23. Naprawdę myślisz, że przyszedłem prosić cię o zgodę o zabicie kogoś?

83 12 2
                                    

Emily

Przebudziłam się przez co napotkałam wzrokiem biały sufit. Automatycznie moja dłoń powędrowała do telefonu, aby sprawdzić, która jest godzina. Okazało się, że jest 6, więc mam dużo czasu, aby przyszykować się do szkoły. Odłożyłam telefon i spojrzałam w okno.

Wydaje mi się, że nareszcie wszystko zaczyna się powoli układać. Nasze relacje z Nathanem uległy dużej zmianie. Na lepsze oczywiście. Nie boję się jego towarzystwa, ani tego, że mnie zabije. Myślę, że inni także bardzo się do niego przekonali. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nic nie zrobi Ethanowi, za bardzo go lubi. Cóż zawsze możemy się mylić, ale uważam, że i tym razem moja intuicja nie zawiedzie. Oby.

Wstałam z łóżka i zeszłam na dół z zamiarem wypicia kawy i może zjedzenia czegoś, chociaż prawdę mówiąc, ja i śniadanie to kosmiczne połączenie. Będąc w kuchni nastawiłam wodę, wyjęłam kubek i wsypałam do niego kawy rozpuszczalnej. Miałam zamiar ją zalać, lecz w tej samej chwili usłyszałam donośny dzwonek do drzwi.

Nie rozumiem kto wstaje tak wcześnie, aby mnie z rana męczyć. Może naprawdę się komuś nudzi, albo bierze jakieś leki na pobudzenie i nie może spać, a może wydarzyło się coś złego. Zresztą tak, wydarzyło się coś bardzo złego, ktoś z samego rana zawraca mi głowę, a mój humor tak o to w ten sposób uległ diametralnej zmianie, a miał być to dobry dzień.

Usłyszałam coraz głośniejsze pukanie w drzwi co zaczęło wyprowadzać mnie z równowagi. Ktoś przychodzi wcześnie rano i żeby było zabawniej nawala w moje drzwi jakby były workiem treningowym.
- Przecież idę. - Krzyknęłam przez co pukanie ucichło. Co za niecierpliwy człowiek. Otworzyłam z ogromną siłą drzwi i ujrzałam chłopaka którego jeszcze przed chwilą lubiłam, lecz teraz miałam ochotę wsadzić mu wałek w oko. Nieważne.

- Co tu robisz tak wcześnie Nate? - Spytałam szeptem. Nie mam pojęcia czemu zaczęłam szeptać, ale myślę, że nie jest to najlepszy sposób wyładowania emocji. Uśmiechnął się łobuzersko jak zawsze zresztą i bez zaproszenia ominął mnie i wszedł do środka domu. - Jasne, wejdź, zapraszam. - Powiedziałam z sarkazmem i zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w stronę chłopaka oczekując wyjaśnienia tego zajścia.

- Johnson, przyszedłem prosić cię o zgodę. - Oznajmił z powagą. Spojrzałam na niego i prychnęłam.
- Uważasz że zgodzę się abyś zabił mojego chłopa, a przy okazji może i... - Miałam zamiar dokończyć, ale mi przerwał.
- Naprawdę myślisz, że przyszedłem prosić cię o zgodę o zabicie kogoś? A tym bardziej twojego chłopaka? Zacznij myśleć Em. Wiem, że jest wcześnie, ale no bez przesady. - Powiedział. Na jego słowa przewróciłam oczami.
- W takim razie o co chodzi? - Spytałam nie wiedząc co właściwie chłopak ma na myśli.

Spojrzał na mnie po czym usiadł na kanapie w moim salonie. Przetarł twarz dłońmi i zaczął spoglądać na swoje buty.
- No wiesz... - Zaczął i przestał mówić.
- No... - Zaczęłam go ponaglać. Ta rozmowa coraz bardziej mnie denerwowała.
- Jest organizowana impreza, jedna z najlepszych. Więc chciałem... - W tej chwili zaciął się jakby bojąc się dokończyć zdanie.
- Chesz tam ze mną pójść? - Spytałam ze zdziwieniem. - Nathan, przecież wiesz, że jestem z Ethanem i go kocham, zresztą... - Miałam plan rozwinąć swoją myśl, ale usłyszałam głośny śmiech Nathana.
- Ty z rana naprawdę nie myślisz. Albo sugerujesz że proszę o zabicie Ethana, albo o spotykanie się z jego dziewczyną za jego plecami. Lubię cię Emily, ale następnym razem nie przyjdę tak wcześnie, bo wtedy nie ma sensu rozmowa z tobą. - Powiedział ze śmiechem.
- Zabawne. Możesz mi wreszcie powiedzieć czego chcesz? - Spytałam.

- Chciałem iść na tą imprezę z... - Ostatnie słowo wypowiedział tak cicho, że właściwie nic nie zrozumiałam.
- No z kim? - Spytałam już zdenerwowana.
- Z Jessicą. - Odparł. Nie spodziewałam się tego i byłam zdziwiona, lecz jedna rzecz dziwiła mnie jescze bardziej.
- I prosisz mnie o zgodę? Dlaczego? - Spytałam.
- Chciałem wiedzieć co o tym myślisz, jednak to twoja przyjaciółka, a wiemy, że cała ta sytuacja jest mocno skomplikowana. - Oznajmił.
- Ja nie chcę, abyś spędzał z nią sam czas. Powiedziałeś, że to moja przyjaciółka i przyznam szczerze, że nie chciałabym, aby coś jej się stało. Jeszcze nie ufam ci w stu procentach. Przykro mi. - Powiedziałam szczerze. Polubiłam go, ale nie zmienia to faktu kim jest i po co tu jest. A co jeśli to część jakiegoś planu?

Let You Down Where stories live. Discover now