17. Nie zdradzisz mi swojego imienia?

136 17 17
                                    

Emily

Siedzę na lekcji i patrzę w okno. Nie mogę kompletnie się skupić. W mojej głowie cały czas pojawia się wizja tajemniczego chłopaka. Kim jest? Dlaczego się na mnie patrzył? Co właściwie tu robi? Musi być nowy, nigdy wcześniej go tu nie widziałam.

- Johnson. - Usłyszałam donośny głos nauczycielki, więc spojrzałam na nią. - Słyszałaś co przed chwilą powiedziałam? - Spytała z irytacją. Nie rozumiem, po co się mnie o to pyta, skoro wie, że jej wogóle nie słuchałam? Logika nauczycieli.

- Tak. - Odpowiedziałam jej pewnie. Uniosła jedną brew do góry, co wyglądało przezabawnie.
- Możesz powtórzyć? - Zadała kolejne pytanie. Przewróciłam oczyma.
- Oczywiście. - Oznajmiłam z uśmiechem. - Powiedziała pani "Johnson. Słyszałaś co przed chwilą powiedziałam?". - Uśmiechnęłam się do niej i głośno westchnęłam.

W klasie zapanował chaos. Niektórzy zaczęli się śmiać, inni patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Jestem raczej niewyróżniającą się z tłumu osobą. Taka odpowiedź z mojej strony zaskoczyła pewnie wszystkich, włącznie z nauczycielką.

Pani była wkurzona. Jej twarz przybrała kolor pomidora.
- W tej chwili do... - Zaczęła. Nie dałam jej skończyć, bo w tej samej chwili wstałam i prychnęłam.
- Ta, mam iść do dyrektora. - Powiedziałam. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.

Nie rozumiem jej. Przecież odpowiedziałam jej na zadane pytanie, więc jej problemy są bezsensowne. Poszłam w stronę sekretariatu rozglądając się w każdą stronę. Na korytarzu nie było nikogo oprócz mnie. Podeszłam od drzwi, zapukałam po czym weszłam do środka. Zauważyłam dyrektora, lecz nie był sam. Siedzi tu we własnej osobie chłopak, który patrzył się na mnie wcześniej.

- Co się stało? - Spytał się mnie dyrektor. Automatycznie poczułam na sobie wzrok tajemniczego chłopaka.
- Pani Smith mnie przysłała za nieodpowiednie zachowanie na lekcji. - Oznajmiłam. Powstrzymywałam się od głośnego prychnięcia. Spojrzałam na chłopaka. Nie rozumiem tego głupiego uśmieszku, który cały czas widnieje na jego twarzy.

- Czyli powinienem cię ukarać. - Oznajmił dyrektor. Przewróciłam oczyma. Muszę przyznać, że to było cholernie bezsensowne. Właśnie po to mnie tu przysłała. - Oprowadzisz nowego kolegę po szkole. - Już miałam zaprzeczyć, ale usłyszałam donośny dzownek. - Możecie już iść. - Powiedział. Wyszłam zdenerwowana z gabinetu. Za sobą czułam obecność chłopaka.

- Nathan. - Powiedział. Zatrzymałam się i na niego spojrzałam.
- Co? - Spytałam go ze zdziwieniem.
- Tak mam na imię. - Oznajmił z rozbawieniem. Prychnęłam i poszłam w stronę stółowki. Zaczął podążać za mną.

- Nie zdradzisz mi swojego imienia? - Spytał chłopak. Nie rozumiem. On nie widzi, że ja naprawdę nie chcę z nim rozmawiać? Chcę jak najszybciej znaleźć się przy Ethanie, a nie oprowadzać chłopaka, który ma najwidoczniej jakieś zamiary wobec mnie. Nie wydaje mi się, że są one dobre.

- Emily. - Powiedziałam nie obdarzając go nawet spojrzeniem.
- Właściwie, gdzie mnie prowadzisz? - Spytał. Czy on musi być taki denerwujący? Zatrzymałam się i głośno westchnęłam.
- Słuchaj, nie chcę mi się ciebie oprowadzać. Spieszę się do moich znajomych. Wierzę, że dasz sobie radę sam, uwierz będzie tu wiele osób, które będą chciały cię oprowadzić. Jesteś dużym chłopcem. - Powiedziałam na jednym w dechu. - A kieruje cię w stronę stółowki. - Dodałam po chwili. Odwróciłam się z zamiarem pójścia dalej, lecz zatrzymała mnie jego ręką. Przyciągnął mnie do siebie bardzo blisko i spojrzał mi w oczy. Moje serce automatycznie przyspieszyło. Co jest z nim nie tak? Zchylił głowę i przybliżył swoje usta do mojego ucha.

- Nie martw się. - Szepnął. - Ethanek poczeka. - Dodał szeptem po czym sobie poszedł. Popatrzyłam ze zdziwieniem w miejsce w którym przed chwilą stał. Skąd on zna Ethana? Zdaję sobie sprawę, że Ethan jest osobą znaną i popularną. Ma wielu znajomych, ale skąd zna go ten dziwny Nathan? Tyle pytań, a nigdzie nie ma odpowiedzi.

Let You Down Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum