Prolog

117 2 0
                                    

Wysoki blondyn podszedł do mnie i chwycił za mój podbródek.

- Jesteś moja. Nikomu cię nie oddam.

Powiedział. Pokiwałam głową na znak że zrozumiałam. Przywarł do moich ust.

- Napewno nikt cię nie widział?

Zapytałam.

- Napewno. Wiesz że jestem ostrożny.

Odparł z uśmiechem. Przypomniała mi się nasza ostatnia noc. Zarumieniłam się. Mimo że blondyn był ode mnie o wiele starszy nie miało to dla mnie znaczenia.

- Musze iść.

Powiedział po chwili. Puścił mój podbródek.

- Wiem jak nas stąd wyciągnąć. Jutro będę w tęczowym pokoju. Na mój znak masz wyjść za mną. Jedenastka jest po naszej stronie Molly. Musi się udać.

Dodał po chwili i wyszedł. Położyłam się na łóżku i myślałam tylko o tym aby się stąd wydostać. Imie Molly wymyśliła moja mama na poczekaniu. Podała też fałszywe nazwisko z nadzieją że kiedyś do niej wrócę i będę żyć z moim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Veronica Morgan brzmi znacznie lepiej niż Molly Gilles. Miałam trzy lata jak zostałam zabrana od mojej biologicznej matki. Teraz mam piętnaście lat i chce się stąd wyrwać jak najszybciej. Skręca mnie na samą myśl o tym że przez kolejne kilka lat będę musiała zwracać się do Martina „papa". Miałam dość jego i tego miejsca. Byłam jednym z pierwszych obiektów badawczych. Byłam obiektem. Nie traktowano mnie jak normalną osobę tylko jako eksperyment. Nie mam zamiaru już tak żyć. Brenner może jest mądry ale napewno nie spodziewa się tego że już kilka tygodni temu na ćwiczeniach z Peter'em znalazłam moją mamę. Nie wie że wiem gdzie ona jest i że pierwsze co zrobie jak się stąd wyrwę będzie pobiegnięcie do niej. Z tą myślą zamknęłam oczy i zasnęłam.

Następnego dnia

W tęczowym pokoju było tak jak zawsze. Dzieci zajmujące się sobą i strażnicy pilnujący nas. Był i on. Wysoki i przystojny blondyn który zawrócił mi w głowie. Brenner wszedł do tęczowego pokoju i zabrał 010 na ćwiczenia. Jeden strażnik tuż po Martin'ie wyszedł z pokoju zapewne za potrzebą. Peter posłał mi to spojrzenie. Wyszedł a ja ruszyłam za nim. Pobiegliśmy do piwnicy. Otworzył jakieś przejście zapewne przez kanały.

- Nie zmieścisz się.

Powiedziałam.

- Ja idę innym wyjściem. Jeśli nie przyjde za trzy minuty biegnij do domu swojej matki. Znajdziesz ją. Wierzę w ciebie.

Odparł. Łzy zebrały się w moich oczach. Peter zauważył to i przywarł do moich ust.

- Idź zanim ktoś zauważy. Uważaj na siebie kruszyno. Upozoruję twoją smierć więc nie będą cię szukać.

Powiedział.

- Dziękuje.

Odparłam i weszłam do przejścia. Wyszłam z niego za ogrodzeniem laboratorium. Schowałam się za drzewem. Nie mogłam wytrzymać więc zamknęłam oczy i znalazłam Peter'a. Zobaczyłam wokół niego martwe ciała i mnóstwo krwi.

- Uciekaj!

Usłyszałam jego głos w głowie. Przeraził mnie obraz który zobaczyłam. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam biec ile miałam sił w nogach. Po prawie godzinie dobiegłam pod dom który widziałam w wizjach. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi wysoka kobieta o brązowych oczach i włosach. Teraz widzę jaka byłam do niej podobna.

- W czym mogę pomóc?

Zapytała.

- To ja. Molly... Veronica. Mamo to ja.

Powiedziałam prawie płacząc. Ona spojrzała na mnie. Do jej oczu napłynęły łzy.

- Veronica...

Wyszeptała i zamknęła mnie w swoim uścisku. Rozpłakałam się jej w ramie.

- Wiedziałam że do mnie wrócisz. Wierzyłam w to odkąd mi cię zabrali.

Wyszlochała.

- Dziękuję że we mnie wierzyłaś.

Odparłam. Mama złapała mnie za ramiona i spojrzała na mnie.

- Chodź do środka. Wszystko jest przygotowane. Twój pokój jest umeblowany a szafa pełna ciuchów. Zrobie ci herbatę i naleśniki.

Powiedziała ocierając łzy. Pokiwałam głową i weszłam do środka. Uczyniła to co obiecała.

- Od przyszłego semestru zapisze cię do liceum w Hawkins. Będziesz jak normalna nastolatka.

Powiedziała. Tego mi było trzeba. Normalności i traktowania mnie jakbym była normalna. Teraz już oficjalnie jestem Veronica Morgan. Nie Molly czy 003. Po prostu Veronica.

Od Autorki
To chyba najdłuższy prolog jaki napisałam. Dawajcie znać jak wasze wrażenia na tym etapie i czy się podoba. Akcja będzie się cały czas rozwijać musicie mi zaufać. Jeśli to czytacie znaczy że mój pomysł wam się spodobał i bardzo wam za to dziękuję! Widzimy się w pierwszym rozdziale tej oto książki.  Wszystkie podstawowe informacje są w opisie więc zapraszam do przeczytania. Rozdziały prawdopodobnie będą pojawiać się co tydzień.
Buziaki lecą dla was i to ogromne :*

Munson... The freakWhere stories live. Discover now