16.

2.7K 198 24
                                    

Za parę dni koniec tej części książki. Mówię, że tej części bo prawdopodobnie powstanie nowa. Nie jestem jednak pewna, czy przenieść akcję do czasów legendy Korry (ja już zadbam o to, jak), stworzyć wątki tuż po wygranej Aanga, czy zakończyć fanficiton na tej części. Nie przedłużając, proszę o podpowiedź i zapraszam do czytania ❤💛💚💙

Do teatru weszli dość wcześnie. Zajęli swoje miejsca na balkonie, niepewnie wpatrując się w scenę. Zuko usiadł obok Katary, Sana razem z nim. Po chwili podszedł do nich Aang, w swoim przebraniu nieśmiało drapiąc się po głowie.

- Zuko, mógłbym tu usiąść?

- Przecież nie robi to żadnej różnicy - Sana szturchnęła go, lecz nie dawał za wygraną. Nie widział zdenerwowanego uśmiechu chłopca, który mógł znaczyć tylko jedno.

- Ale... Nie ważne, zapomnij o tym. - usiadł posępnie obok brunetki, która posłała mu przepraszające spojrzenie.

Światła zgasły, pozostawiając mały promień skierowany na kurtyny. Materiał uniósł się, pokazując dwójkę aktorów płynących w łódce na sztucznej wodzie. Aktorka miała pełną twarz makijażu i charakterystyczne zawijasy Katary, po których Sana rozpoznała ją. Co chwila rzucano żałosnymi dla niej żartami. Reżyser zdecydowanie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważne wydarzenia przedstawia. Sana poczuła pogardę dla tych ludzi. Tania propaganda. Całą pierwszą część przesiedział dowiadując się coraz to nowszych rzeczy o Zuko i Aangu. Rozumiała już dlaczego tak ciężko było im uwierzyć w jego zmianę.

Zuko czuł się coraz gorzej, gdy pokazywano mu wszystkie złe rzeczy. które zrobił w swoim życiu. Jakby każdy jego błąd zapakowano i postawiono mu na tacy. Gdy tylko kurtyna opadła, wszyscy wstali by jak najszybciej się stamtąd wydostać. O dziwo, Socce się to podobało. Sana przysiadła na ziemi, zastanawiając się jak przedstawią jej charakter. Obawiała się najgorszego. Narazie cały ten spektakl był zwyczajnie głupi i pusty.

Obok niej nie było żadnej znajomej twarzy, tylko przypadkowi ludzie rozmawiający o tym jaka to zabawna sztuka była. Usłyszała coś o wspaniałym zakończeniu i więcej nie wytrzymała, wstając i idąc w inne miejsce. Zanim zdążyła gdzieś pójść, przerwa się skończyła i musiała wracać na balkon.

Pierwsza scena zaczęła się żałosnymi żartami. Sana nie wiedziała co tak wspaniałego jest w tak tragicznych momentach. Przesiedziała wydarzenia z Ba Sing Se ze zdegustowaną miną. Wtedy jednak zaczęła się scena w podziemiach pałacu. Postać uczesana w ciemnego, sięgającego do piersi warkocza została wrzucona do celi i zaczęła głośno płakać. Czyli tak ją widzieli. Aktor Zuko nawet się na nią nie obejrzał, gdy Azula pojawiła się proponując współpracę. Sana poczuła ucisk w żołądku i zagryzła wargę. Było jej niedobrze, patrząc na to. Postać pobiegła za Katarą i Aangiem. Akcja przeniosła się do jaskini. Awatar i Katara ciągle jej bronili, dopóki aktor grający Zuko nie zaatakował jej sztucznie, a Ona płacząc poddała się.

To zabolało Sanę. Nie tak jak wcześniejsze sceny. Miała wielką gulę w gardle, ledwo powstrzymywała się od rzucenia czymś w aktorów. Nie patrzyła nawet na scenę gdy tekturowa błyskawica przecięła powietrze. Wstała gdy tylko zaświeciły się światła, nie czekając na przyjaciół. Udała się do wyjścia, z gniewem zgniatając wiszącą na ścianie ulotkę. Skierowała się do obozowiska, mając nadzieję, że nikt za nią nie pójdzie.

- Hej, Sana. - poczuła czyjąś rękę na ramieniu i odwróciła się, patrząc w ziemię

- O co chodzi? - Zuko chwycił ją za podbródek i skierował jej twarz w jego stronę.

- Ja taka nie jestem, prawda? Powiedz mi proszę, że to nie prawda.

- Oczywiście, że nie. Przeżyłaś tak wiele, Sana. Wspierasz nas, martwisz się o nas, nie zważając na własne problemy. Jesteś tutaj najodważniejsza. Każdy z nas boi się czegoś, to normalne.

Surrender ─ ZukoWhere stories live. Discover now