27. Oj ty mój naleśniczku.

71 2 5
                                    

Emily

Usłyszałam śpiew ptaków. Promienie słońca, które uderzały prosto w moją twarz nie pozwalały mi dłużej spać. Odwróciłam swoją twarz w przeciwną stronę od okna, aby móc swobodnie otworzyć oczy. Przyciągnęłam do siebie kołdrę, przez co odkryłam dużą część ciała Ethana. Nie miałam ochoty stąd wychodzić, było tak ciepło i miło i denerwuje mnie nie raz fakt, że jest coś takiego jak słońce, które przerywa mi moje wspaniałe sny. Może uda mi się przekonać chłopaka, abyśmy zostali tu cały dzień?

Jeśli zastanawia kogoś fakt, że znajdujemy się w domu, to muszę oznajmić, że jest grudzień i w pewnym momencie tej romatycznej chwili myślałam, że zamarznę i będę Jackiem Dawsonem na podwórku, więc postanowiliśmy wrócić do domu, aby nie powstała z tego tragiczna historia romantyczna. Mówią, że wszystko co piękne, szybko się kończy i tym razem także tak było.

Delikatnie przeciągnęłam się i podniosłam do pozycji siedzącej.
- Już nie śpisz? - Spytał Ethan zachrypniętym głosem. Odwróciłam głowę w jego stronę. Wyglądał jak mały, słodki chłopiec z zaspanymi oczami.
- Przecież widzisz. - Stwierdziłam przyciągając do siebie swoje nogi i opierając się na nich. Ethan prychnął i przyciągnął mnie do siebie, przez co wylądowałam na jego torsie.
- Spytałem grzecznie, a ty od razu z wontami. Ciężko z tobą nie raz wytrzymać wiesz? - Spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Po prostu sądzę, że to pytanie było bezsensowne. - Oznajmiłam. Przewrócił oczami.
- Z kobietami. - Patrzył na mnie i lekko się uśmiechał. Wtuliłam się jeszcze bardziej w jego klatkę.
- Możemy tu zostać? - Spytałam.
- Z tobą? Nigdy w życiu. - Szepnął. Podniosłam się i uderzyłam go w ramię.
- Wiesz co? I to niby ja jestem nie miła? - Krzyknęłam. Zaśmiał się tak głośno i szczerze, że mimo tego, że chciałam udawać złą, uśmiech sam wkradł się na moje usta. - A weź. - Powiedziałam po czym walnęłam się obok niego. Po chwili zawisł nade mną i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Oderwał się, spojrzał na moje usta, a następnie w moje oczy.

- Co robisz w tym roku na święta? - Spytał czym bardzo wybił mnie z rytmu. Przez chwilę patrzyłam na niego całkowicie zdezorientowana. Przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta. To było w tej chwili ważniejsze. Zmienił pozycję na siedzącą, przez co wylądowałam na jego kolanach dalej go całując, moje ręce błądziły po jego włosach. Nagle odsunęłam się od niego na minimalną odległość, a ten wydał jęk niezadowolenia.

- Nie wiem. Jestem pewna, że spędzę je z Leo, chciałabym jak najdalej uciec od rodziny. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Leo jest dla mnie najważniejszy i nigdy nie pozwoliłabym na to, aby święta spędzał u cioci, bądź sam z rodzicami. Cała reszta jest mało ważna. Delikatnie zmarszczył brwi.
- Może chciałabyś spędzić święta ze mną? Wzięlibyśmy Leo i stworzyli naprawdę dobrą atmosferę. Dla ciebie i dla niego byłoby to oderwanie od rodzinki. - Zaproponował. Byłam wniebowzięta. To była najlepsza propozycja w moim życiu. Nie chciałam być w domu, nie byłam pewna czy rodzice wogóle by przyszli, czy przypadkiem nie byli by w pracy, ale tak czy siak oczywiście, że wolę spędzać je z Ethanem. To moje wymarzone święta.

- Naprawdę chcesz? Nie będziemy ci się narzucać? - Spytałam lekko zagryzając wargę.
- Nie pytałbym gdybym nie chciał, a tak poza tym i tak byłbym sam. - Oznajmił. Uśmiechnęłam się i objęłam go.
- Nie wyobrażasz sobie jak wiele to dla nas znaczy. - Szepnęłam.
- Wiem to Em. - Powiedział z powagą. - Doskonale wiem. - Szepnął. Wyswobodziłam się z uścisku, przysunęłam swoją twarz do jego tak, że nasze nosy się stykały.
- Dziękuję. - Szepnęłam w jego usta.
- Chcę tylko żebyście byli. - Powiedział i otworzył oczy.
- Będziemy. Jestem tu dla ciebie. Zawsze. - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Wszystko uszykuje sam. - Oznjamił. Automatycznie musiałam zgłosić sprzeciw.
- Nie ma mowy. Przecież... - Zaczęłam, ale chłopak pocałował mnie w usta. Po chwili oderwał się od moich warg.
- Nie przyjmuje sprzeciwu. Chciałbym to zrobić dla was. Pozwól mi się tym cieszyć. - Poprosił.
- Przecież wiesz, że nie miałabym do tego problemu, ale to tak wiele. Pozwalasz nam spędzić u siebie święta i jeszcze chcesz je sam przygotować. - Powiedziałam. Nie chciałam, aby wszystko znajdowało się na jego głowie.
- Nie martw się o mnie. Gdybym tego nie chciał nie zaczynałbym tematu, więc pozwól mi. - Poprosił ponownie. Spojrzałam głęboko w jego oczy po czym westchnęłam.
- No dobra. Zgadzam się. - Oznajmiłam. Obdarował mnie przepięknym uśmiechem i pocałował mnie w czoło.

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Mar 08, 2022 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

Let You Down Où les histoires vivent. Découvrez maintenant