VIII

5.3K 440 133
                                    

- Witam was wszystkich na uroczystym otwarciu sali chemicznej! Witam również gościa specjalnego. Oklaski dla Pana Starka, który zdecydował się odwiedzić nas w ten specjalny dzień!

W sali rozległy się oklaski, a ja wyrwany z za myślenia nie wiedziałem co się dzieje.
Wtedy go zauważyłem.

I zbladłem.

Stał tam.

Z krwi i kości.

Wstałem i dyskretnie wyszedłem z apelu do łazienki.

- Spokój. Spokój. Spokój! - jęknąłem siedząc w kabinie. W tej samej kabinie w której przeważnie ląduje moja głowa z rąk tego dupka...

Ale to nie czas na myślenie o tym!

Unikałem spotkania z Panem Starkiem jak ognia. Chciałem o tym wszystkim zapomnieć, a on tu przyjeżdża jak gdyby nigdy nic! Jeszcze na dodatek radosny i wesoły wygłasza mowę o naszej szkole. Mógł se darować!

Usłyszałem jak banda tych zwierząt wychodzi pośpiesznie z sali gimnastycznej. Postanowiłem wtopić się w tłum. Dzięki mojemu niezbyt wyróżniającego się z tłumu wzrostu przemknąłem szybko na korytarz i poszedłem do szafki. W tym momencie myślałem tylko o jednym.

Aby wyjść z tego budynku.

Zabrałem kurtkę i plecak po czym zamknąłem szafkę.

- Parker! - powiedziała sztucznie radośnie osoba za szafką.

I już wiedziałem że mam przejebane...

- Will nie mam cza-

Chłopak szybko zakrył mi usta i zaczął ciągnąć do łazienki. Doszło do niego jeszcze dwóch znajomych i wrzucili mnie do kabiny.

- Ktoś na nas nakablował Parker. Tylko ty widziałeś jak malujemy po obrazach w plastycznej - powiedział poddenerwowany Will.
- Chłopaki! To naprawdę nie ja! - wykrzyczałem lekko spanikowany.
- I my mamy ci uwierzyć? - odezwał se jego kolega, Bill.
- Teraz po prostu poniesiesz za to karę - zaśmiał się Will.

Chwycił mnie za głowę i pchnął na ziemię. Po chwili moja twarz była cała zatopiona w muszli klozetowej. Powoli brakowało mi powietrza. Rekoma zapałem się o porcelanę i na siłę próbowałem się wydostać. Jednak nie mogłem się równać z dwoma chłopakami, który śmiech słyszałem nawet przez zatkane wodą uszy.

Nie wytrzymałem i wypuściłem cało powietrze jakie miałem w płucach przez co sporo wody zagościło w moich płucach. Poczułem jak coś podrywa mnie do góry. Od razu zacząłem kaszleć. Kiedy otworzyłem oczy zauważyłem że trzeci chłopak, którego nie znałem, kręcił całe to zamieszanie komórką.

- Na przyszłość będziesz pamiętać aby nie wtrącać się w nie swoje sprawy! - krzyknął Will, a reszta się zaśmiała.

Moja twarz ponownie zetkneła się z wodą. I tak kilka razy. Coraz trudniej było mi utrzymywać oddech, a moje łzy mieszkały się z wodą. Za dziesiątym już chyba razem nie panowałem nad oddechem już wogóle. W momencie kiedy mój prześladowca zanurzył moją twarz, wziąłem wddech za późno i zaciągnąłem się woda która całkowicie zapełniła moje płuca. Już nawet nie miałem siły się wyrywać.

Dusiłem się pod wodą aż nie poczułem jak moje płuca odmawiają posłuszeństwa. Poczułem jak ręką Willa mnie puszcza, lecz nie miałem już nawet siły podnieść głowy. Ostatnie co pamiętam to jakieś krzyki i dotyk ręki która wyciągnąła moją głowę z wody.

I Try To... [TonyXPeter] Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang