quatre

40 6 5
                                    

a/n: coś czuję, że ta część nie ma sensu. wybaczcie mi to. na pewno zrobię coś z tym po NaNo. więcej grzechów nie pamiętam; za wszystkie serdecznie nie żałuję. 
lova!

- Dobra, powiem tyle: nie wiem, kurwa, co się dzieje ani dlaczego cię posłuchałem - usłyszałem drżący ze zdenerwowania głos Ferranda. Niczego nie widziałem, zaraz jednak miałem zobaczyć.

- Wydaje mi się, że zrobiłeś to, bo bałeś się, że coś ci zrobię. - Zauważyłem.

- A ty gdzie jesteś?

- No, jak to gdzie? W pierścieniu.

Domyśliłem się, że spogląda teraz na miraculum, a chwilę później dotarł do mnie jego pełen przerażenia i dezorientacji krzyk.

- Co się ze mną stało?! Co ze mną zrobiłeś?! - pytał, rozgorączkowany.

- Najpierw dopuść mnie do reszty twoich zmysłów.

Na krótką chwilę nastała cisza.

- O czym ty mówisz?

- Po prostu przestań panikować, głąbie, i pozwól mi widzieć tyle samo, co ty.

- Myślisz, cholera, że wiem, jak?! - wzburzył się.

- Opierasz się mnie. Podświadomie nie dopuszczasz mnie do swoich oczu, jakbyś bał się, że jak podzielisz się nimi ze mną, to ci wypadną. Powtórzę jeszcze raz, przestań panikować, pogódź się z sytuacją, nawet, jeżeli nie wiesz, co się teraz dzieje i pozwól, że wyjaśnię ci wszystko, kiedy już coś zobaczę.

Minęła długa chwila. Może nawet powyżej minuty. Nie wiem, co robił Ferrand, ale wszechogarniająca mnie ciemność poczęła z wolna przyprawiać mnie o nerwy i coraz to większe zniecierpliwienie. Niespodzianie jednak młody mężczyzna zdołał "udostępnić mi" obraz ze swoich oczu i teraz patrzyłem dokładnie na to, na co on patrzył właśnie w tej sekundzie i miliardowych częściach tej sekundy. Mianowicie: na swoje obleczone czarnym ciasno przylegającym do skóry tworzywem dłonie. Na końcu palców widniały ładniutkie, ostre niczym tamten, teraz konający w koszu na śmieci, nóż pazury. Kocie.

- Możesz pójść i przejrzeć się w lustrze. - Poradziłem, przenikając jego myśli.

- Widzisz coś?

- Wszystko to, co ty.

Jego spojrzenie skierowało się na walnięte przez niego kilka minut temu na średnio wysoki drewniany stół pudełko na miraculum.

- Na co patrzę?

- Na pudełko.

Spojrzał na swój, sprawiający wrażenie wygodnego, fotel.

- A teraz?

- Fotel.

- A teraz?

- Zasłoniłeś oczy dłonią.

- Wooo...

- Będziemy się tak bawić? Jeszcze nie tak dawno zdawałeś się postradać zmysły, a teraz bawisz się ze mną w "co widzę?"...

- Jak to możliwe, że słyszę twoje myśli?

- To jedyny sposób, w jakimi mogę się w tobą komunikować, będąc w pierścieniu. Dodatkowo jestem pozbawiony zmysłów dotyku i smaku. Zapach i wzrok musisz mi nauczyć się natychmiastowo udostępniać, a ze słuchem... To jakby... Nie wiem sam... Po prostu słyszę to, co dzieje się wokół ciebie i z tobą.

MIRACULOUS czarne uszy | Kwami story [wersja demo; przerwane*]Where stories live. Discover now