24. Hang On To Yourself

3.4K 338 722
                                    

– Chyba czas skorzystać z twoich zakupów.

Louis przez chwilę analizował w głowie to słowa, niepewny, czy dobrze zrozumiał chłopaka. Wprawdzie to było dość oczywiste, zważywszy na pozycję, w jakiej byli i tym, co robili. W końcu Harry wciąż był na jego kolanach, kokieteryjnie się uśmiechając, podczas gdy jego usta były czerwieńsze niż zwykle i lekko napuchnięte.

– Chodzi ci o te zakupy? – upewnił się jednak, czując się jak idiota, że w ogóle zadał takie pytanie.

– Nie, mam ochotę właśnie skorzystać z zakupów spożywczych. To co, sałatka owocowa? – odezwał się sarkastycznie Harry, poruszając swoimi biodrami.

Szatyn przełknął ślinę, nie wiedząc, co powinien zrobić. Z jednej strony to logiczne, że powinien go teraz zabrać po prostu do sypialni, bo w końcu od pewnego czasu mają stałe stosunki fizyczne i uprawianie seksu nie byłoby ogromnym korkiem dla żadnego z nich, bo mają pierwszy raz za sobą. Z drugiej zaś, Louis nie był na to przygotowany. Nawet nie chodziło o stworzenie jakiejś romantycznej atmosfery, główna przeciwność była mentalna, ponieważ może i czuł się przytłoczony tymi ostatnimi wydarzeniami i szczerze nie potrafił wyobrazić sobie pełnego stosunku, bo nie miał na to siły. W końcu jedynie w tym dniu zdarzyły się sprawy, które nie pozwalały mu na pełne skupienie się. Czuł, że nawet gdy całował Harry'ego i mimo że był przy tym szczęśliwy, jego myśli krążyły wokół całkiem innych tematów. Bał się, że teraz nie dałby siebie całego chłopakowi i naprawdę nie chciał tego robić. Wolał, żeby nie tylko ich pierwszy raz, ale każdy raz był po prostu całkowitym oddaniem się sobie, a nie jedynie mechaniczną, fizyczną czynnością.

– Jesteś pewien, że teraz? – upewnił się Louis, patrząc na chłopaka z małą dozą przerażenia. – Wiesz, mógłbym się może jakoś przygotować. Kupić świeczki czy...

– Lou, nie potrzebuję łóżka usłanego różami, chcę ciebie, nie tych wszystkich ozdobników – westchnął rozbawiony chłopak, ale jego mina zaraz zrzedła, gdy zauważył niepewny wyraz twarzy Tomlinsona. W łagodny, kompletnie pozbawiony erotyzmu sposób, dotknął jego policzka dłonią, głaszcząc szorstki zarost. – Skarbie, co się dzieje?

– Nic – zbył go, uśmiechając się z przymusu.

– Nie kłam mnie chociaż, przecież widzę, że coś jest nie tak – powiedział miękkim głosem. – Chodzi o Kate, prawda?

– Skąd wiesz? – wyjąkał ze zdziwieniem Louis, ale przyjazny ton głosu i lekki uniesienie kącików ust chłopaka nieco go zbyło z tropu.

– Wszyscy denerwujemy się jej ciążą, a dobrze wiem, jak jesteście blisko związani i rany, Louis, znacie się już tyle lat – kontynuował Harry. – I rozumiem, że przeżywasz to dużo bardziej niż ja, jeszcze dzisiaj byłeś u tego ginekologa z nią. O to chodzi, prawda?

– Tak – potwierdził Tomlinson, bo właściwie to też go stresowało, więc technicznie nie okłamał chłopaka, tylko, tak jak zwykle, przemilczał pewną część.

– Mój biedny – powiedział opiekuńczo, bawiąc się jego włosami. Nachylił się, żeby pocałować go w czoło, w iście matczynym geście. – Może zrobię ci jakąś relaksacyjną kąpiel.

– Wiesz, że nie jestem fanem kąpieli – odparł Louis, ale Harry już i tak z niego zszedł.

– Gwarantuje ci, że zrobi ci się lepiej – obiecał. – Mam świetne olejki eteryczne i nową kulę do kąpieli, która jest z brokatem. Możesz odmówić mnie, ale nie możesz odmówić kuli do kąpieli z brokatem.

– Przekonałeś mnie – zażartował, ale chłopak wziął to całkowicie na serio i szybko wbiegł na górę, prawdopodobnie, żeby wszystko przygotować.

Hallo Spaceboy ✨LARRY✨Where stories live. Discover now