2.

4.9K 326 36
                                    

Nie mam powodu by zwlekać z publikacją, więc drugi rozdział w pełnej gotowości ❤

- Wujku!

- Masz ten napar? Jak Sana?

Miska trzymana przez mężczyzna spadła na ziemię, gdy zobaczył dziewczynę nieprzytomnie zwisającą w ramionach Zuko. Natychmiast chwycił garnek i krzesiwo, jednocześnie wydając rozkazy bratankowi.

- Powiedz mi co się stało i spróbuj ją ocucić.

- Potknęła się, przez przypadek dotknąłem jej ran.

- Jakich ran?

Brunet bez słów podwinął koszulkę dziewczyny, odsłaniając cięcie i siniaki. Iroh z poważnym wyrazem twarzy postawił czajnik na ogień, znajdując w torbach bandaże i przeróżne maści.

- Sciągnij jej bluzkę i rozmawiaj z nią. Nie może ponownie zemdleć.

Chłopak wykonał polecenia, zostawiając na dziewczynie krótki podkoszulek i również go podwijając. Delikatnie dotknął jej czoła oraz potrząsnał jej dłonią.

- Sana, obudź się. Sana.

Położył dłoń na jej policzku, delikatnie go poklepując. Widział jak intensywnie drgały jej usta, gdy próbowała powstrzymać płacz. Zuko czuł się bardzo źle, bo to on jej to zrobił. Gdyby inaczej ją chwycił, nie musiałaby tak cierpieć.

- N-nori...

- Sana, otwórz oczy. Wszystko będzie zaraz dobrze, spokojnie. - Iroh podszedł do niej, siadając i wyciągając specjalne środki - Może zaboleć.

Sana syknęła i chwyciła nadgarstek Zuko gdy czarna maść została nałożona na jej ranę. Chłopak pozwolił jej wręcz miażdżyć jego rękę, by jakoś sobie ulżyła. Zaczynał powoli żałować, że w ogóle jej pomogli. Otrząsnął się gdy Sana załkała cicho, spinając się.

Nie wiedziała ile czasu minęło, ile już go ściskała. Wujek założył jej bandaże, a ona, przykryta kocem dalej ściskała rękę Lee'ego. Starała się nie oddychać, by nie wznowić napadu bólu. Jeszcze parę godzin temu wszystko się goiło i było dobrze. Nie odczuwała dużego dyskomfortu, była gotowa wrócić do dawnego życia. Okazuje się, że rany jak ta nie goją się tak szybko jakby tego chciała.

Delikatnie podniosła się, próbując przewrócić na zdrowy bok. Gdy udało jej się położyć, okazało się, że leży twarzą w twarz z Lee. Wciaż trzymała jego rękę, z czego nie zdawała sobie nawet sprawy. Rozluźniła mięśnie puszczając go, lecz powstrzymał ją gwałtowny ścisk ręki. Lee trzymał jej rękę i wpatrywał się w nią, jakby była zagrożeniem.

- Przepraszam - powiedział, następnie odwracając się do niej plecami.

Sana jeszcze przez chwilę tępo obserwowała jego plecy, nie rozumiejąc co się właściwie stało.

Zanim zauważyła, zasnęła, wykończona wszystkim co wydarzyło się tamtego dnia.

.

- Co z nią zrobimy?

- Jak myślisz, Zuko? Pomożemy jej odnaleźć rodzinę i przede wszystkim znajdziemy dobrą opiekę. Potem możemy udać się do Ba Sing Se.

Sana otwarła oczy, zauważając że rozmowa idzie w jej kierunku. Plan był dobry, ale wolałaby nie wracać do rodziny. Prawdą było, że już nie miała rodziny, a cała wioska pracowała w fabryce przy rzece. Traktowano ich jak psy, nie karmiono, do picia dawano brudną wodę. W zamian za utrzymywanie ich oraz ich ukochanych przy życiu. Uciekła gdy okazało się, że podpadła kierownikowi. Był najbardziej okrutny i nienawistny. Wyżywał się na niej bo tak chciał. Prawdopodobnie uniknęła śmierci, ale wiedziała że ktoś jej szuka, a znalezienie nie skończy się dobrze. Bała się też że Mushi lub Lee znają kogoś i mogą zaprowadzić ją prosto w ręce oprawicieli.

Ciągle odczuwała nieprzyjemne pieczenie w boku i bała się, że każdy ruch pogorszy jej stan. Z wahaniem jednak przeniosła się do pozycji siedzącej, czując na sobie wzrok Mushiego i Lee. Przetarła oczy i nie odezwała się ani słowem, wiedząc że zaraz będzie musiała odpowiadać na wiele pytań.

- Sano, nie chcemy cię do niczego zmuszać. Jak już słyszałaś, chcemy być pewni że będziesz bezpieczna gdy się rozstaniemy.

- Ja... Nie mogę wrócić. Nie do rodziców.

- Co takiego stało się, że nie chcesz wracać? Rodzina zawsze będzie dla ciebie wsparciem. - zerknął na bratanka - My również możemy pomóc.

Przez chwilę wahała się, ale w końcu zdecydowała powiedzieć im prawdę.

- Moja mama została zamordowana przez naród ognia. Tata dawno temu wyruszył bronić królestwa ziemi. Cała wioska pracuje teraz w fabryce nieopodal góry Omaka, ja również tam pracowałam, dopóki nie uciekłam. Teraz mnie szukają. - spojrzała na ziemię, nie wiedząc czy wstydzi się swojej przeszłości, ucieczki czy całej siebie.

- Rozumiem. - Mushi posłał bratankowi znaczące spojrzenie - Jestem pewny, że znajdziemy jakieś rozwiązanie, a w tym czasie, nie chciałabyś może napić się herbaty?

Surrender ─ ZukoWhere stories live. Discover now