28

1.3K 87 6
                                    

Idąc w stronę boiska zauważyłam Jude, który szedł w moim kierunku. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak mnie zauważył i przyśpieszył krok. Stanęłam i chciałam mu pomachać, ale on szybkim ruchem mnie wyminął, nawet na mnie spojrzał. Stałam i nie mogłam ruszyć się z miejsca. To było nie podobne do niego. Nawet kiedy się nienawidziliśmy wyrażał więcej uczuć niż. Spojrzałam ostatni raz w stronę, którą szedł chłopak, ale już go nie było. Wzruszyłam ramionami i szłam dalej. Nagle zadzwonił mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i wcisnęłam zieloną słuchawkę

-gdzie jesteś?-głos z drugiej strony był spokojny i łagodny

-idę właśnie na boisko nad rzeką

-zaraz tam będę- i się rozłączył. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam już blisko boiska. Na szczęście było już późne popołudnie i Raimon nie powinno tam być. Tak mi się wydawało, ale będą już dosyć blisko zauważyłam niebieską czuprynę na przeciwko bramki. Chłopak lekko zdyszany padł na kolana i schował twarz w rękach. Postanowiłam podejść bliżej. Bezszelestnie podeszłam do chłopaka i położyłam mu rękę na ramieniu. Podskoczył jak poparzony i spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku. Nagle smutek przerodził się w pogardę 

-czego chcesz?- rzucił w moją stronę bez grama emocji i w głosie

-przyszłam pograć- próbowałam podejść bliżej, ale z każdym moim krokiem chłopak się odsuwał- coś się stało?

-nagle cię to obchodzi?!- w jego oczach znowu pojawiły się łzy- ona też nas opuściła- powiedział prawie nie słyszalnie

-o czym ty mówisz?- w końcu zbliżyłam się normalnie do chłopaka

-odeszła!- wyciągnęłam rękę ku niemu, ale on szybko ją odtrącił 

-uspokój się i na spokojnie mi wytłumacz- wyciągnęłam wodę z torby i wręczyłam ją chłopakowi

-jeszcze nie rozumiesz?- chłopak napił się trochę wody i mi ją oddał- obie jesteście siebie warte

-o czym ty mówisz?- w moim głosie pojawiła się nutka złości

-że ja dopiero teraz to zauważyłem- na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech

-do cholery jasnej co się z tobą dzieję- wciągnęłam ręce i chciałam złapać go za ramiona, ale on szybko chwycił je i przyciągnął mnie do siebie

-Anytzi zrobiła dokładnie to co ty-chciałam uwolnić się z uścisku, ale nic z tego- zostawiła nas bez słowa- otworzyłam szeroko oczy nie mogłam uwierzyć w jego słowa

-co tu się dzieje?!- chłopak podniósł głowę do góry i mocno mnie pchnął w jego ramiona

-obie jesteście siebie warte- Nathan się odwrócił i odszedł

-wszystko w porządku- wtuliłam się w Joe

-tak wszystko dobrze-złapałam mocno za jego koszulkę- ale dowiedziałam się bardzo ciekawej rzeczy

-jakiej- chłopak mnie puścił i spojrzał się prosto w moje oczy

-Anytzi odeszła- lekko się uśmiechnęłam

-cieszysz się z tego powodu?

-ciężko mi to stwierdzić- wzruszyłam ramionami- chodź idziemy coś zjeść, ja stawiam 

-oo nie-chłopak złapał mnie za rękę- nie wypada dziewczynie płacić- uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy w stronę restauracji 


Z góry przepraszam za moją nieobecność, ale miałam bardzo dużo zajęć i obowiązków. Nie miał po prostu czasu na pisanie i mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Wiem też, że rozdział jest krótki, ale muszę się wyrobić z napisaniem rozdziału do drugiej książki.

(Dla sprostowanie Raimon jest już po meczu z liceum Otaku)

Czekam na komentarze :D 

Płomień nienawiści | Inazuma Eleven | ✔️Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora