15.

3.1K 217 24
                                    

Od razu zaznaczę, że wasze komentarze to dla mnie wszystko, a w dzisiejszym rozdziale pojawi się coś bardzo wyczekiwanego. Nie przedłużając, zapraszam.

Sana jadła jedzenie wciśnięte jej na siłę przez Suki, gdy Appa wylądował obok nich. Zuko zdziwił się, widząc swoją przyjaciółkę rozmawiającą radośnie z innymi oraz śmiejącą się. Razem z Sokką założyli się kto złapie Momo w krótszym czasie, przez co jej włosy potargały się. Spięła je w charakterystycznego warkocza i dalej bawiła się. Oczywiście przedtem pomogła w codziennych obowiązkach i wysłuchała pomysłów Haru. Odwróciła się z uśmiechem na ustach, gdy Suki poklepała ją w ramię. Na widok Zuko pomachała mu, ale wyraz jej twarzy zmienił się na zaniepokojony gdy zobaczyła przybitą twarz Katary. Wstała i podeszła do niej, lecz została powstrzymana przez Aanga.

- Katara sama musi sobie z tym poradzić. - uśmiechnął się i podszedł do przyjaciółki, a Sana z uwagą obserwowała ich.

Po chwili odpuściła, wierząc przyjacielowi. Zuko podszedł do niej i stanął nezręcznie metr przed nią. Nie wiedział od czego zacząć.

- Już jestem zdrowa, Zuko. Nie musisz się martwić. - Podeszła bliżej, nie odczuwając napięcia wokół nich - Suki uświadomiła mi parę rzeczy. Od teraz jest tak jak było kiedyś, obiecuję.

Powiedział wszystko. Zuko wypuścił powietrze z ust, a zdenerwowanie ulotniło się z jego umysłu. Nie wiedział co zrobiła Suki, nie wiedział jak tak szybko uświadomiła Sanie jej błędy, ale nie chciał tego roztrząsywać. Przytulił ją tylko, czując na sobie wzrok przyjaciół. Zignorował go, puszczając brunetkę i idąc z nią do ogniska. W przyjemnej atmosferze wszyscy rozmawiali, nawet Katara rozweseliła się. Do zmierzchu spędzali razem czas, nie myśląc o niczym złym.

.

- Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy?

- Bo o to poprosiłaś, Sana. Teraz ty zadajesz pytanie.

- Może po prostu porozmawiajmy, a nie grajmy w głupią grę.

- Zaproponowałaś to. - Zuko był w wyśmienitym humorze. Jak nie On, rozmawiał z Saną przy wszystkich i nawet raz zażartował, po czym Sana nie mogła wyjść z szoku. Teraz siedzieli z dala od wszystkich na polanie. Tej samej, na której wcześniej Sana rozmawiała z Suki - Sana?

- Już - powiedziała, myśląc. Znali już swoje ulubione kolory, smaki lodów, herbaty i ciasta. Znali swoje najgłupsze wybryki w dzieciństwie. Zdecydowała spytać się o coś, co wciąż pozostawało dla niej zasłonięte grubą pajęczyną kłamstw - Co się stało z twoją mamą? Jeśli nie chcesz odpowiadać, to tego nie rób, ja tylko...

- Powiem ci. - posmutniał, patrząc na twarz Sany - Gdy byłem bardzo mały i Azulan wciąż władał narodem ognia, wujek stracił syna. Na wojnie. Był zrozpaczony, mój ojciec dostrzegł w tym okazję. Udał się do Azulana z propozycją, by to on został przyszłym władcą ognia, mimo że był młodszy. Mój dziadek wściekł się i powiedział, że Ozai nie ma szacunku i ukaże go w taki sposób, by czuł to co Iroh. Stracił najstarszego syna. - Sana chwyciła go za rękę, widząc że zmaga się sam ze sobą - Moja Mama... Ona...

Sana przysunęła się do chłopaka, obejmując go ramieniem.

- Przykro mi, Zuko.

Spojrzał na nią, wzdychając. Był wściekły na Azulana, Ozai'a, Sozina, Azulę i każdego kto przyczynił się do tego, co On i Sana teraz przeżywają. Przyglądali się sobie, jakby czytając w myślach. Ich twarze zbliżały się do siebie, a ich ręce stykały się już od paru chwil. Zuko poczuł delikatne, ciepłe wargi na swoich i przymknął oczy. Sana nieśmiało splotła ich ręce, co wywowało u chłopaka mały uśmiech. Tak bardzo to do niej pasowało.

Surrender ─ ZukoWo Geschichten leben. Entdecke jetzt