18.

2.6K 193 51
                                    

Chyba ekscytuję się na finał bardziej niż wy, ale no cóż XD

- Nic nie mamy. Ani śladu Aanga.

Reszta grupki przytaknęła. Nikt nie znalazł awatara. Wszyscy oprócz Sany spojrzeli na Zuko, myśląc o tym samym.

- Co?

- Masz największe doświadczenie w polowaniu na Aanga. To ciebie powinniśmy zapytać o to, jak go znaleźć.

Słowa Sokki sprawiły, że Zuko westchnął i przytaknął. Ich ostatni trop, czyli małe odciski stóp prowadące do wody nic im nie dały, a dowiedzieli się tylko że zniknął jeszcze Momo. Sokka niezbyt dobrze na to zareagował. Oskarżył Appę o zjedzenie lemura, co zirytowało Katarę i resztę, za to rozbawiło Sanę, która spotkała się wtedy z niezbyt przyjemnymi spojrzeniami.

- Chyba wiem jak go znaleźć, ale nie spodoba się to wam.

.

Sana spojrzała podejrzliwie na tawernę, nie wiedząc co o niej sądzić. Słyszeć było głośne krzyki i dźwięki tłuczonych naczyń. Jak się okazało, gdy Zuko otworzył drzwi, dziewczyna o parę lat starsza od nich właśnie uderzała głową wyrośniętego blondyna w stolik. Drewno zatrzeszczało i rozpadło się, a ona chwyciła swoją filiżankę i upiła łyka. Obdarzyła Zuko i Katarę krytycznym spojrzeniem i odwróciła się. Przyjaciele weszli za chłopakiem do środka.

- Czego ode mnie chcesz? - oschły, lecz w pewnym sensie piękny głos kobiety przebił dźwięk szklanek uderzających o drewno - I po co przyprowadziłeś ze sobą swoją dziewczynę?

Sana wciągnęła głośno powietrze do płuc, rozumiejąc, że June chodzi o Katarę. Brunetka zaprzeczyła od razu, tak samo Zuko.

- Musisz znaleźć Aanga.

- Kochanie, ja niczego nie muszę. - słowa June wyprowadzały Zuko z równowagi - Ja mogę znaleźć Aanga, oczywiście za dobrą cenę.

- Cokolwiek, zapłacimy ci. - Katara nie darzyła czarnowłosej empatią, co w pewnym stopniu bawiło Sanę - Pójdę po rzeczy Aanga.

- Czekam.

June spojrzała tym samym wzrokiem na Sanę, omiatając ją krytyką. Nie przypadły sobie do gustu. Po chwili Katara wróciła z opaską Aanga. Grupka wyszła na zewnątrz, a Sana prawie dostała zawału, widząc wielką kreaturę liżącą June po ręce. Zwierzę po chwili powąchało opaskę i machało jeszcze przez chwilę nosem, jakby nie wiedząc co robić. Pokręciło się w miejscu i opadło na ziemię, wydając z siebie nieprzyjemny dla ucha dźwięk.

- Co to znaczy? - Zuko był bliski wybuchu, co Sana wyraźnie widziała. Nie miała jednak siły znów go uspokajać, więc potarła czoło, marszcząc brwi. Była zbyt senna by myśleć.

- Ktokolwiek, kogo szukacie, nie istnieje.

Ciężka atmosfera wdarła się do płuc Sany, przygniatając ją od środka. To nie mogła być prawda.

- Nie istnieje w sensie...?

- Gdyby nie żył, znaleźlibyśmy go. Jego nie ma na tym świecie. - June poklepała ShiShru po głowie - Jeśli nie macie mi nic więcej do zaoferowania, do widzenia.

- Właściwie, to jest jeszcze jedna rzecz. - Zuko rzucił się do Appy, grzebiąc w swoich rzeczach. Po chwili wyciągnął z nich starego klapka, którego odór niemal natychmiast owiał jego otoczenie. Sana uśmiechnęła się z sentymentem, rozpoznając obuwie - Mój wujek nam pomoże.

Jego słowom towarzyszył akompaniament jęków i odgłosów obrzydzenia. Katara wyjąkała ciche "fu...", ale poklepała go po plecach. ShiShru niemal natychmiast rzucił się w stronę lasu, a June z gracją wskoczyła na pupila i wciągnęła za sobą zaskoczoną Sanę. Dziewczyny kątem oka zauważyły, że przyjaciele wchodzą na Appę, który szybko znika w ciemności. Sana odwróciła się niepewnie do June, modląc się by nie spaść. Chwyciła się kurczowo talii June, niezręcznie wpatrując się w futro.

Surrender ─ ZukoTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang