Rozdział 11

163 10 0
                                    

Rodzeństwo siedzi na korytarzu i rozmawia. Rydel podeszła do szyby i popatrzyła na brata.
- Śpi ? - zapytał Rocky podchodząc do siostry
- Tak. Chciałabym z nim posiedzieć - powiedziała Rydel. Oparła głowę o ramie bruneta. Z pomieszczenia wyszła Savannach - pielęgniarka Rossa. Uśmiechnęła się delikatnie do Lynchów.
- Rydel - zaczęła - rozmawiałam z Davem i dzisiaj się nie zgodził na odwiedziny.
Blondynka posmutniała.
Nagle jej telefon zawibrował.
- To Ell - szepnęła do Rockiego. Chłopak skinął by odebrała, a on usiadł obok Rikera i Rylanda.
- Która godzina ? - zapytał blondyn
- 15:35 zaraz leki przestaną działać - powiedział brunet. Po chwili blondynka wróciła.
- Chłopcy, Ellington przyjechał ! - ucieszyła się dziewczyna.
- To może będzie lepiej jak pójdziesz z Rylandem i Ellem a my zostaniemy. - stwierdził Riker
- Nie zostawię go. Nie teraz. - Dziewczyna usiadła obok młodszego Lyncha.
- To ja pojadę- zaproponował - i tak jest nas za dużo.
- Jak uważasz - powiedział Rocky
Najmłodszy podszedł do szyby i spojrzał na brata. Leży bez życia. Ale nie śpi. Obok niego przeszły 3 pielęgniarki. Blondyn popatrzył w ich stronę.

*Riker*

Ryland stał wpatrzony w szybę. Podszedłem do niego i zobaczyłem pielęgniarki kręcące się obok Rossa. To już. Młody poszedł. Nie chciał chyba tego widzieć. Chwile później wyszła Sav
- Riker jedna osoba może teraz wejść. Będzie miał teraz ataki i lepiej żeby ktoś z was był przy nim.
Popatrzyłem na moje rodzeństwo. Rydel siedziała wystraszona a Rocky przytulił ją.
- Dobra to ja idę.
Wszedłem do sali. Ross jest cały czerwony. Czoło ma mokre od potu.
-Narazie to początek. Lepiej z nim rozmawiaj. Nami się nie przejmuj. - powiedziała
Usiadłem obok brata.
- Dasz radę. Silny jesteś. To tylko chwila. Niedługo o tym zapomnimy i będziemy bawić się w trasie, a potem polecimy gdzieś na weekend.

Dziwnie było mi oglądać płaczącego Rossa. Zawsze emocje zakrywał w muzyce, lub wierszach. Dzisiaj tak nie było. Wiercił się,a łzy ciekły mu po policzkach.
- Ile jeszcze ? - zapytała Sav jednej z kobiet.
- Nie wiem. To dopiero wstęp.

*Ross*

Riker cały czas do mnie mówi. Staram się go słuchać. Przeszywający ból rozprowadza się od miejsca postrzelenia na całe ciało.
Popatrzyłem na brata. Ten złapał mnie na rękę.
- Ściskaj ile wlezie. Wbijaj paznokcie, drap. Wszystko - powiedział
Uśmiechnąłem się delikatnie, ale po chwili uśmiech zniknął, bo kolejna fala cierpienia mnie zalała. Ścisnąłem brata i wyrwał mi się jęk. Potem kolejny. Zacząłem się wiercić.

*Rydel*

Wtulona w Rockiego słyszę jęki Rossa. Nagle jedna z pielęgniarek wyszła i podbiegła w stronę gabinetu Dava.
- Rocky ? To nie trwa za długo ? - zapytałam
- Nie wiem. Dave nic nie mówił
Usłyszałam kolejny krzyk. Przeszedł mnie dreszcz. Zamknęłam oczy z nadzieją, że zaraz się skończy. Słyszę zbliżające się kroki. Uchyliłam powiekę i zobaczyłam pogrążonego w rozmowie lekarza Rossa i tą samą pielęgniarkę. Nie mają zadowolonej miny. Chciałam wstać i zapytać dlaczego to tyle trwa, ale Rocky mnie przetrzymał
- Dajmy im pracować - powiedział

*Riker*

Do pomieszczenia przyszedł lekarz. Zdziwił się moją obecnością, ale nic nie powiedział. Popatrzył na zwijającego się Rossa.
- Ile już to trwa ? - zapytał nie odrywając od niego wzroku
Blondyn syknął i wbił mi palce w rękę. Popatrzyłem na niego.
- Przepraszam - szepnął i złapał łapczywie oddech.
Uścisk z mojej ręki zwalniał się, a Ross uspokajał.
- Dokładnie 22 minuty - odpowiedziała Savannach.
- Już... lepiej... - wysapał blondyn
- Dobra, widzę, że kroplówka się kończy. Zmieńcie ją i zapisz wyniki z monitorów. Pobierzcie jeszcze krew i na dzisiaj koniec. Riker - popatrzył na mnie - Rydel i Rocky mogą wejść ale na chwilę - skinąłem głową. Mężczyzna przyjrzał się mojej ręce. - I dajcie mu opatrunek - powiedział do Savanny. Dopiero teraz spojrzałem na swoją rękę. Jest obdrapana i gdzieniegdzie  leci strużka krwi.
- Przepraszam - szepnął zdartym głosem
- Nie przepraszaj, ciebie bolało bardziej niż mnie.
Wstałem by zawołać rodzeństwo. Za mną wyszły dwie pozostałe kobiety. Została tylko Savannach

Otworzyłem drzwi i wyjrzałem na korytarz. Rydel gwałtownie wstała popatrzyła na mnie, potem na rękę.
- Później wam powiem. Chodźcie

Rydel pierwszy raz tak szybko wstała w krzesła i z uśmiechem wparowała do pomieszczenia. Rocky się zaśmiał i wszedł za nią.
- Riker, chodź dam ci jakiś plaster - powiedziała Sav
- Nie trzeba
- To chodź chociaż to przemyć - pociągnęła mnie
- Skoro nalegasz ...

*Rydel*

Weszłam do pokoju. Ross uśmiechnął się delikatnie. Usiadłam obok niego.
Rozmawiając z nim zaczęłam bawić się jego włosami
- Przydałoby się podciąć te warkocze - zaśmiał się Rocky
- Hej, to nie ja wyglądałem kilka lat temu jak Jezus - zawołał rozbawiony Ross. Siedzieliśmy tak dopóki nie przyszedł Dave i prosił żebyśmy już poszli. Albo, żeby jedna osoba została. Popatrzyłam błagalnie na braci. Pożegnali się z Rossem przybijając żółwiki. Siedzieliśmy w ciszy. Blondyn był już zmęczony. Wstałam z krzesła
- Nie, zostań - powiedział - dopóki nie zasnę
- Moje małe 22 letnie Rossiątko - zażartowałam i usiadłam na to samo miejsce.
Chłopak delikatnie się uśmiechnął i zamknął oczy.
- Dzięki, że jesteś siostra - szepnął. Po chwili usłyszałam spokojny oddech - zasnął.
- Dobranoc - powiedziałam ledwo słyszalne i wyszłam.

Welcome To My Fu*king World ~ Ross LynchWhere stories live. Discover now