Rozdział 4

136 13 1
                                    

W poprzednim rozdziale
Ed! Dzwoń po pogotowie - zawołała dziewczyna i powoli podeszła do blondyna.
- Wszystko będzie dobrze powiedziała i złapała go za rękę.
....................
- Nie ma go tu ! - powiedziała Rydel oglądając się dookoła. Ellington wyciągnął telefon i wybrał numer do Rossa. Poczekał kilka sygnałów.
- Nie odbiera - powiedział
- Dość tego ! Nie wytrzymam dłużej nie wiedząc ci tu się dzieje - powiedział Rocky po czym pewnym krokiem ruszył w stronę drzwi od pizzeri.
- Proszę tu nie wchodzić, trwa przeczesywanie terenu- wyskoki mężczyzna w mundurze zagrodził mu drogę. Rocky chciał mu się odgryźć ale przerwał mu glos krótkofalówki
- Potrzebujemy pogotowie, mamy ofiarę - odezwał się męski głos.
- Została już wysłana- odpowiedział mężczyzna

Rocky powolnym krokiem odszedł od policjanta.
- Co powiedział ?- zapytał Riker
Brunet zamarł. Patrzył w drzwi budynku jakby był w stanie zobaczyć co jest za nimi.
- Rocky ? Co on powiedział ? Gdzie jest Ross i co tu do jasnej cholery się dzieje !
Brat popatrzył mu w oczy.
- Powiedział, że mają ofiarę. Riker boję się że to ... - huk pogotowia zagłuszył jego słowa, ale Rik wiedział co chciał powiedzieć. Jego brat mógł być tą ofiarą. Spojrzał na siostrę. Wyczytał z jej twarzy przerażenie. Ellington przytulił ją i próbował uspokoić. W tym czasie ratownicy wbiegli do budynku.

W budynku

- Halo ! Słyszysz mnie ? Jak się nazywasz ? - mężczyzna w pomarańczowym stroju podszedł do Rossa.
- Rana postrzałowa, półprzytomny oddycha, reaguje na bodźce - powiedział inny - zabieramy go
Ross patrzył na nich tępym wzrokiem. Obraz stał się już całkiem rozmyty i przyciemniał się z minuty na minutę. Głos ratownika był niezrozumiały, czuł się jakby był zamknięty w bańce...

Welcome To My Fu*king World ~ Ross LynchWhere stories live. Discover now