Już od dobrej godziny chodziłam po sklepie zoologicznym i zastanawiałam się jakiego pupila sobie wziąć. Była to moja ostatnia deska ratunku, bo to jedyne miejsce jakie mi zostało. Po wielu debatach, które odbyły się w mojej głowie doszłam do wniosku, że chcę królika, ale nie jakiegoś zwykłego...
Musi być jedyny w swoim rodzaju, skoro zaczynam nowy rozdział w swoim życiu, a zwierzaczek ma mi towarzyszyć.
Nie ułatwiło mi zadania to, że sklep w swoim asortymencie miał ogrom króliczków. I wszystkie były urocze!
Zrezygnowana postanowiłam poprosić ekspedientkę o pomoc.
- Przepraszam? - zapytałam niepewnie, a blond włosa spojrzała na mnie i uśmiechnęła się miło.
- W czym mogę pomóc?
- Czy to są wszystkie króliki jakie macie?
Kobieta zamyśliła się i po chwili powiedziała:
- O ile się nie mylę, na zapleczu powinien być jeszcze jeden. - skinęłam głową, a dziewczyna zniknęła za drzwiami dla personelu.
Przez tą chwilę rozejrzałam się jeszcze po sklepie w poszukiwaniu rzeczy, które będą mi potrzebne w opiece nad uszatym.
- Miał zostać dla pewnej pary, ale dzisiaj dostałam telefon, że jednak nie mogą go wziąć - z rozmyślań wyrwał mnie jej głos, ale moją uwagę przykuło coś innego. - Nie zdążyłam go jeszcze odnieść na półkę.
Ekspedientka na rękach trzymała małą puchatą kuleczkę.
- M-moge? - wyciągnęłam w jej stronę ręce.
- Pewnie - uśmiechnęła się szeroko i podała istotkę.
Był to mały, czarny króliczek o wyjątkowych niebieskich świecących oczkach. Przytuliłam go do siebie i zdecydowałam:
- Biorę go.
Razem z blondynką wybrałyśmy wszystkie potrzebne rzeczy i zostałam przeszkolona z opieki nad tym uszatym stworzonkiem. Ta miła ekspedientka mi dużo pomogła, za co byłam jej dozgonnie wdzięczna.
Zapakowałam sobie wszystkie akcesoria i ruszyłam do domu wymyślając imię dla mojego towarzysza.
Gdy wróciłam zadowolona do domu z małym przyjacielem. Był wręcz idealny i nawet miałam już dla niego imię. To będzie Jungkook.
I tak w moim życiu zaczął się nowy rozdział z uroczym przyjacielem.
Dwa lata później...
Wróciłam po kolejnym cięzkim dniu w pracy. Lubię tą pracę, ale fucha ekspedientki w modnym butiku bywa męcząca. Niektórzy klienci są nie do zniesienia, bo mają wysokie oczekiwania i chyba nikt ani nic nie jest w stanie ich spełnić.
Teraz tylko ciepła kawa, puchaty koc i następny odcinek Stranger Things.
Tak, ewidentnie wieczór udany, w sam raz, żeby odpocząć po pracy.Weszłam do jednego z apartamentowców na osiedlu udając się wprost do windy i naciskając przycisk by przyjechała.
Gdy tylko winda się otworzyła od razu do niej weszłam i nacisnęłam guzik z odpowiednim piętrem. Ugh....
Prawie zapomniałam o tym pchlarzu w moim mieszkaniu. Odkąd go kupiłam stał się nie do zniesienia. Istny pasożyt, który szuka atencji i móc poświęcić mu całą swoją uwagę. Co mi do głowy strzeliło, żeby kupić głupiego królika?Po zatrzymaniu się metalowej puszki ruszyłam w stronę swojego mieszkania.
Otworzyłam drzwi i je zamknęłam, zdjęłam buty i kremowy płaszczyk uprzednio stawiając torebkę na komodzie. Poprawiłam jeszcze włosy przeglądając się w lustrze.