25. Od kiedy się mnie słuchasz?

93 9 11
                                    

Ethan

Wziąłem Emily za rękę i poprowadziłem ją do wyjścia z willi. Gdy przekroczyliśmy próg domu poszliśmy w miejsce znane niewielu osobą. Szliśmy w ciszy. Widziałem, że coś gryzie dziewczynę, ale postanowiłem nie pytać. Zdawałem sobie sprawę, że zaraz sama zacznie temat. Idąc z nią zrozumiałem, że wszystko wraca do normy. Jest coraz lepiej i aktualnie nic nie może tego zepsuć.

- Ethan, myślisz, że Nathan naprawdę czuję coś do Jessici? - Spytała.
- Nie wierzysz w to? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- To nie tak, że nie wierzę. Martwię się o przyjaciółkę... i o nas też. - Stwierdziła dziewczyna.
- Myślę, że nie powinniśmy o tym rozmawiać Em. Mieliśmy skończyć temat Nathana i tego kim jest. - Oznajmiłem. Wiedziałem, że ją to męczy, ale naprawdę nie chciałem ciągle mówić o tym samym. Mieliśmy zapomnieć, a w ten sposób pogarszamy sytuację.

- Wiem, ale chcę wiedzieć. Uważasz, że on się w niej zakochał? - Spytała ponownie.
- Nie wiem. W gangu nie wolno mieć dziewczyny. Właściwie ktokolwiek bliski nie jest mile widziany. Musisz być samotnikiem. Większość osób nie ma rodzin, miłości, niczego. Po prostu nie masz prawa czuć. Jedynie można się zabawiać dziewczynami, związek to nie ich bajka. Jeśli okaże się, że on chcę z nią być to znajdą się w takiej samej sytuacji co my. - Powiedziałem. Nie chcę, aby tak się wydarzyło, aby on i Jess mieli ten sam problem co ja i Em, ale chcieliśmy być w gangu, to mamy konsekwencje. Wyślą kolejną osobę, ale tym razem do zabicia ich i nas.

- Myślę że mu ufam, ale mimo tego mam wątpliwości. Boję się, że on tylko wykorzystuje Jess, aby zyskać informacje i nasze zaufanie. To moja przyjaciółka, nie chcę by cierpiała. - Powiedziała ze smutkiem. Widziałem na jej twarzy grymas bólu. Nie lubiłem widoku, gdy była smutna, lub zła. Chciałem, aby zawsze była szczęśliwa.

- Wierzę mu. - Powiedziałem wreszcie przerywając chwilowe milczenie.
- Dlaczego? - Spytała z zaciekawieniem.
- Znam go. Nie zrobiłby czegoś takiego Jessice. Jest jednym z niewielu, którzy nie bawią się uczuciami. Gdy go poznałem dziwiło mnie to, był inny, sama wiesz, że ja byłem typem bawiącym się uczuciami, więc nie rozumiałem tego. Jednak gdy go poznałem, opowiedział mi dużo o sobie, wytłumaczył niektóre zachowania, nigdy już nie poruszałem tego tematu. Zrozumiał, że nie wolno zabawiać się uczuciami. To nie zabawa. Ja nigdy nie byłem na tyle mądry. - Oznajmiłem. Dziewczyna spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy.

- W tej sprawie nie powinieneś się odzywać. - Powiedziała. Na jej słowa prychnąłem.
- Sama mi kazałaś. - Powiedziałem.
- Od kiedy się mnie słuchasz? - Spytała.
- Od momentu w, którym cię pokochałem. - Oznajmiłem. Dziewczyna zestresowała się i nic już nie odpowiedziała. Kocham to gdy się stresuję. Wygląda wtedy cholernie słodko.

Po pewnym czasie doszliśmy na miejsce. Podeszliśmy do ławki i na niej usiedliśmy. Emily przysunęła się do mnie i podwinęła nogi na ławkę. Od razu otoczyłem ramieniem jej małą osóbkę. Spojrzałem na dziewczynę, która aktualnie wpatrywała się ze smutkiem w niebo. Chciałbym poznać jej wszystkie myśli. Te dobre i złe. Już nigdy więcej nie chcę wypuścić jej z moich ramion. Już zawsze chciałbym przy niej być.

Emily

Patrzyłam w gwiazdy. Uwielbiałam to robić gdy byłam dzieckiem. Zawsze gdy się ściemniało wymykałam się z domu, choć w większości przypadków nie musiałam tego robić, ponieważ moich rodziców i tak nie było, a moja niania pozwalała mi na wszystko, więc wychodziłam na dwór, kładłam się na trawie i patrzyłam na te migające światełka. Zawsze zabierałam ze sobą mój ulubiony kocyk, który zastępował mi miśka. No cóż, inne dzieci miały miśki, a ja miałam kocyk. Wracając do tematu, zawsze wyobrażałam sobie, że każdy ma swoją gwiazdę, która świeci wyłącznie dla niego i nie zgaśnie póki ta osoba nie umrze. Jednak ponad wszystko kochałam widok par gwiazd. Moim zdaniem byli to ludzie szczęśliwi, którzy odnaleźli szczęście, miłość, swoją drugą połówkę. Zawsze marzyłam być w parze gwiazd. To piękne. Mimo moich przekonań wierzyłam, że po mojej śmierci moja gwiazda będzie nadal świeciła. Dopóki moja dusza nie umrze. Teraz prawdę mówiąc nie czuję tego co kiedyś. Mówią, że ludzie się zmieniają i mają rację. Przynajmniej ja się zmieniłam. Czuję pustkę, której nie potrafię zakryć. Wszystko się popsuło, moja rodzina, a w pewnym momencie moja druga gwiazda. Siedząc tu, widzę tylko światełka, które oświetlają mi drogę. Tylko, że nie mam pojęcia dokąd ta droga prowadzi.

Let You Down Where stories live. Discover now