Rozdział 9

4K 209 22
                                    

Dopracowany rozdział, przez moją spół autorke
INES 

                  ****

Kiedy się obudziłam już nic mnie nie bolało a po ranie nie było śladu. Zorientowałam się, że jestem w jego/albo naszej komnacie. Ana nie chciała o tym rozmawiać, warknęła coś tylko o idiotach, którzy nigdy się nie zmienią, po czym zawinęła się w koc, próbując się nie rozpłakać. Długo nie mogła się uspokoić, kręciła się z boku na bok, mruczała coś pod nosem z całą pewnością pod adresem Lucka, co tylko potwierdzało tezę o kłótni. Po chwili jednak wróciły do niej wspomnienia poprzedniego wieczoru i zaczęła kląć na siebie, że pozwoliła sobie na taki wybuch. Nie powinna, zresztą nie tylko ona, bo wina Pana piekieł również była oczywista. Oboje zawalili sprawę i z pewnością żadne nic z tym nie zrobi, bo po co? Jeszcze by ucierpiała duma. Przez myśl przeszło jej pytanie, gdzie podział się jej Anioł stróż, który skradł jej serce i jednocześnie jej złamał na tryliony kawałków. Intuicyjnie czuła, że nie spędził tej nocy w łóżku. Najwyraźniej obawiał się swoich instynktów, co też nie poprawiło jej humoru. Sądziła, że ta sprawa jest już za nimi, ale najwyraźniej i tu się pomyliła. Wszystko szło nie tak, jak tego chciała, przynajmniej Lucyfer mógł nie robić problemów.   Uniosłam się na posłaniu i oparłam o bezgłowie, gdy kątem oka dostrzegłam Lucyfer, siedział w nogach łóżka po mojej stronie. Przyglądał mi się, bardzo intensywnie.

- Nie zbliżaj się do mnie - patrzyłam na niego wystraszona. Najbardziej potrzebowała jego miłości, jak i wsparcie, nie fochów. Skoro miał się tak zachowywać, mógł już dawno znaleźć sobie inną. Dlaczego ja?

-Nie zrobię ci krzywdy - chciał mnie dotknąć, ale się odsunęłam. Po wczorajszych wydarzeniach i tym co usłyszałam, nie byłam pewna czy nadal nie chcę z nim być.

-Tego nie wiem już raz mnie uderzyłeś i wszystko słyszałam. Wiem do czego ci jestem potrzebna do zaspokojenia seksualnych, wyuzdanych potrzeb i urodzenia dziedzica.

- Ale nic z tego, chcę wrócić do babci i zapomnieć o tobie - krzyczałam stając na łóżku.

Ale wtedy znowu ujrzałam w jego oczach furie i pan piekieł przybrał swoją prawdziwą postać wyrosły mu skrzydła. Piękne aksamitne czarne skrzydła.

-  Pożałujesz tego głupia kobieto, że mnie odrzucasz - ryknął i  w ułamku sekundy po pchnął mnie z powrotem na łóżko.

Bałam się go gdy był w takim stanie.

- Chciałem po dobroć, ale widocznie się nie da. Czas na uczyć cię kilku zasad.- kontynuował wściekły.

- Po pierwsze nie podnosi na mnie głosu - Lucyfer pochylił się nade mną ,że czułam jego oddech na policzku. -Po drugie ja tu żądze i jesteś moją własnością a ty masz mnie słuchać i nie masz nic do gatki. Nawet w kwestii dziecka. I po trzecie nigdy nie wrócisz do babci.

A jeśli jeszcze raz mnie nie posłuchasz spotka cię kara i ucierpi ktoś nie winny z twego otoczenia.

On chyba nie mówił, poważnie. Nie sądzę by zrobił komuś , krzywdę.

Lucyfer usiadł na łóżku machnął ręką w powietrzu na ścianie pojawił obraz z klubu.

- Pamiętasz swoją koleżankę Magdę – zwrócił się do mnie i tym samym, zmusił mnie do patrzenia, po czym kazał Magdzie wziąć sznur  z baru i powieści się na żyrandolu . -

Nie wiem jak to się działo i czy było to naprawdę, ale byłam przerażona. Śmiertelnie przerażona. Czy on mnie właśnie chciał tak szantażować, gdy nie spełnię jego żądań. Nie chciałam się przekonać i zaryzykować życia przyjaciółki,  zwłaszcza ,że widziałam jak ta staję na barze wiąże pętle i za rzuca sobie na szyję. Wygląda przy tym jak zahipnotyzowana.

