Rozdział 17

54 7 0
                                    

Rydel rozmawia ze swoim chłopakiem na dole w salonie na temat jego kuzynki. Do rozmowy przyłączył się Rocky.
- Dlaczego straciliście kontakt ? - zapytał.
- Alex mieszkała w NYC, a ja w LA. Przez pierwsze miesiące często pisaliśmy, ale później coraz rzadziej.

Minęło dużo czasu od spotkania kuzynostwa. Ellington, Rocky i Rydel oglądali serial, gdy w drzwiach pojawił się Riker z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Siema ! - zawołał zamykając drzwi.
- W lodówce masz makaron w sosie serowym - powiedziała Rydel nieodrywając wzroku od ekranu telewizora.
- Ross wychodził gdzieś dzisiaj ? - zapytał wchodząc do salonu.
- Mówimy o opuszczeniu pokoju, czy domu ? Bo, ani to, ani to się nie wydarzyło - odparł Rocky.
Dziewczyna posmutniała i spojrzała na najstarszego z braci.
- Ross odszedł z zespołu.
Wydusiła z siebie po czym jej policzki zalały łzy. Rik nie wierzył własnym uszom.
- Co? - tylko tyle z siebie wydobył - on zdaje sobie sprawę, że jest to również źródło naszego dochodu ?
Reszta wzruszyła ramionami.
- Musimy z nim pogadać, bo czuję, że może to się źle skończyć.

*Ross*

Siedząc na łóżku oglądam rany, które sobie zrobiłem. Niestety ulżyło mi tylko na chwile, bo wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy. Mój telefon zawibrował. Bałem się odczytać kolejną wiadomość, dlatego odrzuciłem urządzenie jak najdalej od siebie. Spojrzałem na swój pokój. Dookoła porozrzucane bluzy, a w pomieszczeniu jest ciemno przez zasłoniete okna. W rogu stoi gitara ze zdartym gryfem. Biurko przykryte warstwą kurzu i najróżniejszymi papierami. Znów usłyszałem wibracje. Wstałem z łóżka. To jest silniejsze ode mnie. Odczytałem wiadomość.

Numer nieznany
Jak tam samopoczucie rodzinki ?

Odłożyłem smartphona na blat i założyłem czarną bluzę nakładając kaptur na głowę.
Schodząc do kuchni usłyszałem podekscytowany głos mojej siostry i Ellingtona.
- Głodny ? - zapytała przerywając rozmowę z chłopakiem.
- Nie - odparłem sucho sięgając do szklankę.
- Rossy proszę cię. Masz straszne sińce pod oczami.
Nalałem do połowy szklanki wodę, a w tym czasie Rydel zdarzyła do mnie gwałtownie podejść. Przynajmniej tak to odczułem odskakując.
- Wszystko dobrze z tobą ? - zapytała ponownie.
Chciałbym jej powiedzieć o wszystkim. O groźbach, SMS- ach i o moim samopoczuciu.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Serce stanęło mi w gardle, a na nie jeszcze spadły ciężkie kamienie przez które nie mogę oddychać. Wstrzymałem powietrze. Ellington poszedł otworzyć.

Do naszego domu wpada zamaskowany mężczyzna. W ręce ma pistolet. Ten sam, którym próbował mnie zabić. Wszystko dzieje się jak w zwolnionym tępie. Słyszę strzał. Ellington upada z hukiem pistoletu na podłogę. Jego wzrok jest błędny, a klatka piersiowa ledwo co się rusza. Zamachowiec strzelił drugi raz prosto w klatkę piersiową. Przyjaciel spojrzał mi w oczy i w ostatniej chwili szepnął ledwo słyszalnie 'Uciekajcie'.
Moja siostra krzyczy przerażona. Pociągnąłem ją na górę. Wbiegaliśmy do mojego pokoju. Zatrzaskując drzwi.
- Ross... on...
- Już spokojnie.
Otworzyłem okno i stanąłem na parapet.
- Tu jest za wysoko - powiedziała drżącym głosem.
- Wchodzimy na dach, a z niego na garaż i uciekamy
Terrorysta próbuje wyważyć drzwi. Znów pociągnąłem siostrę w stronę okna. Mężczyzna wykopał drzwi. Wszedł do środka. Wycelował. Spojrzał mi w oczy. Puścił spust. Rozległ się krzyk Rydel. Spoglądam na swoje ręce. Czyste. Spudłował. Odwracam się by pomóc jej uciec.
Dziewczyna leży. Oczy ma otwarte i ciężko oddycha.
- Kocham cię Rossy
- Nie... nie... nie... Delly zostań ze mną ... proszę.
Jej koszulka przecieka czerwoną cieczą.
- Kocham cię braciszku. Zawsze będę.
- Nie !!! - wrzasnąłem. Uśmiechnęła się delikatnie wydychając swój ostatni oddech. Jej serce przestało bić. Moja siostra nie żyje.

- Ej Ross spokojnie - Rydel wstrząsnęła moim ramieniem.
- To moja kuzynka, nie zabójca - zaśmiał się Ell otwierając drzwi zza których wyskoczyła uśmiechnięta brunetka. Piękna brunetka. Z mojego serca spadł głaz, a sam narząd wrócił na miejsce.
- Hej ! - dziewczyna rzuciła się mojemu przyjacielowi na szyję.
- Chodź usiądziemy, a zaraz przyjdzie reszta Lynchów.
Mój wzrok spotkał się z jej. Skąd ja ją znam ?

Do salonu przyszło całe moje rodzeństwo rozsiadając się.
- Ross, chodź - zawołał Riker. Ściągnąłem kaptur i podszedłem do rodziny. Każdy z nas po kolei się przedstawił, aż nadszedł czas na brunetkę.
- To jestem Alexandra Blue, ale mało kto tak do mnie mówi. Mam 21 lat, mieszkam już w LA i jestem nianią, bo wcześniejsza firma się zamknęła.
- Czym się zajmowałaś ? - zapytał Rocky.
- Byłam kelnerką w Pizzeri Picolo.
Wstrzymałem oddech. Ona chyba też. Zaczęła narastać dłuższa cisza stając się niezręczną. Przypomniało mi się moje wyobrażenie. Śmierć Ellingtona i Rydel.
- Wychodzę - powiedziałem.
- Ross stój ! - zawołał za mną Riker. Trzasnąłem za sobą drzwiami.

Welcome To My Fu*king World ~ Ross LynchWhere stories live. Discover now