Rozdział 25

2K 272 26
                                    

- To kiepski pomysł. Nie chce tam iść Niall - powiedziałem, gdy samochód zatrzymał się pod studiem. Studiem w którym przez cztery lata nagrywałem z resztą zespołu.

Horan siedział obok starając się wypchnąć mnie z auta.

- Obiecałeś, ze się z nimi zobaczysz - jęknął obracając się w bok na siedzeniu, nogami napierając na mnie i przyciskając mnie do drzwi po mojej stronie - Zayn, to tylko jedno spotkanie!

- Dobra, ale idziesz ze mną - wypaliłem i momentalnie Niall przestał na mnie napierać.

- Nie, idziesz sam, bo to twoi przyjaciele.

- Przestali nimi być.

- Nie prawda - potrząsnął głową. Wpatrywałem się w niego i jego zaciętą minę. Tak samo ja wbijałem w niego spojrzenie chcąc zmusić go do wyjścia z tego samochodu ze mną. Umówiłem się tu z Liamem i Harrym, mieliśmy wypić kawę, powspominać te lata w zespole, pogadać o tym co dzieje się naszych życiach.

- Dobra! - zawołał nagle ulegając mi na co uśmiechnąłem się zwycięsko. Wysiedliśmy i przepychaliśmy pomiędzy fanami i fotoreporterami. Niall szedł wzdłuż holu do windy z buzią w komórce. Od kilku dni przeżywał to, ze cały twitter przepełniony jest naszymi zdjęciami oraz jego danymi - Oni już nawet wiedząc do jakiej szkoły chodziłem w Mullingar! - zapiszczał przystając i jednocześnie wpadając na jakiegoś chłopaka.

Uniosłem brwi i wcisnąłem dłonie do kieszeni bluzy patrząc jak jakiś niski chłopak podnosi komórkę mojego tekściarza z podłogi.

- Dz-dzięki i przeprasz- o cholera - sapnął Niall - Ty jesteś Bradley z The Vamps o mój Boże!

- Tak, jestem - zaśmiał się dotykając jego ramienia - Muszę lecieć, cześć - uśmiechnął się do niego i ruszył dalej.

Podszedłem powoli do stojącego w miejscu Horana, wpatrującego się w plecy tamtego chłopaka. Pomachałem dłonią przed twarzą oniemiałemu blondyna.

- Nie podoba mi się to, ze zachwycasz się kimś innym niż ja - powiedziałem mrużąc lekko oczy i dopiero wtedy zdobyłem uwagę Nialla.

- Czy ty wiesz kto to był?

- Jakiś tam ktoś z The Vamps? Nie kojarzę - wzruszyłem ramionami i ruszyłem do windy nie czekając aż chłopak zdecyduje się czy zamierza odkleić się od podłogi - Gdzie jest Mullingar?

- W Irlandii - powiedział wbiegając do windy za mną.

- Jesteś Irlandczykiem? - spytałem marszcząc brwi.

- Myślałem ze wiesz - oparł się o ścianę obok mnie i spojrzał na swój telefon - Kurczę - wymamrotał dotykając pęknięcia na szybce w dole ekranu.

- To wiele tłumaczy, przynosisz mi swoje irlandzkie szczęście na koncertach. Ale ciebie się ono raczej nie trzyma - mruknąłem biorąc od niego komórkę - Później możemy pojechać wymienić szkło - powiedziałem wbijając wzrok w licznik, który pokazywał przeskakujące piętra.

- Jesteś gotowy? - spytał przysuwając się do mnie po schowaniu telefonu do swojej kieszeni. Dotknął swoim ramieniem mojego i szturchnął zaczepnie z małym uśmiechem na wargach.

- Nie - wyszeptałem i poczułem jak łapie mnie za rękę delikatnie splatając razem nasze palce. Spojrzałem na niego zaskoczony. Wpatrywał się w drzwi windy, a gdy te niespodziewanie się otworzyły, wyrwałem swoją dłoń chowając ją znów do kieszeni.

Show Must Go On! | Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz