Rozdział 15

4.5K 335 35
                                    

Pomiędzy nami trwała cisza. Nie była jakaś niezręczna czy coś w tym rodzaju. Była ona przyjemna. Za oknem niczego nie można było już zobaczyć. Kompletna ciemność. Zastanawiam się ile już tak jechaliśmy. Nie to, że już chciałem być w domu, ale ostatnia rozmowa a raczej przekomarzanie się odrobinę mnie speszyło. Edward nazwał mnie swoją ''księżniczką''... A co ja jestem żeby mnie tak nazywać? Dziewczyna czy jak? Eh... Jego dzisiejsze zachowanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że ja już kompletnie nie rozumiem jego zmian nastroju. Jestem ciekawy kiedy znowu będzie na mnie zły. Jest jakiś tego schemat? Jeśli tak to ja chętni...

- Chciałeś się mnie chyba o coś zapytać wcześniej. O ile mnie pamięć nie myli - przerwał wreszcie tą ciszę.

- Prawda. Chciałem, ale tak jakoś wyszło, że nie zapytałem - odpowiedziałem nie podnosząc wzroku z pustki za oknem.

-No to pytaj. Masz dzisiaj szansę żeby zapytać mnie więcej niż o jedną rzecz

- Skąd ta wspaniałomyślność?

- Powiedzmy, że poprawił mi się humor przez naszą wcześniejszą wymianę zdań - uśmiechnął się przy tym.

Już automatycznie chciałem zadać mu pierwsze pytanie, które nasuwało mi się na język, ale w chwili kiedy otworzyłem usta w celu zapytania go o to stwierdziłem, że dzisiaj chyba jednak będę musiał pomyśleć dwa razy dane pytanie zanim je wypowiem.

- No to może zacznijmy od pytania, na które po części mi nie odpowiedziałeś. Jaki jest mechanizm czytania w myślach? Potrafisz wejrzeć w każdego, niezależnie od tego gdzie jest? Jak to robisz? Czy reszta twojej rodziny też...? - zerknąłem na niego ukradkiem, bawiąc się nerwowo palcami.

- Przyznam ci, że zaskoczyłeś mnie nieco

Postanowiłem to przemilczeć, czekając na dalszy rozwój akcji.

- Myślałem, że zadasz mi jedno pytanie naraz a nie kilka - wytknął mi chłopak.

- Pozwoliłeś mi przecież

Nie odzywał się w ogóle. Już miałem coś powiedzieć, ale ten mnie wyprzedził.

- Prócz mnie nikt z rodziny tego nie potrafi. Nie usłyszę też każdego niezależnie od jego oddalenia. Muszę znajdować się dość blisko. Im lepiej dany ,,głos'' znam, tym mi łatwiej. Mimo to maksymalna odległość to zaledwie pięć mil - zamyślił się przez chwilę - Można by to przyrównać do przebywania w wielkiej, wypełnionej ludźmi sali. Słyszy się szmer setek rozmów, lecz każdej z nich osobna się nie śledzi. Dopiero gdy skupisz się na jednej, jej sens staje się jasny. Najczęściej po prostu się wyłączam. Łatwiej też wtedy udawać ,,normalnego'' - nachmurzył się wymawiając to słowo - Inaczej nawiązywałbym do myśli rozmówcy zamiast do jego wypowiedzi - kończąc swoją długą wypowiedź, zerknął na mnie.

- Jak sądzisz, dlaczego mnie nie słyszysz? - zapytałem zaciekawiony.

Przyjrzał mi się z zagadkowym wyrazem twarzy.

- Nie mam pojęcia. Jedynym wytłumaczeniem, na które wpadłem jest to, że twój umysł funkcjonuje inaczej niż umysł innych ludzi. Można by rzec, że nadajesz inne fale, których ja nie odbieram - uśmiechnął się krzywo.

- To znaczy, że... coś ze mną jest nie tak? Jestem stuknięty? - przejąłem się tym bardziej, niż trzeba było. I nic dziwnego. Od zawsze podejrzewałem, że psychicznie coś jest ze mną nie tak. A teraz jeszcze uzyskałem dowód. Poczułem się nieswojo.

- Ja tu słyszę głosy w głowie a ty pytasz się mnie czy zwariowałeś - zaśmiał się - Nie martw się to tyko teoria. Właśnie, a co z twoją teorią?

Zmierzch || bxb (trwa rewrite)Where stories live. Discover now