Jego sylwetka nagle stężała, ale nie uraczył mnie ani jednym spojrzeniem, wklepując szeregi kodów, a jakieś znaczki migały na ekranie. Obróciłam się na Wiktora, który również stężał, ale tylko pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć, że on mi tego nie wyjaśni. Na jednym z ekranów ukazał się pulpit mojego telefonu i może nie byłam szczególnie szczęśliwa, że widać cały panujący tam bajzel, ale to nie była pora na takie rozterki.

– Znam ją... znaczy poznaliśmy się kiedyś... lepiej... ale ona tego nie pamięta – powiedział po chwili Olek, z wyraźnym wahaniem.

Drgnęłam. Cokolwiek miało znaczyć to stwierdzenie, ból który przenikał przez jego słowa, mnie zaskoczył. Znałam Olka poważnego, wymądrzającego się, nawet tego wkurzonego zdążyłam już poznać, ale rozdartego emocjonalnie i udręczonego jeszcze nie miałam okazji. I chyba nigdy nie myślałam, że to się stanie, dlatego tak mnie to zaskoczyło.

– Nie pamięta? – zapytałam, przyglądając się jego zastygłej sylwetce.

– Nie pamięta – potwierdził i zamilkł na chwilę, jakby nic więcej nie zamierzał tłumaczyć.

Znów uciekłam wzrokiem do Wiktora, który może nie tyle był zaskoczony wiadomościami, co stanem, w jakim znajdował się Olek. Niezmiennie wbijał w niego spojrzenie, marszcząc brwi, jakby chciał rozwikłać tę nową zagadkę.

Olek jednak jeszcze przez długi czas milczał, wbijając kody i nie odwracając spojrzenia od monitora. W zastygłej w powietrzu ciszy dało się słyszeć tylko jego rytmiczne postukiwanie na świetlnej klawiaturze i pikanie komputera w odpowiedzi.

– Gdy się poznaliśmy, oboje mieliśmy po osiem lat – powiedział w końcu.

– Oboje...?

Jak mogli oboje mieć po tyle samo lat, skoro teraz Olek miał dwanaście lat, a Amanda... szesnaście? Jak? Najwyraźniej wyraz mojego zaskoczenia całkowicie odmalował się na mojej twarzy, bo Olek spojrzał na mnie i na potwierdzenie skinął głową.

– Tak. Oboje.

Aż przysiadłam z wrażenia na łóżka. Co prawda, nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że z tym dzieciakiem jest coś nie tak, ale co innego się domyślać, a co innego gdy sam, mówi ci o tym wprost. Poniekąd.

Olek odwrócił się w stronę komputera i znów zaczął coś wstukiwać, ale jednocześnie zaczął mówić:

– Projekt, z którego ja się zrodziłem, różni się od Inshi. Inshi powstał z chęci poznania możliwości ludzkiego ciała i jego modyfikacji, może i trochę z szaleństwa... choć z tego zrodziły się wszystkie naukowe projekty... a projekt Sharot powstał z chęci poznania wytrzymałości ludzkiego ciała. Polegał tylko i wyłącznie na spowolnieniu czasu starzenia komórek. Jednocześnie został spowolniony proces dojrzewania. Jeśli liczyć ile lat ma moje ciało, ze względu na stopień wzrostu bądź degradacji, to dwanaście, ale jeśli liczyć na wasze lata... a dokładniej lata, które faktycznie przeżyłem, to jest ich... dwadzieścia pięć – w jego słowach pojawiła się jakaś cięższa nuta, a on na moment zaczerpnął powietrze i wstrzymał, nim powoli je wypuścił.

Chyba nie byłam w stanie powstrzymać ogarniającego mnie szoku. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś podejmuje próby przedłużenia ludzkiego życia? Nie słyszałam o projekcie Sharot, prawdopodobnie tak samo jak dużo ludzi wciąż nie słyszało o Inshi, no ale. Myśl, że chłopiec siedzący na krześle ma tak naprawdę dwadzieścia pięć lat, przechodziło moje pojęcie. To było niewyobrażalne!

– Dlatego tak, poznałem Amandę, gdy moje ciało miało osiem lat, choć w rzeczywistości było ich niemal szesnaście. Ale ona tego nie pamięta... zupełnie nic nie pamięta... ale tak jest lepiej, może tak jest lepiej...

Nieidealna ✔Where stories live. Discover now