Rozdział 37.

1.3K 69 12
                                    

Nadal nie mogę uwierzyć w to co wyznał mi brunet. Szczerze on mi też się chyba podoba.
- Max, ja, znaczy ty mi też, eee- zarumieniłam się. Nigdy nie byłam dobra w wyznawaniu uczuć, a szczególnie takich. Chłopak jedynie zaśmiał się na moje zachowanie.
- No i co Cię tak śmieszy? -zapytałam z udawanym wyrzutem.
- Nic, księżniczko, zupełnie nic. -powiedział po czym mnie przytulił. Nie pewnie odwzajemniłam uścisk. - Chcesz ze mną być? -zapytał.
- Ja... Tak. -odpowiedziałam po czym zarumieniłam się jeszcze bardziej, więc spuściłam głowę i zakryłam rumieńce włosami. Niestety chłopak odgarnął moje włosy do tyłu i chwycił mój podbródek i uniósł go delikatnie.
- Jesteś pewna?
- Tak, jestem pewna. Chcę być z tobą, nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że chcę. -odpowiedziałam po czym przytuliłam chłopaka. Poczułam, że Max przytula mnie jeszcze mocniej. Nagle brunet oderwał się ode mnie, ale znów zaczął się przybliżać. Nasze usta prawie się stykały
, gdy do pomieszczenia ktoś wszedł. Na Salazara, dziękuję Draco za zepsucie tak wspaniałej chwili.
- Ups, chyba Wam przeszkodziłem. -powiedział i szybko wyszedł.
Max popatrzył mi w oczy i znów zaczął się przybliżać, tym razem nic ani nikt nam nie przetrwało. Trwaliśmy w pocałunku jeszcze kilka sekund, a może to były minuty, albo godziny? Nie wiem straciłam poczucie czasu. Gdy oderwaliśmy się od siebie chłopak powiedział słowa które, jeszcze bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzję.
- Kocham Cię, Elizabeth, wiesz?
- Ja Ciebie też Max. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Masz śliczny uśmiech- odparł również się uśmiechając.
- Dziękuję- odpowiedziałam. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
***
Godzina dwudziesta WS:
- Drodzy uczniowie i nauczyciele. Dzisiejszego wieczoru niektórzy z Was opuszczą mury Hogwartu i podążą ścieszką dorosłości. Znajdziecie pracę, założycie rodziny. Mam ogromną nadzieję, że to czego się nauczyliście przyda Wam się w dalszym życiu. - Dyrektor rozpoczął ucztę krótką przemową- A teraz to na co większość z Was najbardziej oczekiwała. Przyznanie Pucharu Domów. Ravenclaw - sto punktów, Hufflepuff- sto pięćdziesiąt punktów. Najbardziej zacięta walka toczyła się między Slytherinem, który zdobył dwieście pięćdziesiąt punktów, a Gryffindorem posiadającym o sto punktów więcej. -dyrektorowi przerwały wiwat że strony Gryfonów- proszę o ciszę- krzyknął Dumbledore - jednak dzięki wysiłkowi jednej z uczennic Slytherinu, która ostatnio zdobyła sto dwadzieścia punktów dla swojego domu, to Slytherin wygrywa Puchar Domów. Myślę, że przydałoby się podziękować rej uczennicy, prawda? -zapytał dyrektor, na co stół Ślizgonów zaczął wiwatować w tym samym czasie wszystkie dekoracje zmieniły kolor na zielono srebrny. - W takim razie Panienko Malfoy proszę podejść.
Zaraz stop, że ja?
- Elizabeth idź, wołają Cię, no idź- zachęcił mnie Draco. Niepewnie wstałam z miejsca i podeszłam do miejsca, w którym stał Dumbledore.
-Gratuluję, panienko Elizabeth- powiedział po czym wręczył mi do rąk Puchar Domów.
- Em, dziękuję Panie Dyrektorze. -powiedział, po czym podeszłam do wujka Severusa i oddałam mu Puchar. W końcu to on był tu opiekunem Ślizgonów. Odeszłam na swoje miejsce, w akompaniamencie oklasków skierowanych w moją stronę.
Kątem oka zauważyłam, że Max wstaje. Brunet podbiegł do mnie i podniósł mnie.
- Brawo księżniczko, wszyscy są z Ciebie dumni. - powiedział mi do ucha, gdy już odstawił mnie na ziemię.
- Ja sama z Siebie również- zaśmiałam się.

✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪✪
Udało mi się juhu! Xd
W ogóle chyba zrobię tak, że do każdego rozdziału jakiś cytat, co o tym myślicie?

Loffki
~BoRoka

Zaginiona księżniczkaWhere stories live. Discover now