20. Someone To Stay

3.4K 381 1K
                                    

Louis był jeszcze na granicy snu, gdy poczuł, że coś po nim chodzi. Nie miał jednak ochoty się budzić i otwierać oczu, bo trzymał w ramionach Harry'ego. Czuł ciepło jego nagiego ciała i przepiękny zapach, bo nos miał tuż przy szyi mężczyzny. Jedną ręką oplatał tułów, nie mogąc się nacieszyć, jak cudownie jest być tak przytulonym do Stylesa. Ten jednak poruszył się gwałtownie i próbował się przekręcić, mówiąc cicho jego imię.

– Leż jeszcze skarbie – poprosił Tomlinson, całując jego kark. Nie spali długo, była to raczej krótka drzemka, a szatyn zdecydowanie chciałby jeszcze trochę poleżeć.

– Louis – jęknął, jednak ułatwił mu dostęp, odgarniając włosy. – Naprawdę z chęcią możemy wrócić do rzeczy, ale powiesz mi najpierw, dlaczego chodzi po mnie kot?

– Och – westchnął Louis, wysysając malinkę na jego karku. – Wziąłem kota od sąsiadki Kate. To miała być niespodzianka, ale...

– O rany! – wykrzyknął zadowolony Harry, podnosząc się do pozycji siedzącej, żeby przyjrzeć się kotu z bliska. – Myślałem, że mam jakieś zwidy przez intensywność orgazmu, ale wow. Mamy kota.

– Mamy kota – potwierdził Louis, również siadając, żeby wziąć rozkojarzone zwierzątko na ręce. – Musimy go jeszcze jakoś nazwać.

Kotek zamiauczał, wyrywając się z uścisku Tomlinsona, żeby pochodzić z zaciekawieniem po pościeli. Mężczyzna jednak zerkał na Stylesa, nie mogąc się nacieszyć tym uroczym widokiem, kiedy to ten wpatrywał się w zwierzę, jakby nie dowierzając, że rzeczywiście było ono na jego łóżku. W końcu jednak odważył się na dotknięcie jego miękkiego futerka. Kot najpierw wygiął swój grzbiet w dół, odsuwając się do dotyku, ale następnie pozwolił Harry'emu się głaskać. Nawet położył się w jednym miejscu, żeby odwrócić się na plecy, wystawiając swój biały brzuch. Brunet uśmiechał się radośnie, w bardzo delikatny sposób dotykając go. Nagle spojrzał na Louisa, nie zdejmując dłoni ze zwierzęcia.

– Dlaczego mamy kota? – spytał głupkowato.

– Bo chciałeś kota – odparł Louis w podobnym stylu.

– Tak, ale – podjął niepewnie wątek. – Nic nie mówiłem o tym. A co ważniejsze, ty nie chciałeś kota.

– Skarbie – wtrącił się Tomlinson, uśmiechając się lekko. – Chciałem ci zrobić niespodziankę, bo wiem, że od zawsze chciałeś jakieś zwierzątko i nie musiałeś mi tego mówić. Po prostu pomyślałem, że...

Nie dokończył, bo Harry rzucił się mu na szyję, przytulając go mocno. On zaś złapał go w pasie, z lubością dotykając miękkiej skóry jego pleców. Brunet zaśmiał się mu do ucha ze szczęścia, przy okazji praktycznie się na nim kładąc. Louis przez chwilę próbował się utrzymać w pozycji siedzącej, ale w końcu zrezygnował i położył się. Styles jak gdyby tylko na to czekał, bo od razu na nim usiadł, całując go w usta z ogromnym entuzjazmem. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, zanim się odsunął, patrząc na niego z zadowoleniem. Tomlinson założył za ucho kosmyk włosów chłopaka, który opadał mu na twarz.

– Czyli się cieszysz? – upewnił się szatyn, a drugi mężczyzna pokiwał energicznie głową.

– Oczywiście, że tak – powiedział, ciesząc się jak małe dziecko. – Nawet nie wiem, jak ci podziękować.

– Harry, nie zachowuj się jakbym zrobił nie wiadomo co – upomniał go Louis żartobliwym tonem. – Ty tylko kot, poza tym, dobrze wiemy, że to w większości ty będziesz się nim zajmował, bo ja pewnie zapomnę go nakarmić.

– Nie rozumiesz, Lou – odezwał się. – Na Spocarii nie mamy zwierząt, dlatego ja zawsze chciałem mieć jakieś, bo to takie... ludzkie. Odkąd pamiętam podziwiałem was za to, że przyjmujecie do siebie jakieś małe stworzenia innego gatunku, tak naprawdę tylko po to, żeby im zapewnić dobry dom i w zamian czasami się z nimi pobawić. I teraz, kiedy mamy kogoś takiego w naszym domu – kontynuował, głową wskazując na kota. Louis jednak był bardziej zachwyconym zaimkiem, jakim posłużył się chłopak. Wyraz nasz był dla niego spełnieniem marze, tym bardziej, że określał tak dom. – Zaczynam czuć się praktycznie jak człowiek. Jakbym należał do Ziemi.

Hallo Spaceboy ✨LARRY✨Where stories live. Discover now