detective story

1K 132 19
                                    

 Reszta weekendu minęła niezwykle spokojnie. Nie wydarzyło się nic szczególnego i to właśnie martwiło Lauren. Skoro Camila nie wykonała jeszcze żadnego ruchu w akcie zemsty, musiała planować coś na większą skalę.

Jauregui siedziała w szkolnej ławce. Była obecna w sali tylko ciałem. Łokieć opierała na blacie, a brodę na otwartej dłoni. Wpatrywała się pustym wzrokiem w tablice za plecami nauczycielki, ale jej oczy niczego nie dostrzegały, uszy niczego nie słyszały. Myślami była daleko. Zastanawiała się nad tym, co się stało i usilnie próbowała dojść prawdy. Miała pewność, że nikt z jej ludzi nie dokonał tego okropnego zniesławienia. Żaden z członków nie zrobiłby nic wbrew jej woli. Szanowali ją ze względu na jej ,świętej pamięci, dziadka, ale również z powodu jej osobowości. Wzbudzała w ludziach przeróżne uczucia, a większość z nich miała wpływ na ich oddanie.

Przecież nie zrobiła tego sama. Nie jest taka — pomyślała.

A może to ktoś trzeci? Możliwe, żeby ktoś specjalnie chciał nas skłócić? - setny raz zadała sobie to samo pytanie.

Zaczęła bardziej dogłębnie się nad tym zastanawiać. Jeśli miała rację, przypominałoby to scenariusz jakiegoś kryminału. I właśnie ta myśl przywołała inną. Przypomniała sobie coś sprzed dwóch lat.

- Co to? - zapytała, rzucając się na łóżko Camili w ich wspólnym pokoju.

- Książka. Nie udawaj, że nie wiesz — parsknęła śmiechem.

- O czym? - zaczęła przeglądać pojedyncze strony.

- To niezwykle zwiła historia dwóch dziewczyn. Podziwiam autorkę za kreatywność. Wymyśliła naprawdę świetną intrygę.

- Opowiedz mi.

- Nie wolisz przeczytać? Tak jest przyjemniej.

- Wolę słuchać ciebie, niż wpatrywać się w literki.

- Niech będzie. - Usiadła obok niej. - Jedna z głównych bohaterek jest córką złodziejki. Wychowuje się w domu pasera. Dopuszcza się drobnych kradzieży, ale wie, że stać ją na znacznie większy przekręt. Wtedy w ich domu pojawia się pewien mężczyzna z propozycją. Mówiąc w skrócie, chodzi o to, żeby dziewczyna zdobyła zaufanie drugiej z bohaterek i namówiła ją na poślubienie go. Wujek dziewczyny jest bogatym skurwysynem, nawiasem mówiąc.

- Zgadza się? - dopytała zaciekawiona.

- Oczywiście. Wyjeżdża do domu dziewczyny i jej wuja. Zatrudnia się tam. Powoli zdobywa jej zaufanie. Nie wie jednak, że sama jest ofiarą innej intrygi. Przekonuje się o tym, dopiero gdy znajduje się w sytuacji, w której miała znaleźć się ta druga.

- No nieźle — komentuje Lauren.

- Wątków jest znacznie więcej, a zakończenie sprawia, że trzeba zbierać szczękę z podłogi.

- Myślisz, że takie akcje mają miejsce w rzeczywistości? Wiesz, chodzi mi o to, że ktoś knuje przeciwko komuś i wymyśla jakieś skomplikowane plany.

- Myślę, że to się zdarza. Książki, filmy i seriale wcale nie są aż tak przekłamane.

Z zamyślenia brutalnie wyrwał ją dzwonek, zwiastujący koniec lekcji. Pierwszy raz nie była tym faktem zadowolona. Dużo bardziej wolała zostać w swojej ławce na końcu sali i w spokoju myśleć o zaistniałej sytuacji. Niestety była zmuszona wyjść na korytarz. Miała ochotę opuścić szkołę i jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie dlatego, że nie lubiła tam przebywać. Chodziło raczej o to, że następne zajęcia miała mieć z Camilą. Nie widziała jej od rana, ale doskonale wiedziała, że się pojawi. Ona nie odpuściłaby lekcji matematyki.

- Hej, Laur. - Usłyszała za plecami.

- Cześć, Toby — odparła przyjaźnie, odwróciwszy się w stronę niewysokiego chłopaka.

- Co słychać?

- Wątpię, żebyś chciał tego słuchać, więc odpowiem, że wszystko w porządku i przejdziemy do gadki o głupotach.

- Nie, nie. Z chęcią cię wysłucham. Może nawet coś doradzę. - Uśmiechnął się zachęcająco.

Lauren zawahała się przez chwilę, ale w końcu uznała, że miło będzie pogadać z kimś, kto nie ma absolutnie nic wspólnego z tym całym szajsem.

- Między mną a Cabello nie jest za dobrze.

- Zdradziła cię? - Przyłożył dłoń do piersi, udając szok.

- Co? My nigdy nie... - zaprzeczyła szybko. - Chodzi mi o DragonFly i Sangria. Ostatnio nasz konflikt się pogłębia, a najgorsze jest to, że nie mam z tym nic wspólnego. Wyciągnęłam nawet do niej rękę na zgodę, ale wtedy... ugh! Po prostu wszystko się pieprzy.

- Może powinnaś zrobić to jeszcze raz? Wiesz, mam na myśli, żebyś nie odpuszczała. Jak zobaczy, że naprawdę chcesz pokoju, może sama odpuści i wszystko się między wami ułoży.

- Mógłbyś potrzymać? - Wyciągnęła w jego stronę swoją torbę. - Może masz rację. - Odwróciła się plecami do chłopaka, aby otworzyć swoją szafkę. - Problem w tym, że teraz na pewno nie uwierzy w moje szczere intencje. Nie po tym, co stało się w weekend.

- Warto spróbować, Laur. - Oddał jej torbę. - Muszę lecieć na zajęcia. Do następnego. 

versus  | CAMREN |Место, где живут истории. Откройте их для себя