18. Przyrzekam, że jeśli mi nie powiesz to sama się dowiem.

119 24 8
                                    

Emily

Siedziałam w swoim pokoju na łóżku patrząc się w okno. Zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Każda dziewczyna, która zostałaby tak potraktowana, albo by była tak wkurzona, że by to olała, albo by płakała. Ja za to patrzę się pusto w przestrzeń zastanawiając się o co chodzi w tej całej sytuacji. Powinnam mu uwierzyć? Powinnam myśleć, że naprawdę mnie nie kocha? Czy może robię dobrze, że próbuje zauważyć w tym jakieś kłamstwo? Nie wiem sama co mam myśleć. Wiem tylko, że muszę przestać się tym zadręczać. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Jessici. Po paru sygnałach usłyszałam jej głos z drugiej strony.

- Hey, Em. - Powiedziała.
- Jess mogłabyś do mnie przyjechać? - Spytałam z wielką nadzieją w głosie. W słuchawce zapanowała cisza.
- Zaraz będę. - Oznajmiła i się rozłączyła. Cieszę się, że przyjedzie potrzebuje być z kimś, bo chyba zwariuje. Wybrałam numer Chrisa, którego też postanowiłam zaprosić.

- Witaj Johnson. - Powiedział oficjalnie do słuchawki po odebraniu.
- Jesteś zajęty? Chciałabym abyś przyszedł. - Powiedziałam wprost.
- Trzymaj się z dala od ostrych przedmiotów zaraz będę. - Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo się rozłączył. Prychnęłam śmiechem. Jednym zdaniem potrafi poprawić mi humor.

Wstałam i zeszłam na dół. Stwierdziłam, że zrobię coś do jedzenia. Zrobimy sobie maraton filmowy. Potrzebuję ich obecności, a nie rozmowy. Gdyby nie filmy musiałbym się tłumaczyć, a tego chcę uniknąć. Podeszłam do barku i wyciągnęłam wino. Jednak trzeba się chociaż odrobinę rozluźnić. Rodzice nie zauważą, bo są tak rzadko w domu, że nie jestem pewna czy wogóle wiedzą, że mamy barek. Przy okazji długo nie udało im się być kochającymi rodzicami. Mama wróciła do pracy, a jedyną zmianą, która nastąpiła jest wprowadzenie się Lea, którym ponownie muszę się sama zajmować. Dzisiaj jest u kolegi, więc mam czas dla siebie. Wino postawiłam na stół, włączyłam telewizor po czym poszłam do kuchni w poszukiwaniu popcornu, chipsów i innych bardzo kalorycznych przekąsek.

Podczas poszukiwań usłyszałam donośny dzwonek drzwi.
- Proszę. - Krzyknęłam i usłyszałam otwieranie się drzwi. Odwróciłam się z myślą, że zastanę w drzwiach Chrisa, lub Jessice, lecz zobaczyłam Dylana.
- Co tu robisz Dylan? - Spytałam ze zdziwieniem. Nie spodziewałam, że przyjdzie do mnie. Raczej powinien być u Ethana. Tym bardziej, że aktualnie nie jesteśmy razem.

- Myślałem, że źle się czujesz, więc przyszedłem zobaczyć czy jest okey. Przy okazji muszę z tobą porozmawiać. - Powiedział. Spojrzałam na niego zdziwiona. Nagle za Dylanem pojawili się Chris z Jessicą.

- Jego też zaprosiłaś? - Spytał Chris.
- Nie. - Odparłam patrząc na Dylana. - O czym chcesz rozmawiać? - Spytałam.
- Wiem, że jesteś zła na Ethana, przynajmniej tak mi się wydaje.. - zaczął, lecz mu przerwałam.
- Wiem, że kłamał. - Oznajmiłam.
- Jak to? - Spytał. Jego mina wykazywała czyste zdziwienie.
- Naprawdę myślicie, że jestem idiotką? Wiem, że Ethan mnie kocha. Nie mam pojęcia, dlaczego mnie okłamał. To jakaś wasza strategia? W takim razie nie zbyt dobra. Do tego wszystkiego dochodzi tajemniczy Nathan. Nie mam pojęcia kim on jest i czego chcę, ale proszę cię Dylan, powiedz mi, o co w tym wszystkim chodzi? Mam już dość zadręczania się tym. - Powiedziałam błagalnie. Chłopak patrzył na mnie bijąc się z własnymi myślami.

- Przyrzekam, że jeśli mi nie powiesz to sama się dowiem. - Oznajmiłam pewnie.
- Zgoda, ale przygotuj coś do jedzenia. To długa historia. - Powiedział z lekkim uśmiechem.
- Wszystko jest w salonie. - Powiedziałam i spojrzałam na chłopaka z chytrym uśmiechem.