- Nie- jęknęłam i zaczęłam płakać.

- Przestań proszę. Zrobię  co tylko zechcesz będę ci posłuszna.- wykrzyknęłam zachrypniętym głosem.

- Urodzisz mi syna - zapytał patrząc na mnie.

- Nie – jęknęłam.

Magda w tym czasie stanęła na krawędzi baru, od skoku dzieliło ją parę chwil.

-Dobra -podałam się załamana kiedy zobaczyłam, że Magda jest bezpieczna, z ulgą udało mi się odetchnąć.

~Dodając że będzie musiał mnie zgwałci, bo nie dam się zapłodnić. ~

Znowu usłyszałam jego śmiech, widziałam, że jednak mu się to nie spodobało. Zapomniałam ze umie czytać mi w myślach. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie, podnosząc się ciężko na łokciach.

- Jeśli ci się to podoba to może być i tak ,ale myślę, że nie muszę tego robić.

Chcesz czy nie za kilka dni będziesz już w ciąży.

Wstał nie miał już skrzydeł zapewne było to zależne od jego emocji, jak i nastroju. A szkoda, bo dodawały mu dzikiego uroku.

- A jeśli będzie to dziewczynka –powiedziałam zawahaniem, a on spojrzał na mnie.

- Nic nie szkodzi. Lubię dzieci. Po za tym będę cię pieprzył tak długo aż urodzisz mi syna - rzucił i udał się do wyjścia.

-Od teraz nie ruszasz się bez moje wiedzy a gdy znowu przyszło Ci do głowy uciekać. Albo osobiście, będę ci towarzyszył, Najdroższa. Aha, Puszek jest pod drzwiami i będzie cię pilnował. Bardzo cię polubił .

~ Co? Ta duża pluszowa wersja Lucka, będzie mnie pilnować!! On chyba naprawdę zwariował, na punkcie mojego bezpieczeństwa tutaj, ja sama nie jestem z nim sam na sam bezpieczna. A co dopiero z Puszkiem-okruszkiem za drzwiami~

Lucyfer zaśmiał się pod nosem i wyszedł.

Chwilę po nim do komnaty weszła Zara z tacą jedzenia.

- Pani, śniadanie.

Postawiła je nie opodal mnie. Miałam nadzieję ,że nie zauważy jak łzy płyną mi po policzkach. Byłam w totalnej rozsypce. -Dlaczego ona jest taki zaborczy wobec mnie i nagle zaczął naciskać mnie w tej kwestii. Boże, dlaczego?- Gdy tak zastanawiałam się nad zachowanie mojego Pana, nie kochanka, przez chwilę miałam wrażenie jakbym słyszała gdzieś w oddali trzepot skrzydeł.

Westchnęłam i usiadłam do posiłku.

Miałam tylko cichą nadzieję, że uda mi się dziś w nocy porozmawiać poważnie z Lucyferem. Przecież obiecał mi, że da mi czas, a okazuje się zupełnie coś innego. Oby tylko chciał mnie wysłuchać.

Nagle w padł mi do głowy genialny pomysł, urządzę nam wspólną kolację , tutaj, w naszej kwaterze.

- Zaro, moja droga- zwróciłam się do mojej służki, która stała u drzwi.

- Tak, pani.

Nadal nie umiałam się przyzwyczaić do tego jak się do mnie zwracają, ale cóż mus to mus.

- Przygotuj proszę kolację dla mnie i twego Pana. Podaj ją tutaj, dobrze.

- Tak, pani.

 Zara zabrała ode mnie pustą tacę i opuściła naszą kwaterę.

Najlepsze negocjacje wychodzą podczas wspólnego posiłku.

***********************
Puszek ma nowe zadanie.  Czy da się oswoić Anastazji?

Ps: Informacje dla fanów Puszka, Puszek już wkrótce w całej okazałości!

Kto chcę się przekonać jak wygląda. Puszek?

pisać. ..

Miłość Lucyfera [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now