Rozdział 22

2.8K 133 8
                                    

*Lucyfer

Anastazja kazała mu się zanieść pod wodospad w ogrodzie, twierdząc, że musi zmyć smród i obleśny dotyk Arakiela. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić co moja żona teraz czuje. Naprawdę nienawidziła mojego brata, który okazał się samolubnym egoistą i zbokiem.

Nad wodospadem zdjęła swoją sukienkę i stanęła przed nim nago.

Miał ochotę do niej do łączyć, ale nie wiedział czy ten kretyn nie zrobił jej czegoś więcej poza tym co widział. Po za tym nie chciał jeszcze bardziej wystraszyć Anastazji swoją obecnością, gdy ona brała kąpiel. Teraz najbardziej potrzebowała spokoju i bezpieczeństwa.

W ramionach trzymał też Arioka ,który smacznie spał z uśmiechem na ustach. Nachylił się nad mały i przez chwilę wdychał cudny zapach maleństwa, a następnie ucałował go w czółko. Po kwadransie, Anastazja do niego dołączyła. Jej kremowa szyfonowa sukienka przylegała ściśle do jej mokrego ciała. Była piękna, ale jej twarz wyrażał wielki ból i smutek. Musiał jak najszybciej odwrócił wzrok od żony, bo inaczej ona go jeszcze zwyzywa tak jak Arakiela. Kiedy Ana zrównała się z nim, ostrożnie podał jej małego Arioka i wziął ich oboje na ręce. Rozpostrał skrzydła i wzniósł się w kierunku i kwatery.

Po powrocie do ich kwatery An natychmiast udała się do córek. Po prostu musiała je ujrzeć. Nacieszyć się nimi. Tak bardzo tęskniła za nimi mimo dwóch dni rozłąki.

Zostawiając małego z nim, nawet na niego nie spojrzała. Może go wini za to co się stało, aby tak nie było, ona przecież tak kocha tego bąbla.

Wszedłem do pokoju dziecięcego z Ariokiem na rękach, a następnie ułożyłem go w jego łóżeczku. Stałem przy jego łóżeczku i przyglądałem się mojej ukochanej i uczucie, jakim ją darzyłem było wielkie. An mówiła ciepłym kojącym głosem do córeczek.

- Moje księżniczki jak mi was brakowało moje serduszko było takie puste nie pełne.

Pochylała się nad każdym łóżeczkiem brała każdą córeczkę na ręce i przytulała.

- Mama was kocha - znowu dotykała każdą z osobna po buzi.

Obdarzyć wszystkie na raz uczuciem było nie lada wyzwanie przy czwórce maluchów i ich małego braciszka.

- A mnie jeszcze kochasz - zapytał nie wiedząc czemu.

- A myślisz, że tak nie jest i pewnie pozwoliłam mu się dotknąć, bo tak chciałam - wybuchłam.

* An

Czułam, że coś jest nie tak Lu był jakiś spięty bałam się ,że on tak pomyśli.

- Otóż nie o mało się nie pożgałam kiedy mnie dotykał. Tylko mnie dotknął nic innego nie zrobił na szczęście, ale za każdym razem chciałam umrzeć. Nie umiałam mu się sprzeciwić , bo on był silniejszy a kiedy to z robiłam dostałam w twarz.- łkałam z emocji, które mną wstrząsnęły.- Odsłoniłam włosy z twarzy i pokazałam Lucyferowi, swój prawy profil, gdzie widniał duży siniec od skroni po szyję. Na dodatek strasznie bolał.- Nienawidzę go! Brzydzę się nim, ale bałam się jak mnie nagabywał, że jak się dowiesz to mnie zabijesz albo Arioka, czy dziewczynki. On mnie szantażował, próbował manipulować!

Ponieważ wciąż pamiętam co mi zrobiłeś i... Nadal boję się ciebie, choć już mnie, ale kocham cię najbardziej na świecie i nie chcę nikogo innego. Tylko ciebie Lucyferze. - wyrzuciła jednym tchem i rozpłakałam się. Wydarzenia dzisiejszego dnia dały teraz o sobie znać.

Odwróciła się do niego. Wyciągnęła w jego kierunku swe ramiona.

*Lu

-An wybacz -podszedłem do Anastazji, upadłem przed nią na kolana i objąłem ja w talii, zapłakałem .- Wybacz mi, Najdroższa. Wybacz.-mówiłam raz po raz, by w stu procentach zapewnić ją , że naprawdę żałuję tego co się stało.

Miłość Lucyfera [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now