Rozdział 3

2.5K 293 29
                                    

Pojechałem na arenę zaraz po skończonym spotkaniu. Wiedziałem, że mój manager i ten cały Niall będą na tym koncercie razem z setkami fanów. Setki ludzi wpatrujące się tylko we mnie.

Do koncertu zostało zaledwie paręnaście minut a ja słyszałem krzyki fanów po zejściu supportu. Śpiewali Pillowtalk albo wykrzykiwali moje imię doprowadzając mnie do szału czy paniki.

Sięgnąłem do wewnętrznej kieszonki mojej czarnej bomberki pasującej do ciemnych jeansów i poszarpanej szarej koszulki. Wyjąłem woreczek z kokainą i podszedłem do stanowiska makijażystki której już tu nie było. Nie było tu nikogo. Więc usiadłem przed lustrem wysypując trochę białego proszku na wierzch dłoni. Nie zdążyłem to wciągnąć, a do mojej garderoby wszedł Niall. Przystanął w drzwiach otwierając szerzej oczy i wyglądał jak wtedy w toalecie.

Nie zważając na niego przycisnąłem drugą dziurkę od nosa, by wciągnąć narkotyk na oczach blondyna.

- Zakochałeś się, że się ciagle tak we mnie wpatrujesz? - prychnąłem powtarzając czynność.

- Zawsze cię podziwiałem - wyszeptał, a ja miałem wrażenie jakbym słyszał jego głos po raz pierwszy. I chyba tak było - Byłem twoim wielkim fanem, twoim i One Direction. Wydawałeś się być ideałem w moich oczach - powiedział wpatrując się w moje odbicie w lustrze - Gdy odszedłeś.. Nie wierzyłem w żadne plotki, starałem się odrzucać myśl, że nie lubisz swoich fanów, że ćpasz - powiedział opuszczając wzrok na swoje stopy aż zaśmiał się smutno - Byłem głupi.

- Jestem jaki jestem, nie będę udawał, że to lubię. A idealizowanie mnie, czy kogokolwiek jest kiepskie - mruknąłem wstając z krzesła i ocierając nos.

- Osoby, które naprawdę cię kochają i tak myślą, że jesteś idealny taki jaki jesteś. Wydali pieniądze zbierane przez miesiące by być na tym koncercie. A ty mimo to zamierzasz do nich wyjść naćpany?

Wpatrywałem się w niego chwile czując jak narkotyk powieki rozchodzi się w mojej krwi.

- Masz pisać dla mnie piosenki, a nie wpieprzać się w moje życie. Dlatego przesuń się i daj mi wyjść na mój własny pieprzony koncert - warknąłem patrząc prosto w jego niebieskie oczy. Miałem wrażenie jakby coś w nim pękło, ale zignorowałem to jak opuścił wzrok robiąc krok w bok.

Wyszedłem z garderoby a potem na scenę z dziwnym uczuciem ściskającym moje gardło i żołądek mimo zażytego narkotyku.

Show Must Go On! | Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz