Rozdział X [Depresja]

Start from the beginning
                                    

– Wspomniałem ci o Bloodwell... I wszystko tak naprawdę sprowadza się od niej. – Zamilkł, by zebrać myśli. – Jakby ci to wytłumaczyć...

– Po ludzku – zniecierpliwiła się. – Przestań zachowywać się tak, jakbym była za głupia, by to wszystko zrozumieć.

Shadow uniósł brwi, wyraźnie zaskoczony jej reakcją.

– Nie twierdzę tak – zreflektował się pośpiesznie. – Wręcz przeciwnie. Po prostu... – Wzruszył ramionami. – Ale jak sobie życzysz – zadecydował w końcu. – W takim razie wyobraź sobie kogoś, kogo trudno określić mianem człowieka, choć bez wątpienia tak wygląda. Kogoś... na swój sposób doskonałego pod względem fizycznym. Kobietę piękną i pociągającą, ale... – Shadow zamilkł, po czym zaśmiał się cicho. Ten dźwięk sam w sobie wydawał się mieć coś niepokojącego, zwłaszcza że mężczyzna nie wyglądał na ani odrobinę rozbawionego. – Istnieje pojęcie „lodowatego piękna". Potrafisz to sobie wyobrazić, Angel?

Milczała, pomimo zadanego pytania niezdolna do udzielenia jakiejkolwiek odpowiedzi. Bardzo miała ochotę potwierdzić, choćby to miało sprowadzać się do zwykłego skinienia głową, ale i na to nie potrafiła się zdobyć. Miała problem z tym, by wysilić wyobraźnię i zwizualizować sobie to, o czym mówił Shadow. W pewnym sensie nie tyle potrafiła tego dokonać, co po prostu nie chciała, choć z uporem nie dopuszczała do siebie tej myśli. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że aż za dobrze rozumiała, co sugerował jej mężczyzna – i że właśnie w tym leżał największy problem, a wspomniana przez niego Bloodwell miała w sobie coś, czego Angel zdecydowanie nie chciała pamiętać.

Shadow milczał przez kilka następnych sekund, być może czekając na odpowiedź. Ostatecznie w zamyśleniu skinął głową, zupełnie jakby spodziewał się, że finalnie i tak nie doczeka się żadnej sensownej reakcji.

– Jestem tutaj... bardzo długo – podjął ze spokojem. Miała ochotę przerwać i zapytać go, jaki okres krył się pod tym pojęciem, ale i tym razem nie odważyła się odezwać. – Pamiętam pojawienie się Bloodwell i historie, które już wtedy opowiadano na jej temat. Przywykło się rozpowiadać historię, jakby została stworzona z myślą o doskonałości. Całe to fizyczne piękno, którego pozazdrościłaby jej niejedna kobieta... Z tym, że przy tworzeniu Bloodwell zapomniano o dość istotnej rzeczy.

– O czym? – zapytała, chociaż wcale nie była pewna, czy poznanie odpowiedzi jest tym, czego naprawdę chciała. Z drugiej strony, może po prostu już wtedy podejrzewała, co usłyszy.

Shadow uśmiechnął się chłodno.

– Serca – stwierdził, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Lodowate piękno. Doskonała na zewnątrz, zepsuta w środku.

– Ludzie z założenia nie są doskonali – zaoponowała machinalnie Angel. – Zdarzają się ci, od których lepiej trzymać się z daleka, ale...

– Już teraz zaczynasz się gubić w tym, co ci mówię, moja droga – przerwał jej natychmiast. – Powiedziałem ci na początku, byś wyobraziła sobie kogoś o ludzkich kształtach. I na tym kończy się jakikolwiek związek Bloodwell z człowiek.

– To nie ma sensu.

Kolejny uśmiech – tym razem na swój sposób zaczepny, zupełnie jakby Shadow chciał ją zdenerwować. Z drugiej strony, bardzo wiele z tego, co mówił, skuteczni wzbudzało w Angel wątpliwości, niezmiennie mieszając w głowie.

– W tym świecie? – zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. – Ma.

Angel ze świstem wypuściła powietrze, coraz bardziej podenerwowana. Chciała wyjaśnień, ale zdecydowanie nie spodziewała się czegoś takiego. W zasadzie nie pierwszy raz po rozmowie z Shadowem miała więcej wątpliwości, aniżeli sensownych odpowiedzi, co jedynie zniechęcało ją do tego, by drążyć dalej. Jakby nie patrzeć, wycofanie się przyszłoby jej z łatwością, zwłaszcza że taki stan rzeczy wydawał się być mężczyźnie na rękę. Słuchając o tym, o czym dotychczas nie miała pojęcia, nie była aż tak zaskoczona tym, że unikał rozmowy.

BLANK DREAMWhere stories live. Discover now