Właśnie mieliśmy kolejny postój w lesie. Poinformowałam Lu ,że idę na stronę za potrzebą. Towarzyszył mi Puszek i Eila- elfka.
Stanęła nie co dalej i czekała na mnie.
Kiedy załatwiłam potrzebę. Zmierzałam właśnie do miejsca , gdzie była Eila , gdy nagle za krzaków z drugiej strony wyłonił się Arakiel. Drgnęła wystraszona.
Puszek a właściwie wszystkie trzy jego głowy zaczęły szczerzyć kły i warczeć. A moja korona na głowie uwydatniła się i zaczęła opadać na mnie niewidzialna dla nikogo innego tarcza ochronna. Tylko ja mogłam ją zobaczyć i czuć.
To go skutecznie powstrzymało, by mnie nie zaatakować. Nadal jednak się go bałam po tym co mi zrobił.
- Lu! - zaczęłam krzyczeć. Nie zamierzałam tym razem ryzykować.
- Spokojnie nic ci nie zrobię. Chcę tylko wiedzieć co z Ariokiem - odezwał się spokojnie.- To w końcu mój syn.
- Ma się dobrze - odpowiedziałam nie wiem czemu, ale w tej samej chwili pojawił się Lu.
Przylgnęłam do niego obejmując go w pasie. Objął mnie opiekuńczo ramieniem. A jego skrzydła otuliły mnie . Moja tarcza osłabła odrobinę.
- Mówiłem, że byś dał jej spokój - spojrzał na niego gniewie.
- Nie chciałem jej nic zrobić. -Zaczął się tłumaczyć ,że żałuję swojego zachowania i chciał wiedzieć co z małym. - Naprawdę An - ciągnął przybity.- Przecież w sumie nic ci nie zrobiłem i nie chciałem.- Ciągnął swój monolog, by wzbudzić we mnie litość.
- Akurat - mój mężczyzna mu nie wierzył i szczerze ja też. -Poza tym Arioleczek jest mój tak jak Anastazja i dziewczynki.
Ciągnął mój Lu i położył mi dłoń na biodrze i lekko ścisnął. Nie wiem czemu chciał zaznaczyć mnie jaką swoją własność, przecież byłam jego. Widziałam jak Arakiel na zmiankę o synu zaciska szczękę
Lu był coraz bardziej wkurzony.
Wiec nie wnikałam . Ja też miałam dość jego biadolenia, że nawet jeśli by chciał mi coś zrobić to ta głupia bestia mu nie pozwoli się do mnie zbliżyć.
Kto go wie, z wdzięczności objęłam Pusia za szyję i powiedziałam.
- Dobry pies.
Na co Puszek, a raczej wszystkie jego trzy głowy zaczęły mnie lizać. A ja na to zaczęła chichotać, bo mnie to łaskotało.
Lucyfer uśmiechnął się na moje słowa a potem wciągnął dłoń.
Bez wahania ujęłam jego dłoń.
Mąż spojrzał na brata triumfalnie.
- Widzisz ufa mi nigdy nas nie rozdzielisz – krzyknął w stronę Arakiela i pocałował mnie zaborczo.
Byłam troszkę zdziwiona jego zachowaniem.
Zwłaszcza, że Lu potem zaciągnął mnie w krzaki.
Przycisnął brutalnie do drzewa i ściągnął mi spodnie.
Drażniąc moją kobiecości dłonią zaczął mię namiętnie całować, by potem we mnie wejść mocno i głęboko.
YOU ARE READING
Miłość Lucyfera [ZAKOŃCZONE]
FantasyNajwyższa nota # 1 -19.06, 7.08 # 74 - 10.06 w fantasy # 35 - 12.06 Najgorszy z najgorszych, wzgardzony i wygnany z raju po przegranym boju z Archaniołem Michaelem Lucyfer zapomniał juz jak to jest odczuwać jakąkolwiek inną emocje niż gniew. Tym raz...