43. Sumienie jest cechą ludzi odpowiedzialnych Wyrzuty sumienia to...

Zacznij od początku
                                    

Leżałam we wnętrzu mojego pojazdu jeszcze przez dobrą chwile starając się dojść do siebie. Myślałam już, że wykituje.

Od razu jak weszliśmy do sklepu przeszliśmy do działu z jedzeniem. Patrzyłam po półkach analizując ich zawartość wzrokiem. Z powodu dość późnej pory sklep był praktycznie pusty.

Wyskoczyłam z wózka i zaczęłam zgarniać do niego jedzenie.

Czekolada, chipsy, popcorn w paczkach, wszelkiego rodzaju chrupki. Przeszliśmy kawałek dalej, a Daiki władował dwa wielkie słoje nutelli. Jeszcze tylko lody i pizza do mikrofali i życie jest po naszej stronie.

Przeleciałam pomiędzy alejkami i z jednej z nich zabrałam cztery butelki coli.

Och uczta się szykuje. Można już zacierać rączki...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Weszliśmy do mojego domu obładowani jedzeniem. Sama próba otwarcia drzwi okazała się niczym zapora nie do pokonania zważywszy na brak wolnej ręki. Po chwili szamotania się z zamkiem w końcu udało nam się dostać do środka.

Nie zdejmując butów polecieliśmy do kuchni odłożyć wszystko. W pewnym momencie usłyszałam głośne miauknięcie i wielki huk spadających przedmiotów. Od razu na cały dom rozniosły się przekleństwa Daikiego, a ja myślałam że pęknę.

Kibo stanął dumnie w bezpiecznej odległości od chłopaka i zaczął dumnie prężyć grzbiet udając modelkę na wybiegu. Tylko ten kocur był w stanie podciąć mu nogi i spowodować ten triumfalny upadek. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po łebku.

-Dobra kicia-szepnęłam, a on odmiaukną wesoło w odpowiedzi.

-Dobra? TO BYDLĘ MNIE ZABIĆ PRÓBOWAŁO!!!-powiedział pokazując na puchatą kulkę

-Nie słuchaj go skarbie głupstwa plecie-potarmosiłam kota po główce, a ten po chwili odszedł zadowolony w swoją stronę. Podeszłam do Daikiego i podałam mu rękę żeby pomóc mu wstać-Oj nie narzekaj-Zaśmiałam się, a ten złapał mnie za rękę i w jednym momencie kiedy chciałam go podnieść szarpnął za nią ściągając mnie do parteru. Grzmotnęłam na niego z hukiem.

-Idiota!-krzyknęłam szamocząc się jednak ten złapał mnie za nadgarstki i zaczęła się wielka walka o przetrwanie.

-Już ja cię nauczę manierów-zaśmiał się, a z jego oczów wypływały nikłe iskierki radości. Przeturlałam się na bok w próbie ucieczki natrafiając na paczkę chipsów, która rozpękła się pod moim ciężarem, a jej zawartość wyleciała na podłogę. Nie zważając na to dalej nie pozwalałam się unieruchomić. Wiedziałam czym by to się skończyło, a niezbyt pasowała mi  wizja kolejnej dawki łaskotek tego dnia.

Już chciałam się poderwać z ziemi i uciec do następnego pomieszczenia kiedy chłopak złapał mnie za kostkę i znowu zrównałam się z podłogą.

-Puść mnie zmoro nieczysta!!!-zaczęłam się śmiać łapiąc w rękę leżącego obok batona i rzucając mu w twarz. Trafiłam idealnie w czoło, a ten chwilowo zbity z tropu poluźnił uścisk co od razu wykorzystałam.

Wbiegłam szybko do kuchni poszukując swojej broni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej pozostałości bitej śmietany. Nie było tego za dużo, ale zawsze coś. Uznajmy, że musi wystarczyć. Już chciałam ją szybko zatrzasnąć i obrać jakiś strategiczny punkt kiedy w jednej chwili pojawił się Daiki starając się zablokować moją rękę z tubką. Korzystając z chwilowej szansy przerzuciłam ją do drugiej, która akurat była wolna i nawaliłam mu jej na twarz.

Atak jakże skuteczny, jednak praktycznie od razu zostałam przez niego złapana i teraz to ja byłam obsmarowywana białą substancją. Ratunku!!!!!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jestem sobą |Kuroko No basket|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz