Za parę dni koniec tej części książki. Mówię, że tej części bo prawdopodobnie powstanie nowa. Nie jestem jednak pewna, czy przenieść akcję do czasów legendy Korry (ja już zadbam o to, jak), stworzyć wątki tuż po wygranej Aanga, czy zakończyć fanficiton na tej części. Nie przedłużając, proszę o podpowiedź i zapraszam do czytania ❤💛💚💙
Do teatru weszli dość wcześnie. Zajęli swoje miejsca na balkonie, niepewnie wpatrując się w scenę. Zuko usiadł obok Katary, Sana razem z nim. Po chwili podszedł do nich Aang, w swoim przebraniu nieśmiało drapiąc się po głowie.
- Zuko, mógłbym tu usiąść?
- Przecież nie robi to żadnej różnicy - Sana szturchnęła go, lecz nie dawał za wygraną. Nie widział zdenerwowanego uśmiechu chłopca, który mógł znaczyć tylko jedno.
- Ale... Nie ważne, zapomnij o tym. - usiadł posępnie obok brunetki, która posłała mu przepraszające spojrzenie.
Światła zgasły, pozostawiając mały promień skierowany na kurtyny. Materiał uniósł się, pokazując dwójkę aktorów płynących w łódce na sztucznej wodzie. Aktorka miała pełną twarz makijażu i charakterystyczne zawijasy Katary, po których Sana rozpoznała ją. Co chwila rzucano żałosnymi dla niej żartami. Reżyser zdecydowanie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważne wydarzenia przedstawia. Sana poczuła pogardę dla tych ludzi. Tania propaganda. Całą pierwszą część przesiedział dowiadując się coraz to nowszych rzeczy o Zuko i Aangu. Rozumiała już dlaczego tak ciężko było im uwierzyć w jego zmianę.
Zuko czuł się coraz gorzej, gdy pokazywano mu wszystkie złe rzeczy. które zrobił w swoim życiu. Jakby każdy jego błąd zapakowano i postawiono mu na tacy. Gdy tylko kurtyna opadła, wszyscy wstali by jak najszybciej się stamtąd wydostać. O dziwo, Socce się to podobało. Sana przysiadła na ziemi, zastanawiając się jak przedstawią jej charakter. Obawiała się najgorszego. Narazie cały ten spektakl był zwyczajnie głupi i pusty.
Obok niej nie było żadnej znajomej twarzy, tylko przypadkowi ludzie rozmawiający o tym jaka to zabawna sztuka była. Usłyszała coś o wspaniałym zakończeniu i więcej nie wytrzymała, wstając i idąc w inne miejsce. Zanim zdążyła gdzieś pójść, przerwa się skończyła i musiała wracać na balkon.
Pierwsza scena zaczęła się żałosnymi żartami. Sana nie wiedziała co tak wspaniałego jest w tak tragicznych momentach. Przesiedziała wydarzenia z Ba Sing Se ze zdegustowaną miną. Wtedy jednak zaczęła się scena w podziemiach pałacu. Postać uczesana w ciemnego, sięgającego do piersi warkocza została wrzucona do celi i zaczęła głośno płakać. Czyli tak ją widzieli. Aktor Zuko nawet się na nią nie obejrzał, gdy Azula pojawiła się proponując współpracę. Sana poczuła ucisk w żołądku i zagryzła wargę. Było jej niedobrze, patrząc na to. Postać pobiegła za Katarą i Aangiem. Akcja przeniosła się do jaskini. Awatar i Katara ciągle jej bronili, dopóki aktor grający Zuko nie zaatakował jej sztucznie, a Ona płacząc poddała się.
To zabolało Sanę. Nie tak jak wcześniejsze sceny. Miała wielką gulę w gardle, ledwo powstrzymywała się od rzucenia czymś w aktorów. Nie patrzyła nawet na scenę gdy tekturowa błyskawica przecięła powietrze. Wstała gdy tylko zaświeciły się światła, nie czekając na przyjaciół. Udała się do wyjścia, z gniewem zgniatając wiszącą na ścianie ulotkę. Skierowała się do obozowiska, mając nadzieję, że nikt za nią nie pójdzie.
- Hej, Sana. - poczuła czyjąś rękę na ramieniu i odwróciła się, patrząc w ziemię
- O co chodzi? - Zuko chwycił ją za podbródek i skierował jej twarz w jego stronę.
- Ja taka nie jestem, prawda? Powiedz mi proszę, że to nie prawda.
- Oczywiście, że nie. Przeżyłaś tak wiele, Sana. Wspierasz nas, martwisz się o nas, nie zważając na własne problemy. Jesteś tutaj najodważniejsza. Każdy z nas boi się czegoś, to normalne.
YOU ARE READING
Surrender ─ Zuko
Fanfiction"Gdy Sana zdobywa się na ucieczkę od swojego największego koszmaru, rzeczy nie idą tak łatwo, jakby chciała. Poznaje jednak dwójkę ludzi, którzy na zawsze odmieniają jej życie - nie wie jednak, czy zmiana ta skończyła się dla niej dobrze, czy wręcz...