Rozdział 49

938 46 11
                                    

- Zaczniemy od jutra- powiedział- teraz idź spać, bo jest noc
- Wyspałam się już- odparłam
- Przez godzinę?

- Tak. Idę do Draco- rzekłam wygrzebując się spod kołdry. Tom jedynie skinął głową i wyszedł mówiąc, że idzie coś załatwić. Poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy się przebrałam, wyszłam z pokoju i skierowałam się do sąsiedniego pomieszczenia. Gdy weszłam do środka, od razu ujrzałam brata leżącego na swoim łóżku. Obok Tom wyczarował jeszcze dwa, na których leżeli Blaise i Max. Draco był bledszy niż zwykle, jego włosy były rozczochrane. Powoli podeszłam do niego. Jego oczy były zamknięte, a oddech równy. Położyłam się obok niego.

- Ehh, mam nadzieję, że szybko się obudzicie- westchnęłam. Mimo braku zmęczenia zasnęłam.

Gdy się obudziłam zaczęło już świtać. Draco leżał tak samo. Wstałam i podeszłam do drzwi.

- Wrócę- powiedziałam i opuściłam pomieszczenie. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchni. Zastałam tam Toma, który chyba usiłował zrobić coś do jedzenia, ale z tego co widziałam to nie najlepiej mu to wychodziło. Zauważyłam, że próbował zrobić naleśniki. No właśnie próbował. Zaśmiałam się na ten widok. Nie wyobrażałam sobie Toma Marvolo Riddle'a próbującego robić naleśniki.

- Zostaw, może ja to zrobię- podeszłam i zabrałam mu patelnię, za to on popatrzył na mnie jakby chciał mi tą patelnią przywalić. Znów się zaśmiałam. Przygotowałam posiłek, który swoją drogą nie wyszedł tak dobrze jak zwykle lecz zapewne był lepszy od tego, który chciał zrobić Tom. Po zjedzeniu włożyłam naczynia do zlewu.
- Kiedy się obudzą? -zapytałam
- Cóż, nie wiem skąd Weasley znał takie zaklęcie, wydawało się, że jest zbyt głupi, żeby rzucić Alohomorę, jednak to była naprawdę mocna klątwa. Powinni obudzić się najpóźniej wieczorem. -odpowiedział

- Pewnie Dumbledore go nauczył. Co powiesz na to, żeby zacząć 'trening'?

- Myślę, że to dobry pomysł. Chodźmy do salonu. Jaką moc napierw chciałabyś rozwinąć? -spytał gdy już usiedliśmy na sofie.

- Ból -uśmiechnęłam się

- Dobrze, będziesz ćwiczyła na mnie... -zaczął lecz mu przerwałam.

- Nie ma mowy- rzekłam

- Na kimś musisz, a jak widzisz nie ma tu nikogo innego
- Człowieku czy ty masz mózg? Istnieje coś takiego jak bogin. A ty jesteś czarodziejem i wiesz co? Możesz go wyczarować! Świetnie prawda? - zapytałam z udawanym entuzjazmem. Zaśmiałam się widząc jego obrażoną minę- No już, nie dąsaj się. Lepiej wyczaruj tego bogina.

- Dobra, musisz się bardzo skupić. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to uda ci się zadać mu ból, gdy go dotkniesz. - wytłumaczył i wyczarować szafę że zjawą. Otworzył drzwi mebla, a z niego wyszedł David. Nie było mi trudno poczuć nienawiści. Gdy poczułam się wystarczająco 'naładowana' nienawiścią podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę. Chwyciłam go za przedramię, a on zgiął się w pół lecz po chwili znów się wyprostował.

- Skup się Elizabeth, dobrze Ci idzie- usłyszałam głos Riddle'a. Ponownie zebrałam w sobie nienawiść, którą czułam do David'a. Ponownie dotknęłam tego ręki. Tym razem zdobyłam porządany efekt. Mężczyzna upadł na podłogę i zwinął się w kłębek. Nie puszczałam jego ręki. Dopiero gdy usłyszałam jak Tom mówi 'dość' puściłam go. Bogin wrócił do szafy, która później zniknęła.

- Nie sądziłem, że tak szybko pójdzie- odparł zadowolony.

- Ja tak samo. To co teraz proponujesz?

- Teraz musisz odpocząć.

- Po co? Czuję się dobrze, przecież nic mi nie jest. - powiedziałam, ale po chwili zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się fotela.

- Właśnie widzę- mruknął - siadaj.

Posłusznie wykonałam jego polecenie.

- Z tego co słyszałem to rozwinęłaś już czytanie w myślach, tak?

- Owszem

- A wiesz, że możesz się z kimś porozumiewać telepatycznie?

- Serio? To świetnie, naucz mnie
- Później, mówiłem już, że teraz musisz odpocząć- powiedział, a ja jedynie kiwnęłam głową. Nagle usłyszałam hałas dochodzący z góry. Zerwałam się z miejsca i nie zważając na zawroty głowy wbiegłam po schodach. Na korytarzu zobaczyłam Maxa. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się. Podbiegłam i przytuliłam go.

- Jak się czujesz?
- Strasznie boli mnie głowa, ale da się przeżyć. Tak właściwie co się stało?

- Weasley tu był- odparłam

- Nic ci nie zrobił? Jesteś strasznie blada

- Nic mi nie jest, ćwiczyłam moce i przez to trochę mi się kręci w głowie i może słabiej wyglądam.

Znów usłyszałam hałas z pokoju brata.

Szybko weszłam do pokoju i zauważyłam, że chłopcy się wybudzili. A huk spowodował Blaise spadając z łóżka.

Wieczorem wybudzili się rodzice, więc postanowiłam porozmawiać z nimi o tym, że pogodziłam się z Pansy.

- Skoro już wszyscy są, chciałabym wam o czymś powiedzieć- zaczęłam siadając na fotelu. - pogodziłam się z Pansy.

- Co? - odezwał się Draco

- No tak, pogodziłam się z nią, wczoraj.

Nikt nie mógł w to uwierzyć. Zaproponowałam, że zaproszę ją jutro. Zgodzili się, choć niektórzy niechętnie ekhemDracoekhem. Oznajmiłam, że pójdę już spać. Życząc wszystkim dobrej nocy udałam się do swojego pokoju. Wysłałam list do Pansy z zaproszeniem na jutrzejsze popołudnie. Wzięłam kąpiel i przebrałam się w piżamę. Wychodząc z łazienki zauważyłam nadlatującą sowę, otworzyłam okno. Odebrałam kopertę i przeczytałam odpowiedź dziewczyny. Napisała, że chętnie przyjdzie. Wskoczyłam do łóżka i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

***
Jak ja kocham pisać rozdziały w nocy xD *sarkazm*
Normalnie pisałabym w dzień, ale nie umiem się wtedy zebrać. A tak leże sobie w łóżeczku i piszę. Ale mój mózg tak się ze mną nie bawi XD

Loffki
~

Roka


Zaginiona księżniczkaWhere stories live. Discover now