- Zuko, błagam cię, wytrzymaj. - pogładziła go po policzku, uśmiechając się ze smutkiem gdy na nią spojrzał - Zrób to dla tych wszystkich ludzi, którzy cię potrzebują. Zrób to dla Aanga. Zrób to... dla mnie. 

- Sana!

Brunetka zwróciła się w stronę przyjaciółki, dostrzegając Azulę biegnącą prosto w ich stronę. Czarnowłosa wystrzeliła w górę, sekwencją ruchów tworząc szalejącą kulę ognia. Sana zamknęła oczy, stając nad rannym chłopakiem i krzyżując ręce. Przygotowała się na najgorsze, gdy do zderzenia został ułamek sekundy. W chwili, w której płomień liznął jej skórę, poczuła zwyczajne ciepło, a atak zmienił swój kierunek. Sana otworzyła szeroko oczy, patrząc na Azulę z nienawiścią. Księżniczka z łatwością zniszczyła kulę, nie zauważyła jednak całej fali, która zamknęła ją i Katarę w wodzie. Całość zmieniła się w lód. Katara poruszała się w nim płynnie, obwiązując Azulę łańcuchem. Czarnowłosa obłąkanym wzrokiem śledziła jej ruchy, nie mogąc nic zrobić. Brunetka przywiązała jeszcze łańcuchy do krat, uniemożliwiając Azuli jakikolwiek ruch. Woda opadła, a Azula krzyknęła wściekle, rzucając się. Katara nie zwróciła na nią uwagi, biegnąc w stronę Sany i Zuko. Przykucnęła zdyszana obok chłopaka, powstrzymując się od płaczu. Spojrzała na Sanę pytająco.

- On jest ważniejszy. Ja dam radę. - nie była pewna swoich słów, czując pulsowanie w całym ciele. Nie było na nim miejsca, które jej nie bolało, a Ona ledwo podpierała się rękami, ale przyszły władca narodu ognia był ważniejszy. Wiele ludzi straciło tego dnia życie, a Ona równie dobrze mogła być jednym z nich. 

Katara przybliżyła dryfującą wodę do jego rany. Ciecz zaczęła się świecić, a Ona skupiła się, wykonując okrężne ruchy rękami. Sana chwyciła lekko rękę Zuko, gładząc go po ramieniu.

- Tylko tyle mogę zrobić. Zuko potrzebuje dobrego medyka, natychmiast. - Katara wstała szybko i podała rękę chłopakowi. Brunet przyjął ją i wstał, z grymasem na twarzy. Sana uniosła się z klęczek, chwiejąc się. - Wszystko w porządku?

- Tak, tak. Chodźmy.

Cała trójka spojrzała ze smutkiem na Azulę, miotającą się i ziejącą ogniem z ust. Sanie nawet przez moment było za nią przykro. Te uczucie szybko jednak minęło, gdy postawiła pierwszy krok. Ból w okolicach żeber był nieporównywalny, a oparzenie na jej ramieniu piekło niemiłosiernie. Próbowała złapać równowagę, jednak prawie upadła, przed czym powstrzymała ją silna ręka Zuko. Katara podeszła do niej i przyciągnęła wodę, którą natychmiast zaczęła ją leczyć. Cierpienie Sany zmalało na tyle, że mogła iść dalej. Zuko cały czas patrzył na nią zaniepokojony. 

- Czy Aang...? - głos Sany przerwał ciszę.

- Aang jest silny. Musiało mu się udać. - Katara wzięła Sanę pod rękę,  patrząc w niebo - Wierzę w niego. 

Sana uśmiechnęła się słabo do Zuko. Miała nastać nowa era pokoju i równowagi, w której w końcu będą mieli tak długo wyczekiwany spokój. W końcu będą mogli być sobą i nie martwić się o własne życie na każdym kroku. Mogli odetchnąć z ulgą, nie martwiąc się o jutro.

.

Tłum ludzi wyczekiwał chwili, w której nowy władca ognia miał wygłosić swoją mowę. Obywatele narodu ognia, królestwa ziemi i ludzie z plemion wody stali ramię w ramię, pragnąc wysłuchać Zuko. Dwie postacie weszły na plac, powitane oklaskami. Zuko uniósł rękę, wskazując Awatara.

- Prawdziwy bohater jest tu. - okrzyki radości wzmocniły się - Dzisiaj wojna się kończy. Obiecałem wujowi, że odbuduję honor narodu ognia, i to zrobię. Sto lat walki pozostawiło świat zniszczony i podzielony. Ale z pomocą Awatara możemy sprowadzić świat na odpowiednią ścieżkę i rozpocząć nową erę miłości i pokoju.

Zuko klęknął, chyląc głowę. Starszy mężczyzna za nim podszedł bliżej, unosząc do góry znak władzy nad państwem - złoty płomień. Zgromadzeni ludzie obserwowali uważnie, jak kapłan oficjalnie mianuje go władcą ognia. 

Sana uśmiechnęła się szeroko, wymieniając się spojrzeniami z brunetem. Tłum wiwatował, a Aang stanął obok władcy, szczęśliwy. Sokka był prawdopodobnie najgłośniejszy, przez co Katara odczuwała lekkie zażenowanie. W powietrzy czuć było euforię.

- Czyli teraz jesteś dziewczyną władcy ognia. - Suki poklepała ją po zdrowej ręce w żartobliwym geście - Powinnam się do ciebie zwracać "wasza wysokość"?

- Możesz już zacząć. - Sana spojrzała na przyjaciółkę z rozbawieniem. Po chwili obie przytuliły się mocno - Nie mogę uwierzyć, że już wyjeżdżasz.

- Muszę, dobrze o tym wiesz. Mała Azula czeka na swój trening, a wioska potrzebuje swojej ochrony. Spotkamy się wkrótce, obiecuję.

- Wiem. - Odsunęła się na chwilę - Będę tęsknić.

- Nie zapomniałaś o czymś? - Sokka pod kuśtykał do swojej dziewczyny, z niewyraźną miną - Suki, nie wyjeżdżaj, błagam...

- Sokka... Nie płacz, no już...

Dziewczyny wymieniły rozbawione spojrzenia i Sana zostawiła ich samych. Przyglądała się tłumowi, szczęśliwa z obrotu wydarzeń. Ich koszmar zakończył się.

Jeszcze tylko epilog. Nie wierzę, że moja mała perełka już się kończy. Tworzyłam to tylko miesiąc, ale jestem najbardziej związana z tym fanficiton, bardziej niż z jakimkolwiek innym. Dziękuję pięknie za gwiazdki, komentarze i dodawanie do list lektur. To wiele dla mnie znaczy. Dajcie znać jak czujecie się z zakończeniem, jalie są wasze ogólne przemyślenia na temat tego fanfiction. Wasza na zawsze,

Astroglobcia

Surrender ─ ZukoWhere stories live. Discover now