37.

1.4K 90 33
                                    

     Weszłam do szatni. Dziś wielki dzień. Mecz z Zeusem! Czułam, że mieliśmy wygraną w kieszeni. Rzuciłam torbę do szafki i wyciągnęłam z niej strój. Szybko się przebrałam i wybiegłam z szatni. Skierowałam się pod szatnię chłopaków. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Ostatnio zauważyłam, że mają tendencje do dłuższego przebierania niż ja. Nagle z prawej strony usłyszałam jak ktoś biegnie. Odwróciłam głowę i spojrzałam w tamta stronę. Był to Jude.

-Ach Alex dobrze, że cię widzę!-chłopak zatrzymał się przy mnie

-Co się stało?-zmierzyłam go wzrokiem.-Przecież nie możesz biegać.

-To nie jest teraz ważne.-Oparł się ręką o ścianę.-Raimon wygrało!

-Naprawdę!-nagle się ożywiłam.-Tak się cieszę!

-Teraz my musimy wygrać!-Chłopak mnie wyminął i wszedł do szatni. Po minucie wyszedł z całą drużyną. Poczekałam na Joe i dopiero kiedy przeszedł obok ruszyłam za nimi. Ustawiliśmy się i czekaliśmy na sygnał, aby wejść na murawę. Staliśmy tak dłuższą chwilę, a Zeusi nie zamierzali się pojawić. Sędzia dłużej nie czekając wbiegł z nami na boisko. 

Ustawiliśmy się przy linii autu i obgadywaliśmy plan z Jude. Chłopak strasznie żałował, że nie może zagrać, ale to nie jego wina, że doznał kontuzji. Nagle pojawiło się jasne światło. wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Ze światła zaczęły wychodzić jakieś postacie. Pierwszy wyszedł chłopak o długich blond włosach. Są ładniejsze od moich! Za nim wyszła reszta drużyny.

-W końcu możemy zaczynać.-sędzia zagwizdał w gwizdek. Ustawiliśmy się na pozycję.

-Pokażemy na co stać Królewskich...-powiedziałam do siebie.

Mecz się zaczął.

***time skip***

Przegrywaliśmy...Po zdobytych 20 bramkach przez Zeusów straciłam rachubę. Królewscy padali jak muchy. Nieliczni trzymali się na nogach. Spojrzałam w stronę bramki. Joe klęczał z głową spuszczoną w dół. Kapitan Zeusów szykował kolejny atak boskiej wiedzy.

-Nie pozwolę na to...-Ostatkiem sił wstałam i pobiegłam w stronę bramki. Nic nie widziałam przez łzy napływające mi do oczu. Popchnęłam Joe. Poczułam okropny ból. 

Jude 

Oglądałem jak moje drużyna pada. Nic nie potrafiłem zrobić. Tak bardzo chciałem ich obronić. Nagle zobaczyłem jak Alex wstaje i biegnie w stronę bramki. Krzyczałem ile miałem sił, ale ona tego nie słyszała. Popchnęła Joe. Piłka z taką siłą uderzyła w nią, że wpadła w bramkę i razem z nią poleciała kilka metrów dalej. Mecz się zakończył. Spojrzałam w stronę Zeusów. Tak jak się pojawili tak , i zniknęli. Podbiegłem w stronę Alex. Dziewczyna była nieprzytomna i słabo oddychała. Na boisku pojawili się medycy i zabierali wszystkich po kolei. Podszedłem do jeszcze przytomnego Joe i pomogłem mu wstać. Był cały poobijany.

-Byłeś naprawdę silny.-powiedziałem szeptem. Chłopak się delikatnie uśmiechnął. Pomogłem mu przejść drogę dzielącą nas od ławki. Chłopak kulał. Usiadł na ławce i chwycił wodę. Łapczywie ją pił. Przetarł ręką mokrą twarz.\

-Gdzie jest Alex?-Chłopak słabo spojrzał w moją stronę.

