Rozdział 17.

2.8K 148 10
                                    

*Arakiel

Kocham moją An bardziej niż on, może sobie myśleć i nie mogę znieść ,że są tacy szczęśliwi z córeczkami.

Dziewczynki są śliczne, jak ich piękna mamusia. Dla mnie jest najpiękniejszą niewiastą jaką mi dane było spotkać.

Choć biedna  An ledwo uszła z życiem, po ciężkim porodzie, to jego przeklęty brat chcę mieć za wszelką cenę potomka płci męskiej i  zapewne już myśli, a raczej planuje , jakby tu zaciągnąć swoją małżonkę do łoża. Skurczybyk. Napalony jak młody ogier.

Ale ja miałem swój własny plan wobec jego małżonki . On zamierzał go za jego plecami uprzedzi ,bo ten szczęściarz miał zawsze lepiej. Pomiatał nim, bo jest tym kim jest i uważa się za kogoś lepszego. Jak i wszystko mu wolno.

Nie skrzywdzi An za bardzo ją kocha. Za bardzo mu na niej zależy. Anastazja jest silną i twardo stąpającą po ziemi kobietą. Nawet bardziej niż Lucyferowi. Chodź on może go za to z nienawidzić. A nawet zabić z zimną krwią.

An mu ufa i go lubi.

Może dzięki jego pomysłowi zdoła go p kochać choć na początku będzie ciężko.  Może mnie nawet znienawidzić, bądź próbować zabić, szybciej niż jego brat.

An siedziała na kocu  z Zarą i córkami małe miały już 2-miesiecy.

Obok nich były jeszcze dwie inne nianie.

Podszedł do niej. Lucyfera nie było w królestwie. Dobrze inaczej wyczuł by co chcę zrobić i z planu nici.

Po prosił An na słówko. Usiedli przy ogrodowym stole zaproponował jej coś do picia. Zgodziła się a kiedy odwróciła wzrok, by popatrzeć na dziewczynki, które zabawiały się z ich nianiami. Wsypał jej do napoju proszek.

Kiedy upewnił się że dziewczyna wypiła wszystko do dna. Odszedł. Mówiąc, że musi zajrzeć do Rafaela.

Specyfik zacznie powinien zadziałać do wieczora.

Kiedy An już spała obszedł zabezpieczenia Lucyfera z wejściem do ich sypialni. Ten dureń go nie doceniał, jak zawsze zresztą. Anastazja już smacznie  spała, więc podszedł do łóżka po jej stronie. Przez dłuższą chwilę obserwował jej piękną twarz dotknął ją delikatnie jej konturów ust i pocałował.

Chciał zobaczyć jej ciało bez ubrania pobawić się tylko.

Rozebrał ją wiedział, że się nie obudzi. Specyfik działał do rana. Więc miał sporo czasu. Gdy ujrzał jej piękne gładkie jak aksamit ciało, aż jęknął z zachwytu nad jego pięknem.

Dotknął jej piersi, jednej potem drugiej, a następnie polizał każdy z sutków, a następnie zaczął je  ssać.

An była słodka jak miód.

Kiedy zjechał językiem na jej kobiecości poruszyła się nie znacznie. Podobało się mu nawet gdy była w takim stanie .  Polizał ją językiem głęboko drażniąc  jej guziczek. Była taka mokra i smakowita, sam smak jej podniecenia, był dla niego, jak syreni śpiew. Uzależniający.  Wsadził płytko palec. Zaczął nim powolutku poruszać, a chwilę potem przyspieszył swoje ruchy, jego dłoń była cała w jej soczkach.

Miał ochotę posiąść ją brutalnie, ale nie jest daniem chciał by An to zrobiła z nim dobrej woli no i czas naglił. Zaczął się wściekle walić, tuż nad wejściem do jej muszelki, tak by sperma wlała się do pochwy, gdy tak się już stało zaczął cicho recytować zaklęcie.

Anastazja da mu syna, ale zapłodni ja w sztuczny sposób, czyli z niewielką ilością jego własnego nasienie  i trochę za pomocą magii. To on będzie jego ojcem , nie Lucyfer.

Miłość Lucyfera [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now