14

502 32 22
                                    

Oh, Bruksela! Jak ja dawno tu nie byłam!

Przecudowne miejsce. Tu wszystko jest takie piękne, choć moim zdaniem Londyn to najpiękniejsze miejsce na ziemi, oj tak.

Jedzenie to... nie do opisania! Te czekoladki, te wszystkie słodycze, brakuje mi słów, choć słownictwa ubogiego nie mam.

Po prostu cieszę się, że tu jestem.

Z osobą, w której jestem zauroczona.

— Chcesz tą czekoladę? — Alan pokazał palcem na czekoladę z truskawkowym nadzieniem. Patrzyłam na nią, gdy myślałam o tym, jakie to miasto jest niezwykłe. Walker musiał to zauważyć.

Wygląda pysznie, ale nie chcę, abyś znów za mnie płacił. W mojej głowie, jak i zapewne w jego mam reputację tasiemca.

— A po co tu jestem? Ktoś musi ci kupować wszystko co chcesz. Następnym razem nie zapominaj portfela z hotelu. — poczochrał moje włosy oraz wziął jedną czekoladę, a następnie poszedł do kasy.

Tak, znów ja i Alan uciekliśmy z hotelu na zwiedzanie miasta. Jesteśmy z dala od miejsca naszego obecnego zamieszkania, ale zapewne Unknown i reszta śpią, bo w końcu jest dwunasta...

O pierwszej w nocy dotarliśmy do hotelu w Paryżu. Spakowaliśmy się, porozmawialiśmy i pojechaliśmy na lotnisko. Kupiliśmy pamiątki, a na lotnisku wszyscy kręcili snapy, żeby pokazać, gdzie są oraz wrzucali to samo na Instastory.

O piątej rano wylecieliśmy. A o siódmej byliśmy już w hotelu, ale w Brukseli.

Znów wylądowałam sama w pokoju, a reszta była w tym samym składzie.

Alan przyszedł do mnie o dziesiątej i razem uciekliśmy do samego serca Brukseli.

No nie ukrywam, podoba mi się to bardzo.

Niestety po raz kolejny zapomniałam pieniędzy i telefonu, więc Alan mnie ratuje. Czuje się z tym dziwnie, tak jakbym go wykorzystywała...

Jednak chwila, jego słowa "A po co tu jestem? Ktoś musi ci kupować wszystko co chcesz." to było coś... pięknego, dziwnego, zaskakującego? Poczułam się, jakby był naprawdę moim chłopakiem. Po czym poczochrał mi włosy. Aż przez chwile miałam motylki w brzuchu.

Czy może być coś na rzeczy?

Ja chcę więcej, więcej Alana. Spędzam z nim praktycznie cały czas, ale i tak mi mało. Jego głos, zachowanie, wygląd...

Wdech, wydech, Katie, spokojnie. To jest niemożliwe, abyś się zakochała w kimś po czterech dniach bliższej znajomości.

— Proszę bardzo. — DJ wsadził mi do ręki czekoladę i objął ramieniem. — Chciałabyś coś jeszcze?

— Eee, myślę, że nie.

Ciebie chcę.

— Możemy już iść? — dodałam szybko. 

Tylko mnie nie puszczaj, proszę.

— Na przykład na jakieś jedzenie, bo nic nie jadłam od rana. — zasugerowałam.

Znowu go wykorzystuje! Cholera.

— Albo nie, jednak nie jestem głodna. — zmieniłam zdanie.

Tak naprawdę jestem, ale nie będę od niego wyłudzała pieniędzy.

— To pójdźmy na rynek. — stwierdziłam.

Chociaż rynek jest taki zwyczajny, nie, nie, nie.

— Albo nie, chodźmy do Manaken - Pis, zawsze chciałam go zobaczyć! — lekko wykrzyknęłam.

Heading Home || A.W. [Rewrite]Where stories live. Discover now