V

5.7K 434 198
                                    

Kolejny normalny dzień, normalnego nastolatka, w normalnej szkole i z normalnym życiem.

.

.

.

Kogo ja okłamuje.

Po tym wszystkim nie tak łatwo zapomnieć i wrócić do "normalnego życia". Od momentu kiedy posprzeczałem się z Panem Starkiem, nie kontaktuje się ze mną. Ani ja z nim. Skupiam się na nauce i na pracy w laboratorium. Jest to o wiele lepsze niż praca jako obrońca miasta. Nikt mi nie dyktuje warunków i czuję się o wiele lepiej!

Czy napewno?...

Kiedy zadzwonił dzwonek zamknąłem zeszyt i zacząłem się pakować. Nachyliłem się aby schować piórnik i zobaczyłem cień stojącego nademną nauczyciela.

- No proszę! Peter Parker znowu poprawił się w nauce. Wydaje mi się że znowu znalazłeś motywację.

- Możliwe - podniosłem się i spojrzałem na niego - Po prostu stwierdziłem że coraz gorzej mi idzie, więc muszę się wziąść w garść i... I tak wyszło.

Wzruszyłem ramionami i zapiąłem plecak. Mężczyzna zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.

- Pomyślałem że może zechcesz pojechać na olimpiade. Odbędzie się w przyszłym tygodniu, więc masz trochę czasu na przemyślenie tego.
- Olimpiada z matematyki? Rok temu nie skończyło się to za dobrze... - powiedziałem i odwróciłem wzrok.

Mężczyzna uśmiechnął się niewiadomo czemu.

Rok temu zawaliłem kompletnie pytania tylko, dlatego, że pojechałem dzień po większej akcji. Byłem nieprzytomny i niewyspany przez co nie myślałem jasno i prawie nic nie napisałem.

- Każdy ma gorsze dni. Widocznie tamten należał do ciebie. Jak już mówiłem, masz tydzień. Tylko nie myśl za długo, abyś mógł jeszcze powtórzyć materiał - ponownie poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
- Jasneeee...-powiedziałem cicho i założyłem plecak na ramię.

Może to dobra okazja aby poczuć się jak normalny nastolatek?

~~~~~~~~~~~~~

- Stark?

Poczułem jak ktoś mnie szturcha. Spojrzałem na jednego z inwestorów i momentalnie wstałem.

- Nasz nowy projekt ma za zadanie podnieść wydajność wojsk oraz służb specjalnych w naszym mieście. Jednak nie chcemy inwestować w nowy sprzęt, a w kondycje funkcjonariuszy. Zaostrzymy również testy sprawnościowe, aby służby działały lepiej.

Gdy skończyliśmy spotkanie wyszedłem i poprawiłem krawat. Spojrzałem za okno zamyślony przypominając sobie moją rozmowę z Peterem. Minął już tydzień odkąd zostawił swój strój i zrezygnował z bycia Spider-manem.
Czuje, że uraziłem go i nie czuje się z tym najlepiej. Najpierw przychodzę do niego, daje mu strój i mówię żeby hulał po mieście i pomagał mieszkańcą, a potem zakazuje mu wszystkiego i przeze mnie rezygnuje.

Nie piszę do niego, bo boję się jego reakcji.

Boję się.

Czemu się boję? To tylko nastolatek, który postanowił się zbuntować! Stark idioto, przestań się tak zamartwiać. Masz na głowie sporo ważnych projektów, a zamartwiasz się jakimś bachorem!

Zasłoniłem twarz, ale szybko ją odsłonilem kiedy poczułem rękę na moim ramieniu.

- Wszystko dobrze, Panie Stark? - odwróciłem się - P-pan... płacze? - zapytał ciszej.

Rozszerzyłem oczy i je przetarłem.

- Nie mam po co. To tylko zmęczenie. Za dużo spraw i wogóle.

Machnąłem ręką. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i dzięki mojej świetnej wymówce ulotniłem się do domu.

Idąc przez ciemną już ulice, wpatrzony w kostki brukowe, rozmyślałem nad tym wszystkim. Czy ta sprawa z Peterem, aż tak mnie poruszyła? Czyżbym aż tak przejmował się losem tego szczeniaka?

Podniosłem głowę, a moje oczy zetknęły się z gwiezdzistym niebem. Zwolniłem kroku i zacząłem się im przyglądać. Dzięki nim zawsze mogłem uwolnić umysł od wszystkich spraw jakie miałem na głowie.

Jednak tym razem...

Nawet one...

Nie pomogły mi o nim zapomnieć.

~~~~~~~~~

Bardzo dziękuje dostanekurwicy za poprawienie wszystkich błędów ^^

I Try To... [TonyXPeter] Where stories live. Discover now