29.

1.5K 98 19
                                    

       Weszłam do szatni. Przebierałam się na trening z Kastianem. Za tydzień jest mecz z Raimon. Musze sie przyłożyć do treningów.
Zawiązałam sznurówkę i wyszłam z szatni. Powolnym krokiem szłam w stronę boiska. Nie śpieszyło mi się zbytnio. Może mu się to nie spodobać, ale mało mnie to obchodzi. Przechodząc po ciemnym i długim korytarzu przeglądałam się szarym i nudnym ścianą. Czy moje życie ma wyglądać tak samo? Ma być szare i nudne?
Mam niby chłopaka i paru przyjaciół. Robię to co kocham, ale czy czuję się usatysfakcjonowana? Niezbyt.
Weszłam na boisko i od razu spotkałam się z zimnym spojrzeniem chłopaka

-spóźniłaś się- skrzyżował ręce na piersi

-no i co- podeszłam do kosza z piłkami i wyciągnęłam jedną z nich-czyżbym uraziła księcia- posłałam mu sztuczny uśmiech

-próbuje być miły-wysyczał przez zęby

-chyba ci nie wychodzi-stanęłam na środku boiska-zaczynamy?- chłopak zmierzył mnie tylko mnie wzrokiem i podszedł

-na początku musisz się skupić i rozluźnić- przyłożył palec do mojego czoła- walczysz sama z sobą

-co ty tam możesz wiedzieć-odrzuciłam jegi rękę

-słuchaj słońce jestem tu aby ci pomóc- złapał mnie za nadgarstek- musisz mi w końcu zaufać- wyrwałam się z uścisku i spojrzałam na niego z pełną pogardą, ale zaraz zrezygnowałam z wybuchu i lekko zamknęłam oczy

-no dobrze spróbuję- zrobiłam kilka głębokich wdechów- co teraz?

-na początku spójrz mi w oczy- otworzyłam je i napotkałam jego czerwone. Były łagodniejsze niż wcześniej. Moje policzki nabrały lekkiego szkarłatu. Chłopak to zauważył i lekko się uśmiechnął

-co dalej- przerwałam ciszę

-twoja technika cieniste klony opiera się głównie na wzroku- poprawił swoje włosy- na początku oczy twoje i twoich klonów są identyczne, ale w pewnym momencie wszystko idzie nie tak

-co masz na myśli- mówiłam lekko przyciszonym głosem

-kiedy jesteś w pewna wygranej w twoich oczach pojawiają się iskierki i ogólnie zmienia się wyraz twojej twarzy- zrobił mi pstryczka w nos- natomiast twoje klony są nadal nie wzruszone

-ale to jest tylko iluzja- byłam lekko skołowana

- iluzja iluzją, ale jednak wybitny obrońca nie da się takim tanim sztuczką. Niech będzie przykład iluzja piłki Jude- chłopak się uśmiechnął- gdyby tak w pewnym momencie na prawdziwą piłkę ktoś prysnął farbą iluzja piłki dalej byłaby czysta, ale prawdziwa już nie

-to jest mało prawdopodobne, żeby ktoś miał farbę na boisku

-tak jak mało prawdopodobne jest to, że ktoś zauważy różnice na twoich twarzach- podniósł piłkę i mi ją podał- ale jest to wykonalne więc teraz ćwicz- wzięłam piłkę do chłopaka i ustawiłam się na swojej pozycji. Zamknęłam oczy i spróbowałam się skupić. Zrobiłam kilka głębokich wdechów i wydechów, i ruszyłam. Próbowałam przybrać obojętny wyraz twarzy, ale Kastian zauważył moje starania

-nie myśl teraz o niczym, wycisz się- znowu wróciłam do siebie i próbowałam jeszcze raz

I jeszcze raz

I jeszcze raz

I jeszcze raz

-ty jesteś jakimś pieprzonym bogiem obrony- byłam już trochę wściekła. Nie wiem czy na siebie, czy na niego

-pieprzonym może nie, ale bogiem tak- puścił mi oczko. Parsknęłam cicho i wróciłam na miejsce.
To jest ostatni raz.
Stanęłam i zaczęłam na niego nacierać. Byłam wściekła. Nagle zauważyłam, że moje klony "otrzymują" takie jakby moje uczucia i też przybierają wściekły wyraz twarzy. Spojrzałam na Kastiana, który był lekki zdziwiony.
Próbowałam nie zmieniać mimiki i w końcu byłam blisko. Chłopak mnie nie zauważył i przeszłam centralnie obok niego. Stanęłam za nim

Płomień nienawiści | Inazuma Eleven | ✔️Where stories live. Discover now