Leżałam we wnętrzu mojego pojazdu jeszcze przez dobrą chwile starając się dojść do siebie. Myślałam już, że wykituje.
Od razu jak weszliśmy do sklepu przeszliśmy do działu z jedzeniem. Patrzyłam po półkach analizując ich zawartość wzrokiem. Z powodu dość późnej pory sklep był praktycznie pusty.
Wyskoczyłam z wózka i zaczęłam zgarniać do niego jedzenie.
Czekolada, chipsy, popcorn w paczkach, wszelkiego rodzaju chrupki. Przeszliśmy kawałek dalej, a Daiki władował dwa wielkie słoje nutelli. Jeszcze tylko lody i pizza do mikrofali i życie jest po naszej stronie.
Przeleciałam pomiędzy alejkami i z jednej z nich zabrałam cztery butelki coli.
Och uczta się szykuje. Można już zacierać rączki...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Weszliśmy do mojego domu obładowani jedzeniem. Sama próba otwarcia drzwi okazała się niczym zapora nie do pokonania zważywszy na brak wolnej ręki. Po chwili szamotania się z zamkiem w końcu udało nam się dostać do środka.
Nie zdejmując butów polecieliśmy do kuchni odłożyć wszystko. W pewnym momencie usłyszałam głośne miauknięcie i wielki huk spadających przedmiotów. Od razu na cały dom rozniosły się przekleństwa Daikiego, a ja myślałam że pęknę.
Kibo stanął dumnie w bezpiecznej odległości od chłopaka i zaczął dumnie prężyć grzbiet udając modelkę na wybiegu. Tylko ten kocur był w stanie podciąć mu nogi i spowodować ten triumfalny upadek. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po łebku.
-Dobra kicia-szepnęłam, a on odmiaukną wesoło w odpowiedzi.
-Dobra? TO BYDLĘ MNIE ZABIĆ PRÓBOWAŁO!!!-powiedział pokazując na puchatą kulkę
-Nie słuchaj go skarbie głupstwa plecie-potarmosiłam kota po główce, a ten po chwili odszedł zadowolony w swoją stronę. Podeszłam do Daikiego i podałam mu rękę żeby pomóc mu wstać-Oj nie narzekaj-Zaśmiałam się, a ten złapał mnie za rękę i w jednym momencie kiedy chciałam go podnieść szarpnął za nią ściągając mnie do parteru. Grzmotnęłam na niego z hukiem.
-Idiota!-krzyknęłam szamocząc się jednak ten złapał mnie za nadgarstki i zaczęła się wielka walka o przetrwanie.
-Już ja cię nauczę manierów-zaśmiał się, a z jego oczów wypływały nikłe iskierki radości. Przeturlałam się na bok w próbie ucieczki natrafiając na paczkę chipsów, która rozpękła się pod moim ciężarem, a jej zawartość wyleciała na podłogę. Nie zważając na to dalej nie pozwalałam się unieruchomić. Wiedziałam czym by to się skończyło, a niezbyt pasowała mi wizja kolejnej dawki łaskotek tego dnia.
Już chciałam się poderwać z ziemi i uciec do następnego pomieszczenia kiedy chłopak złapał mnie za kostkę i znowu zrównałam się z podłogą.
-Puść mnie zmoro nieczysta!!!-zaczęłam się śmiać łapiąc w rękę leżącego obok batona i rzucając mu w twarz. Trafiłam idealnie w czoło, a ten chwilowo zbity z tropu poluźnił uścisk co od razu wykorzystałam.
Wbiegłam szybko do kuchni poszukując swojej broni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej pozostałości bitej śmietany. Nie było tego za dużo, ale zawsze coś. Uznajmy, że musi wystarczyć. Już chciałam ją szybko zatrzasnąć i obrać jakiś strategiczny punkt kiedy w jednej chwili pojawił się Daiki starając się zablokować moją rękę z tubką. Korzystając z chwilowej szansy przerzuciłam ją do drugiej, która akurat była wolna i nawaliłam mu jej na twarz.
Atak jakże skuteczny, jednak praktycznie od razu zostałam przez niego złapana i teraz to ja byłam obsmarowywana białą substancją. Ratunku!!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Jestem sobą |Kuroko No basket|
FanfictionCo by się stało gdyby pokolenie cudów poznało kogoś kto jest do nich tak podobny, a jednak tak bardzo inny? Co jakby tym kimś była zamknięta w sobie dziewczyna w przydużej czarnej bluzie z kapturem na głowie która jedyne co w życiu pragnie to zrozum...
43. Sumienie jest cechą ludzi odpowiedzialnych Wyrzuty sumienia to...
Zacznij od początku