Rozdział 19

51 8 1
                                    

*Alex*

W szoku wyszłam z pokoju Rossa. Cicho zeszłam na dół i wróciłam do kuzyna, oraz jego przyjaciół.
- I jak poszło ? - zapytał Riker.
- Dobrze, chyba nie ma mi za złe - skłamałam czując, że głos mi drży.
- Alex jesteś pewna, że wszystko dobrze ? - Rydel złapała mnie troskliwie za rękę.
Wywołałam sztuczny uśmiech potwierdzając moje słowa.

*Ross*

Siedząc na łóżku patrzę na swoją pierwszą gitarę. Stary dobry akustyk. Wziąłem ją w ręce i przetarłem zakurzony gryf. Grając utwory Jacksona myśle co dalej. Wczoraj dostałem kolejne wiadomości od mojego prześladowcy. Mam się z nim spotkać. Albo wrócę albo zginę. Z przemyśleń wyrwał mnie mój telefon. Odłożyłem delikatnie instrument i spojrzałem na wyświetlacz.

Nieznany
Widzę cię o północy nad starym jeziorem w parku. Jeżeli pojawisz się tam z kimś możesz pożegnać się z siostrą :)
Czekam.

Zrobiło mi się gorąco. 23:30 na zegarku. Wybiegłem z pokoju wpadając na Rydel.
- Ross ? Co ty robisz ? - zapytała zaskoczona moim szybkim wyjściem z pokoju gdzie ją zaciągnąłem zamykając za sobą drzwi.
- Delly słuchaj. Dwa zdania, bo nie mam czasu. Wychodzę na chwilę, bo muszę się z kimś spotkać. Kocham cię siostra - pocałowałem ją w policzek i wybiegłem biorąc bluzę. Zostawiłem zamurowaną dziewczynę prawie skacząc ze schodów.
- Ross !!! - krzyknęła. Przemknąłem przez salon niczym Flash*.
- Co ty robisz - zawołał Rocky. Założyłem czarne conversy i już miałem wychodzić, gdy Riker pociągnął mnie gwałtownie za rękaw pociętej ręki.
- Gdzie się wybierasz ?
- Nie muszę ci się tłumaczyć - warknąłem trochę za ostro.
- R..Ross... co to jest ?! - zawołała Rydel wskazując na zaplamioną krwią poduszkę. Teraz tak myśle, że to nie był dobry pomysł zaciągać ją do mnie.
- Jakiś marker mi się wylał - skłamałem. W tym momencie Riker podciągnął rękaw bluzy.
- Co to do cholery jest ?! - krzyknął.
Wyrwałem mu rękę, ale on przyparł mnie do ściany. Próbowałem się wyrwać, ale był silniejszy.
- Puść mnie! Muszę iść !
- Co tu się dzieje - Rydel ma łzy w oczach. To rozkojarzyło Rikera i w tym momencie go odepchnąłem wywijając się. Wypadłem z domu przebiegając przez ogród. Riker i Rocky polecieli za mną. Jeszcze trochę. Zaczynam czuć ból w nogach. Jestem za słaby by tak biec. Za drodze stoi Ell i Alexa.
- Ratliff zatrzymaj go ! - zawołał Riker.
Nie zdążyłem. Ratt mnie podciął przez co jak długi wyłożyłem się na trawie. Syknąłem z bólu gdy Riker złapał mnie za pociętą kończynę.

Wróciliśmy do domu. Riker zaciągnął mnie do salonu.
- Chyba jesteś nam winny wyjaśnień - warknął.
- Nie muszę ci się tłumaczyć - odparłem zaciągając rękaw.
- Spójrz na siebie człowieku. Możesz nie dbać o siebie, nie obchodzi mnie to, ale zauważ że ranisz innych. Otwórz szerzej te oczy ! - nie dawał za wygraną.
Zaczęło się we mnie gotować. Gwałtownie wstałem z fotela. Riker też.
- Chłopaki siadacie - powiedział spokojnym głosem Rocky.
- Nie mam czasu tu z wami siedzieć - mruknąłem opuszczając pokój.
- A co ty niby robisz takiego?!  Nic cię nie obchodzi. Zostawiłeś zespół
- Rik odpuść - szepnęła Delly
W tym momencie ostatni raz spojrzałem na siostrę i poszedłem na górę.

Pierwsze co zrobiłem to zamknąłem za sobą drzwi na klucz i złapałem telefon. Godzina 23:55. Wybrałem numer do prześladowcy. Przez chwile się zawahałem, ale ostatecznie nacisnąłem zieloną słuchawkę.  Po chwili druga osoba odebrała.
- Czas mija Lynch.
- Brat mnie zatrzymał, gdy wychodziłem.
- I ?
- Będę jutro po pierwszej. Pasuje ?
Głos po drugiej stronie zaśmiał się.
- Ostatnia szansa Lynch - miałem wrażenie jakby mówił z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Rozłączyłem się i odrzuciłem telefon na biurko tuż obok mojego srebrnego przyjaciela. Wziąłem żyletkę w palce. Bawiąc się nim usiadłem na podłodze opierając się o zimną ścianę.
Do mojego pokoju zapukała Rydel.
- Ross otwórz.
Spojrzałem na drzwi, a potem na żyletkę. Nie odpowiedziałem jej.
- Chce pogadać - nie odpuszczała. Leniwie podniosłem się z podłogi. Wrzuciłem do szuflady srebrne narzędzie i otworzyłem siostrze. Ta od razu walnęła mnie z liścia w prawy policzek. Syknąłem z bólu łapiąc się za pieczonce miejsce.Dziewczyna nieprzejęta podeszła do okna i otworzyła rolety. Blask lamp ulicznych wbiegł do mojego pokoju.
- To było za to że się tniesz - walnęła mnie po raz drugi - a to, że nic mi nie mówisz.
Pociągnęła mnie za rękę na łóżko każąc usiąść. Patrzyłem w pościel. Bałem się unieść wzrok i spojrzeć jej w oczy.
- Ścigaj bluzę.
- Po co ? - burknąłem podnosząc głowę. Dłużej nie dyskutowałem, zrzuciłem z siebie ubranie odkrywając rany na ręce, bliznę po operacji i siniaki.
- Wstawaj - zarządziła podchodząc do lustra - spójrz w odbicie i powiedz co widzisz.
- No siebie - odpowiedziałem ledwo patrząc w szklany mebel.
- Jeszcze raz spójrz.
Posłuchałem jej i przyjrzałem odbiciu. Po kolei zauważam to czego nie było przed tą całą katastrofą. Długie, blade włosy z odrostami, rany, brudne od krwi łokcie, brzuch chudy z widocznymi żebrami, siniaki na nogach...
- Widzisz już ? - zapytała po dłuższej ciszy.
Skinąłem głową na potwierdzenie. Delly złapała mnie za ramie.
- Ross musisz do siebie wrócić.
To - wskazała na odbicie- to nie jesteś ty. Zależy nam wszystkim na tobie i masz nasze wsparcie.
- Muszę się ogarnąć.
Blondynka przytuliła mnie. Odwzajemniłem uścisk wciąż patrząc w lustro. W tym momencie liczy się tylko ona. Stawie czoło wszystkim co doprowadziło mnie do tego stanu. Muszę.

Welcome To My Fu*king World ~ Ross LynchWhere stories live. Discover now