-Uratowała cię...-powiedziałem prawie nie słyszalnie. Chłopak zacisnął rękę w pięść. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Rzucił pustą butelka w ziemię. Schował twarz w dłoniach

-Nie musiała tego robić...To ja powinienem ją ratować, a nie na odwrót.-Spojrzał na mnie. Widziałem ból w jego oczach.

-Z miłości człowiek głupieje.-Położyłem mu rękę na ramieniu. Chłopak się rozpłakał

-Zabierz mnie do niej.

-Przewieźli ją do szpitala.-Spuściłem głowę.

-Pragnę ją zobaczyć.-Chłopak złapał mnie za koszulkę.-Proszę...

Mark

Siedzieliśmy w domku klubowym i czekaliśmy na wyniki meczu Królewskich. Byłem pewien ich wygranych. Mając wspaniałych atakujących i wspaniałego stratega na pewno uda się im wygrać. 

Nagle do domku wparowała zdyszana Celia. Była wystraszona.

-Koniec meczu.-dziewczyna zamknęła za sobą drzwi.

-I jak?!-podskoczyłem do góry.

-Przegrali...-powiedziała drżącym głosem.

-Na pewno mówisz o tych Królewskich?-spojrzałem na chłopaków.

-Połowa z nich wylądowała w szpitalu...-dziewczyna spuściła głowę.

-Co z Alex?!-wyrwał się Axel. Każdy wiedział o uczuciach Axela do tej dziewczyny. Chociaż chciał to ukryć niezbyt mu się to udało. Szkoda, że ona kocha kogoś innego...

-Leży w szpitalu...-powiedziała prawie niesłyszalnie. Chłopak wstał gwałtownie i wybiegł z pomieszczenia. Nikt nie chciał go zatrzymywać. Było pewne, że pobiegnie do niej.

-Gdzie był wtedy Jude?!- wykrzyczałem.

-Mój brat nie gra z powodu kontuzji. Stwierdził, że drużyna, która nigdy nie była w tabeli będzie słaba...

Axel

Biegłem ile sił w nogach. Miałem szczęście, że szkołą była dosyć blisko szpitala. Wbiegłem do budynku i skierowałem się do recepcji. Ponieważ mój ojciec pracował w tym szpitalu wszedłem do sali bez żadnych problemów. Rozejrzałem się po sali. Jedyne zajęte łóżko było pod oknem. Zbliżyłem się do łóżka. Leżała tam nieprzytomna dziewczyna. Przysunąłem krzesło i usiadłem obok. Złapałem ją za rękę. Była taka zimna...

-Widzę, że ją znasz.-do sali wszedł mój ojciec. Pokiwałem głową.-Jest w śpiączce.

-Co dokładnie się stało?-samotna łza spłynęła mi po policzku. Ojciec opowiedział  w skrócie całą zaistniałą sytuację.

-Wiem też, że próbowała uratować swojego chłopaka.-położył rękę na moim ramieniu.-Przykro mi synu.-zaczął kierować się w stronę wyjścia.

-Był tu?-spojrzałem na niego.

-Był ,ale kiedy zobaczyłem jego obrażenia kazałem pielęgniarką go zbadać.-pokiwałem głową. Ojciec wyszedł z sali. Przyłożyłem jej rękę do mojej twarzy i  ucałowałem ją delikatnie.

-Tak bardzo żałuję...-rozpłakałem się na dobre.

_______________________________________

Rozdział miał pojawić się już tydzień temu, ale no cóż nie będę się tłumaczyć znowu hehehehe.
W tym momencie zrobimy mały przeskok i Alex obudzi się ze śpiączki kiedy Raimon będzie grać z Zeusami. Książka ma już dużo rozdziałów i czas ją zakończyć. Spokojnie będzie druga część!

Jak się podobał rozdział??

Dziękuję za 9 tyś. odczytów!!! A i jeszcze 55 obserwujących!

Postaram się wrzucić kolejny rozdział w weekend

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Postaram się wrzucić kolejny rozdział w weekend.
Chyba będzie to ostatni rozdział.
Więc polecam śledzić dalej tą książkę bo pojawi się informacja i jeszcze mój profil!!

Płomień nienawiści | Inazuma Eleven | ✔️Where stories live. Discover now