Całą czwórką poszliśmy do salonu. Widziałam zdezorientowane miny Chrisa i Jessici. Mimo tego muszę dowiedzieć się o co chodzi. Nie przepuszcze takiej okazji. Potem wszystko im wytłumaczę, najpierw muszę sama to wszystko zrozumieć.

- Mów. - Zwróciłam się do Dylana, gdy wszyscy już usiedliśmy.
- Wszystko zaczęło się zanim poznałaś Ethana. Był on członkiem gangu. - Powiedział Dylan.
- Ale... - Zaczęłam.
- Jeśli chcesz wiedzieć to mi nie przerywaj. - Oznajmił. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i aby kontynuował.

- Uwielbiał to. Było to dla niego oderwanie od rzeczywistości. Adrenalina i te wszystkie emocje nie pozwalały mu od tego odejść. Na początku było to zabawą, zajęciem czasu. Z czasem zaczęło się komplikować. Stał się ich członkiem. Nie mógł od nich odejść, a pod żadnym pozorem ich zdradzić. Nie mógł zrobić nic co wykraczałoby ponad ich zasady. Wszystko było wspaniale, ale poznał ciebie. Członkowie nie mogą mieć dziewczyny, aby przypadkiem jej nie narazić. Ethan cię pokochał. Oczywiście po tym jak się o ciebie założył. Wszyscy wiemy, że popełnił błąd. Zakochując się w tobie wiedział, że nie będziesz bezpieczna, więc odszedł. Tylko, że nie można po prostu sobie odejść. Jedyną możliwością jest śmierć. Uciekł, aby cię chronić. Teraz wrócili za posłannictwem Nathana, chcą zniszczyć Ethana, a co za tym idzie wszystkich, których kocha. Właśnie dlatego Ethan reagował w dziwny sposób na Nathana. Boi się o ciebie. Zerwał z tobą by cię chronić. Jeśli będą myśleć, że nic do ciebie nie czuje to będziesz bezpieczna, ale jest już za późno. Z daleka widać, że on cię kocha. Nie umie udawać, nawet ty mu nie uwierzyłaś. Jedyne co mu pozostało to wyjechać, ale tego nie zrobi. Boi się o ciebie, więc cię nie zostawi. Właśnie dlatego oni wiedzą, gdyby nic go nie trzymało to by po prostu uciekł. Oni znają go na wylot. Wiedzą, że jesteś jego największym słabym punktem. - Powiedział Dylan.

- Więc co oni mają teraz zrobić? - Spytała Jessica. Widziałam, że jest przerażona. Zresztą sama jestem. To wszystko tak po prostu na mnie zleciało. Jak lawina. Teraz dopiero łączę fakty. Widzę jak głupia byłam, że tego nie zauważyłam na początku. Tego jak znikał, motory, dziwnych nieznajomych ludzi. Znaczy mogłam tego nie zauważyć. To chyba nie jest na porządku dziennym.

- Dlaczego tego nie zauważyłam. - Spytałam. Wszyscy na mnie spojrzeli. - Jak mogłam nie zauważyć, że ma problem i że mnie potrzebuje? Tego jak znikał i wracał po paru dniach. Przecież bym mu pomogła. - Mówiłam właściwie sama do siebie. Nie oczekuję odpowiedzi od moich przyjaciół.

Dylan podszedł do mnie i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową wciągając zapach jego perfum. Czułam się bezpieczna, ale i potrzebowałam uciec. Schować się. Nie miałam siły dalej o tym rozmawiać. Chciałabym to sobie przemyśleć, ale wiem, że teraz nie mam na to czasu.

- Emily to nie twoja wina. - Powiedział Dylan, a ja na niego spojrzałam jednocześnie się od niego odsuwając. - Teraz najważniejsze jest to, abyś porozmawiała z Ethanem i abyśmy coś wymyślili. - Powiedział.

Przy Dylanie czułam się jakbym miała starszego brata. Uwielbiam go za to.
- Masz rację. Musimy jechać do Ethana. - Powiedziałam podnosząc się z fotela.

Popatrzyłam na Chrisa i Jessice, którzy także patrzyli na mnie.
- Przepraszam was, ale muszę iść. Zresztą wszystko słyszeliście. Później wszystko dokładnie wam wyjaśnię. - Obiecałam. Podeszłam do moich przyjaciół i ich przytuliłam.

- Nie martwcie się. Będzie dobrze. - Szepnęłam.
- Uważaj. - Powiedziała Jessica.
- Będę. - Powiedziałam odsuwając się od nich.
- Zostaniemy tu. - Powiedział Chris. Popatrzyłam na niego z wdzięcznością.

Wyszliśmy z Dylanem i wsiedliśmy do jego auta. Od razu ruszyliśmy do domu Ethana. Oby nic mu się nie stało. Prawda jest taka, że teraz wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie.
______________________________________

Let You Down Where stories live. Discover now