Rozdział 21

2.6K 148 9
                                    

*Ankiel\Arekiel

Minęły dwa długie tygodnie, od kiedy dowiedziałem się, że Anastazja urodziła mojego syna, ale nie wyczuwałem go i nie wiedziałem dlaczego tak jest. To doprowadzało mnie do furii. Zakradłem się pewnej nocy, do sypialni mojego brata i mojej miłości. Tak kochałem An. Mój synek spał między matką, a nim, choć Lu tulił go do siebie. Na ten widok krew ścięła się w moich żyłach. Przecież to był mój syn nie jego. To ja powinienem leżeć obok niego i Anastazji.

Nagle słyszałem szelest satyny. Ana się poruszyła, ale na szczęście się nie obudziła.

- Kocham Cię Lu -mruknęła słodko.

Miałem ochotę w tej chwili zabić brata, by tylko zająć jego miejsce. On nie powinien zajmować się moim synem. Tylko ja,  nikt inny.

Zabiję cię Lucyferze i odbiorę ci wszystko co kochasz, o tak. Może nawet zaproponuje tej Magdzie układ, by uwiodła go. Tak to jest myśl.

Bez szelestnie się ulotniłem.

Musiałem zacząć wdrażać swój plan w życie.

Najpierw musiał  zobaczyć syna poczuć go. No, bo przecież jest jego.

U filował Anastazje jak była sama z całą piątką.Córki Lucyfera siedziały w czymś w rodzaju przenośnego łóżeczka z siateczką. Jego brat jest nie rozsądny ,że zostawia An samą z dziećmi.Zaszedł ją od tyłu chwycił w pasie i zatkał usta by nie krzyczała.

Zaczęła się z nim szamotać.

Tak fajnie pachniała i miała inny kolor włosów i tak mu się podobała.

Jedną ręką zatyka jej usta o drugą dotknął jej uda i zaczął podwijać jej krótką sukienkę.

Dobrze ,że akurat taką miała. Chciał znowu poczuć jej aksamitną skórę.

Te boksy córeczki jego brata wystraszone zaczęły popłakiwać.

Tylko jego syn był spokojny.

- Moja krew - powiedział z dumą i przesunął się do małego nadal trzymając jego matkę.

Był silny a ona drobna z łatwością przychodziło mu trzymanie dziewczyny jedną ręką. Kiedy dotknął gołej nóżki małego zaczął głośno płakać a na jego skórze pojawiło się znamię. Wtedy w An odezwał się instynkt macierzyński inaczej nie można było tego nazwać. Kobieta uderzyła go łokciem w brzuch i zaczęła wzywać Lucyfera teraz cała piątka dzieci płakała.

Brat pojawił się natychmiast.

- Już po tobie kretynie –ryknął wściekle.

*Anastazja

Kiedy pojawił się Lu odetchnęłam, ale byłam troszkę przerażona, bo ukochany był wściekły, a grymas furii malował się na jego pięknej twarzy, a w następnej chwili wyciągnął  swój miecz.

Nie chciałam by to odbiło się na mnie.

Ledwie zdążyłam odsunąć się i podejść do płacząc syna a Ankiel chwycił mnie za rękę i krzyknął do Lucyfera, że ten tym razem nie odbierze mu rodziny i w następnym momencie poczułam jak z moim ciałem dzieje się coś dziwnego a sylwetka mojego ukochanego rozmywa się w istocie byliśmy to my.

- Lu - krzyknęła w panice.

Ankiel teleportował mnie i syna, do jakiejś drewnianej chatki.

Nie wiedziałam, gdzie się znajduje z moim synkiem, który strasznie płakał , nie mogłam go uspokoić. Nawet Arakiel nie potrafił tego.

Miłość Lucyfera [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now