Dzisiaj jest środa. Właśnie szykuje się do szkoły. Jestem już po prysznicu i wybieram ciuchy. Założyłam luźne czarne spodnie i przylegającą granatową koszulkę z długim rękawem i golfem. Wyjęłam łańcuszek od Eddie'go i założyłam go. Rozczesałam włosy i upięłam je w kok. Wypuściłam kilka włosów z przodu i wzięłam moją torbę. Zeszłam na dół. Zjadłam jajecznicę.
- Dzięki mamo.
Powiedziałam i dałam rodzicielce buziaka w policzek. Ruszyłam do auta. Wycofałam i pojechałam po Eddie'go.
***
- Cholera jasna.
Powiedziałam sama do siebie szukając mojego podręcznika od angielskiego w szafce.
- Mam cię skurwielu.
Przeklnęłam cicho i wyjęłam podręcznik z szafki. Schowałam go do torby.
- To ta dziwaczka. Daje każdemu. Tak powiedział Jason.
Usłyszałam za sobą.
- Ponoć jest z tym dziwakiem z długimi włosami. Ma słaby gust.
Usłyszałam znowu. Zamknęłam szafkę i odwróciłam się. Trzy dziewczyny stały na schodach i patrzyły się na mnie.
- Macie jakiś problem?
Zapytałam zarzucając torbę na ramię. One spojrzały się na mnie z góry do dołu.
- Nie wierze że każdy chce... ciebie.
Prychnęła jedna z nich. Wystawiłam im środkowe palce i poszłam do sali z angielskiego.
- Dziwka.
Usłyszałam za sobą.
- Szmaty!
Krzyknęłam.
***
- Czemu każdy się na ciebie dziwnie gapi?
Zapytał szeptem Dustin. Rozejrzałam się po stołówce.
- Nie wiem. Mam to gdzieś.
Powiedziałam. Ostatecznie o sytuacji z Jason'em w toalecie w końcu powiedziałam Eddie'mu po czym aby atmosfera nie była napięta aż tak... domyślcie się.
- To żarcie smakuje gorzej niż zgniła kanapka.
Zaśmiał się Rick. Miał racje. Wszyscy się zasialiśmy.
- Fakt. Idę to wyrzucić.
Powiedziałam i wstałam od stołu. Poszłam wyrzucić żarcie z tacy. Odwróciłam się od śmietnika i poczułam klepnięcie na pośladku. Spojrzałam na stolik gdzie siedzieli moi znajomi. Eddie wstał i szybkim krokiem zaczął iść do mnie. To nie był on. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z koszykarzy.
- Co to kurwa było?
Zapytałam. On po prostu stał z uśmiechem na ustach.
- Ile bierzesz?
Zapytał.
- Przepraszam?
Powiedziałam oburzonym tonem. Eddie stał tuż za mną. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej nie odwracając się od czarnowłosego koszykarza. Na całej stołówce panowała cisza.
- Nie bądź taka. Wszyscy patrzą.
Powiedział ostatnie słowo szeptem.
- To zobaczą też to.
Powiedziałam i uderzyłam go z lewej pięści w twarz. Siła uderzenia odrzuciła go do tyłu. Złapał się za prawu policzek i spojrzał na mnie. Oczy wszystkich były zwrócone na nas.
YOU ARE READING
Munson... The freak
FanfictionKażdy ma dwa oblicza. Dobre i złe. Nie ma ludzi całkowicie dobrych albo całkowicie złych. Są tylko ci którzy w to wierzą albo ci którzy zgubili drogę. To złe u niektórych ukazuje się w sprzedawaniu narkotyków a u niektórych w zabijaniu wszystkich w...