(not) always on plus

1.2K 141 4
                                    

  Huk wystrzeliwanych raz po raz nabojów roznosił się echem po ogromnym, opuszczonym od wielu lat magazynie. Przedziurawione na wylot metalowe puszki spadały na ziemię jedna po drugiej. Zapach ołowiu mieszał się w powietrzu ze stęchlizną.

Camila stała w odległości kilkunastu stóp od ustawionych na różnych wysokościach celów. Była niezwykle skupiona. Oddawała strzały z pewnego rodzaju gracją. Bez trudu trafiała w każdy przedmiot. Jej nienaganna pozycja strzelecka mogłaby być wzorem dla niejednego wyszkolonego policjanta lub innego mundurowego.

U jej boku warował mężczyzna w średnim wieku. W dużej mierze to on nauczył ją posługiwać się bronią palną. Cabello od małego była bardzo pojętna. Szybko przyswajała wiedzę i z doskonałym skutkiem wykorzystywała ją w praktyce.

- Uczeń przerósł mistrza — odparł, gdy dziewczyna opuściła pistolet. - Teraz młodziki mają ciebie. Mogę śmiało oddać te kaczątka pod twoje skrzydła.

- Nawet tak nie mów, Reese. Nie jestem dobrym nauczycielem.

- Też nie byłem. Przez lata uczyłem się, jak opanowywać negatywne emocje i przekształcać je na korzyść swoich uczniów. Masz już umiejętności. Teraz wystarczy odrobina dobrych chęci i spory zapas cierpliwości, a zrobisz z nich genialnych strzelców.

- To nie wystarczy. Im potrzebny jest autorytet. Ktoś, kto wpoi im wartości, żeby w przyszłości nie latali po mieście i nie celowali w ludzi. Ja nie jestem odpowiednią osobą.

- Owszem, jesteś. Odróżnisz dobro od zła i dokonujesz właściwych wyborów. Nie znam drugiej tak inteligentnej i poukładanej nastolatki jak ty.

Camila przestała słuchać mężczyzny. Jego słowa przypomniały jej pewną sytuację, więc mimowolnie wróciła do niej myślami.

- Ugh! Mam dość! Nigdy tego nie zapamiętam! - Lauren cisnęła podręcznikiem na drugi koniec łóżka.

- Lo, to tylko plusy i minuty — westchnęła szatynka. - Wcale nie musisz uczyć się tego na pamięć. Wystarczy, że to zrozumiesz.

- Wytłumacz mi — wręcz zaskomlała. - Proszę, Camz.

- Nasi dziadkowie to plus i minut. Oni razem to zawsze coś niedobrego.

- Czyli minus — odparła.

- Właśnie. - Uśmiechnęła się delikatnie. - Ty i ja to dwa plusy. My razem to zawsze coś dobrego.

- Zawsze na plus.

- A dwa minusy?

- Root i Shaw — wspomniała dwie członkinie DragonFly. - Obie złe, ale razem dają coś dobrego, czyli plus.

- Widzisz? Jednak udało ci się zrozumieć.

- Jesteś dobrą nauczycielką. - Uradowana ucałowała ją w policzek.

Cabello zacisnęła mocno zęby, przypominając sobie, że już nie tworzą czegoś dobrego. Niegdyś 'zawsze na plus' obróciło się w destruktywne plus i minut.

Złapała się na tym, że momentami niezmiernie tęskni za ich budującą relacją. Jednak to, co minęło, już nie wróci. Raz zbity wazon już nigdy nie będzie w pełni cały, nawet gdy się go poskleja. Tak było i z nimi.

- Odpłynęłaś — odezwał się John. - Wszystko w porządku?

- Tak, tak. Po prostu myślę o sobotnim meczu — skłamała. - Pomysł Normani jest naprawdę dobry, ale...

- Boisz się. To zrozumiałe.

- Jesteśmy w sytuacji, z której nie ma dobrego wyjścia. Cokolwiek postanowię, odbije się to na nas negatywnie.

- Dlatego ten pomysł jest tak dobry. Nie robienie nic może okazać się najlepszym posunięciem.

- A jeśli komuś coś się stanie?

- Posłuchaj mnie, Cami. - Ułożył dłoń na jej ramieniu. - Sangria to rodzina z wyboru. Każdy, kto dołączył do niej, zrobił to w pełni świadomie i dobrowolnie, zdając sobie sprawę z możliwego ryzyka. To duzi chłopcy i dziewczynki. A ty nie jesteś w stanie zadbać o każde z osobna.

- Tak, ale...

- Nie pamiętasz czasów, gdy Sangria i DragonFly naprawdę żyli w niezgodzie. Byłem kilka lat młodszy niż ty teraz, jak na ulicach toczyły się prawdziwe wojny gangów. Twój tata patrzył na to razem ze mną i powtarzał w kółko, że wiedzieli, na co się piszą. Rozumiał to i ty też musisz to zrozumieć.

- Co by mi teraz powiedział?

- Powiedziałby, że każda decyzja niesie ze sobą ryzyko.  

versus  | CAMREN |Where stories live. Discover now