Rozdział XIX

208 15 0
                                    

*Andrzej POV*
Minęły dokładnie 2 dni i 4 godziny od kiedy ostatni raz widziałem Igora. Przed chwilą zadzwoniliśmy z Mietkiem na policję. Szukają go i mam nadzieję, że znajdą. Chociaż jestem na niego bardzo zły, za to co zrobił, to przecież mój kumpel i nie chciałem, by coś mu się stało. Mietek też jest zdenerwowany, bo chodzi nerwowo po pokoju, a gdy go dotknę to tylko syczy. Na dodatek chyba coś rano pił, ale udaję, że nic nie wiem, bo w takiej sytuacji chyba każdy chciałby się najebać. Tym bardziej, jeśli było się kiedyś nałogowym żulem. Przed chwilą przyszła Aniela i śpiewaliśmy razem „Och Tygrysku" żeby się trochę odstresować, lecz jeszcze bardziej się popłakałem, bo ta piosenka mnie wzrusza. Kupiłem ostatnio pyszny sernik, wiec poszedłem do lodówki, żeby go wyciągnąć i poczęstować Masti i Mietka. Kroiłem, śpiewając Kanikuły. Już mniej się martwiłem, bo wiedziałem, że policjanci zrobią wszystko co w ich mocy by odnaleźć Igora. Aż nagle zadzwonił mój iPhone X.
- Halo?
- Dzień dobry, z tej strony izba przyjęć, szpital psychiatryczny na ulicy XYZ 26. Pański przyjaciel Igor Ośmiałowski został tu przywieziony karetką, ponieważ policja znalazła go za starym burdelem. Był nietrzeźwy a na dodatek próbował podciąć sobie żyły. Obecnie jego stan jest stabilny. Proszę o niezwłoczne stawienie się w izbie przyjęć aby wyjaśnić co dalej. Do widzenia.
Nie wiem który już raz w tym tygodniu zakręciło mi się w głowie. Straciłem siłę w mięśniach, nie miałem nawet siły utrzymać iPhona, przez co spadł i się roztrzaskał. Ledwo wyjaśniłem przyjaciołom o co chodzi. Aniela wyjęła zimny okład z zamrażarki i przyłożyła mi do czoła, a Mietek zaparzył nam wszystkim melisę na uspokojenie, chociaż trzęsły mu się ręce.
Gdy już nieco ochłonęliśmy, natychmiast zadzwoniłem po Taxi i poprosiłem by zabrał nas w wyznaczone miejsce.
Szpital z zewnątrz był straszny. Stare mury i kraty w oknach. Jednak w środku nie było tak źle, nawet w miarę nowocześnie. Tylko krzyki, które słyszeliśmy idąc przez korytarz przyprawiały mnie o dreszcze. Dotarliśmy wreszcie do izby przyjęć.
- Jak z Igorem?- zapytała Anielka pielęgniarkę.
- Aktualnie jest po rozmowie z psychiatrą. Była to próba samobójcza,spowodowana silnym stresem, poczuciem winy i oczywiście nietrzeźwością. Pacjent powiedział nam o zaistniałej sytuacji i bal się, że już nigdy mu nie wybaczycie.
- Czy wiadomo, kiedy będzie mógł stad wyjść?
- Myślę, że potrzymamy go tu max tydzień. Pacjent nie ma depresji, wiec nie wymaga leczenia. Jednak dla polepszenia jego stanu psychicznego proszę państwa, abyście mu wybaczyli, gdyż naprawdę żałuje.
- Oczywiście, że mu wybaczymy. Czy moglibyśmy porozmawiać z nim?
- Tak, ale na sali spotkań. W sali gdzie przebywa Igor są inni pacjenci, którzy potzebują spokoju. Zaprowadzę Was.
Podążaliśmy za pielęgniarką, aż znaleźliśmy się w takim pokoju, który wyglądał trochę jak sala widzeń w więzieniu. Przy stole już siedział Igi.
- Jak dobrze Was widzieć! Nie zapomnieliście o mnie!
- Dlaczego to zrobiłeś? Przecież mogłeś umrzeć! Czy Ty wiesz, jak się martwiliśmy?
- Przepraszam. Nie mogłem sobie wybaczyć. Zachowałem się jak chuj. Nie chciałem Wam niszczyć związku, ani reputacji Anieli. Nie wiem czemu dałem te hasztagi...
- Igorku, już nieważne - odezwała się Aniela. - Teraz liczy się to, byś jak najszybciej opuścił to miejsce.
Po tych słowach pocałowała go w usta, a on to odwzajemnił. Wow.
-Niestety musza państwo już wyjść. Proszę przyjść jutro w tych samych godzinach - powiedziała pielęgniarka. No wiec wyszliśmy.
Gdy leżeliśmy w łóżku z Mietkiem, zdecydowaliśmy, że czas się rozluźnić 😏
To taki stresujący dzień... Ale najważniejsze, że Igi rozumie swój błąd i już wkrótce będzie z nami, szczęśliwy z SexMasterką.

Wakacje życia ☀️ | Young Igi | Andrzej Duda | Żul MietekWhere stories live. Discover now