2. Jej imię zaczyna się na E, a nazwisko na J.

297 53 3
                                    

Ethan

Stoję na zapleczu szkoły i palę. Zastanawiam się po co tutaj wogóle przyszedłem. Po co skoro nienawidzę tego miejsca. Emily. Właśnie to jedno imię sprawiło, że wręcz wybiegłem z mojego domu. Potrzebuję jej dotknąć, zobaczyć, poczuć, albo chociaż usłyszeć jej głos. Chciałem zobaczyć jej pewną siebie osobę krążącą po szkolnym korytarzu. Uzależniłem się od niej. Czy to wogóle możliwe? To bez sensu. Myślałem, że coś takiego, takie uczucia nie istnieją. Myliłem się. Bardzo.

Widzę ją jak wychodzi ze swoją przyjaciółką z auta. Jak jej tam było? Vanessa, Alison..... Jessica. To Jessica. Jest ładna, ale zawsze wydawała mi się trochę natrętna. Nie jest taka. Poznałem ją i jest spoko, ale totalnie nie dla mnie.

Nabrałem odwagi by podejść i porozmawiać z Em, ale mój wspaniały przyjaciel Dylan mi przeszkodził.

- Elo stary. - Powiedział. Miałem ochotę go zabić. Dosłownie. Przewróciłem oczyma i spojrzałem na niego z irytacją.
- Ta. - Odpowiedziałem mu.
- Co ty taki nie w humorze? Patrz jaki piękny dzień. - Powiedział z uśmiechem na twarzy. Chciałem mu odpowiedzieć na to jego jakże skomplikowane pytanie, ale znowu zaczął gadać.
- Poczekaj zgadnę. - Powiedział z ekstytacją jak małe dziecko.
- Jej imię zaczyna się na E, a nazwisko na J. To chyba.... - Zrobił przerwę teatralną. Już miałem go dość. To dopiero pierwszy dzień. Dylan wiedział o wszystkim co wydarzyło się pomiędzy mną, a Emily. Właściwie to dzięki niemu się poznaliśmy, ale i tak jakby przez to wszystko się zakończyło. To bez sensu, ale w żaden sposób nie jestem za to na niego zły. Bardziej wdzięczny. Mimo tego nienawidzę kiedy o niej wspomina.

- Emma Jackson. - Powiedział i zaczął się śmiać z własnej głupoty. Mnie nie zbyt było do śmiechu. Kto to wogóle jest Emma Jackson? Zresztą nie chcę wiedzieć.
- Dobra, żartowałem. Jak się trzymasz? - Spytał.
- Zajebiście jak widać. - Powiedziałem spokojnie.
- Tsa. Wyglądasz jakby ktoś ci umarł. - Powiedział na co myślałem, że rozwale mur za sobą i jego głowę przy okazji.
- Ja już zapomniałem o Emily! - Krzyknąłem w stronę Dylana.

Zauważyłem, że osoby przechodzące koło nas się trochę wystraszyły, ale poszły dalej. Nienawidzę rozmawiać o Emily. Nienawidzę głupich podtekstów na jej temat. Nienawidzę siebie za to, że ją straciłem. Chcę zapomnieć, a to mi nie ułatwia sprawy.

- Właśnie widać. Ci ludzie prawie na zawał padli. - Prychnął Dylan. Odwróciłem się od niego, aby przez przypadek napotkać jej czekoladowe tęczówki. Gdy je zobaczyłem, zapomniałem, że koło mnie stoi Dylan. Zapomniałem, że mnie nienawidzi. Zapomniałem o wszystkim. Widziałem tylko je. Miałem ochotę się śmiać. Skakać ze szczęścia. Zatańczyć przed całą szkołą, a następnie po prostu, po ludzku się ropłakać. Chłopaki też płaczą, tylko nie lubią by ktoś widział.

Zamiast zrobić cokolwiek stałem i się patrzyłem. Po prostu, głupio się patrzyłem nie potrafiąc się ruszyć. Zabrała wzrok, a mnie przeszło zimno. Pustka, która rozeszła się po moim całym ciele.

Dylan patrzył na mnie z politowaniem. Miał rację. Myślę o niej cały czas. Przewróciłem oczyma i wyrzuciłem papierosa na ziemię. Już wtedy zrozumiałem, że to będzie ciężki rok.

Emily

Gdy napotkałam jego wzrok, wszystko co czułam, co się wydarzyło, wszystkie wspomnienia wróciły. Po prostu, w jednej chwili poczułam jakby to wszystko działo się wczoraj. Miałam ochotę się na niego rzucić. Pobić go, wyżyć się, powiedzieć jak bardzo mnie to boli. Potem bym go przeprosiła i opatrzyła wszystki ból, który mu zadałam. Każdą ranę, którą wyrządziłam. Nienawidzę go za to, że go pokochałam. Za to, że pokazał mi jak to jest i nauczł mnie kochać. Przez to, to wszystko boli bardziej niż powinno.

Zabrałam wzrok i poszłam z Jessicą na salę, gdzie odbędzie się rozpoczęcie. Stanęłam w grupce osób, które kojarzyłam. Byli to moi znajomi, znajomi Ethana, Jessici i ludzie, których pierwszy raz widziałam na oczy.

Na przeciwko mnie stał Ethan. Koło niego Dylan, jego przyjaciel. Kiedyś i mój. Zauważyłam Ashley, która przystawiała się do chłopaka, którego kochałam. To bolało. Kiedyś gdy go nie znałam, śmieszyły mnie dziewczyny, które były o to zazdrosne. O niego. To było bez sensu.

Teraz umieram wewnętrznie. Mie jest już ze mną. Może robić co chcę. Może być z kim chcę. Może rozmawiać z kim chcę. Już nie jest moim Ethankiem. Mimo jej starań, tego jak bardzo chciała zwrócić jego uwagę na siebie, on patrzył tylko na mnie.

Bolał mnie jego wzrok. Jego osoba. Jego styl bycia. Wiedziałam, że nie powinnam tu być. Nie powinnam tu przychodzić. Nie dam tak rady.

- Jess? - Szepnęłam, chcąc zwrócić uwagę przyjaciółki. Ostatni raz spojrzałam w te jego błękitne tęczówki. Mogłam tak wiecznie.
- Ja tak nie mogę. - Powiedziałam łamiącym się głosem po czym wybiegłam z sali. Pragnęłam tylko jak najszybciej znaleźć się w domu. W moim pokoju. W moim cieplutkim łóżku i zapomnieć o ludziach, którzy sprawili mi tyle bólu. Chcę zapomnieć o wszystkim i o wszystkich.
______________________________________

Let You Down Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz