Rozdział 36

18.7K 720 7
                                    

Po skończonych zajęciach wszyscy troje udaliśmy się na parking. Przy samochodzie Christiana czekał Eduard, którego całkowicie zignorowałam. Żadne z nas się nie odezwało, gdy Chris otworzył samochód i zasiadł za kierownicą. W międzyczasie ja i Stephanie zajęłyśmy miejsca na tylnych siedzeniach, bo obie zdawałyśmy sobie sprawę z tego, że nie chciałam siedzieć obok Eda. Zdziwiło mnie odrobinę, że chłopak nie zrezygnował z wycieczki mimo naszych napiętych stosunków. Zastanawiałam się czy zdążył się już domyślić o co mi chodziło, czy może nadal udawał nieporadnego idiotę. Jeśli chłopak wciąż nie wpadł na pomysł, że jego pocałunek z Amandą mógł mnie zranić, to z pewnością nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Tymczasem ja nadal czułam się pokrzywdzona i oszukana. Zaczynałam sądzić, że związki nie były stworzone dla mnie. Jak do tej pory każda moja relacja z osobnikami płci męskiej kończyła się fiaskiem. Gdy Christian ruszył spod uczelni w samochodzie nadal panowała cisza. Nie miałam zamiaru odzywać się do Eduarda ani nawet na niego spoglądać i właśnie z tego powodu usiadłam zaraz za nim. Niestety dzięki temu chłopak miał na mnie dobry widok, bo co chwilę zerkał w boczne lusterko. Postanowiłam zignorować ten fakt i spróbować zasnąć. Wraz ze Stephanie przespałyśmy ponad połowę naszej podróży, ale między drzemkami byłam też świadkiem kilku rozmów między Christianem a Eduardem. Niestety między zdaniami wychwyciłam także swoje imię. Chłopcy wymieniali się opiniami na temat ostatnich wydarzeń, a ja przez to zawiodłam się na Christianie. Sądziłam, że chłopak Annie był w tej sytuacji po mojej stronie, ale niestety się myliłam. W ogóle nie znałam się na mężczyznach i nie potrafiłam rozgryźć ich rozumowania. Nie umiałam także zrozumieć tego, że Ed i Christian śmiali się i żartowali sobie w najlepsze. Odnosiłam dziwne wrażenie, że Chris wiedział coś czego ja nie wiedziałam. Gdy w nocy dotarliśmy na miejsce naszego noclegu wyskoczyłam z samochodu jak oparzona, otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam z niego swoje rzeczy. Na szczęście nie było ich zbyt wiele, bo mieliśmy zabawić w górach tylko dwie noce, więc bez problemu poradziłam sobie sama. Zaczekałam aż moi towarzysze wyciągnęli z samochodu swoje torby, a następnie wszyscy razem udaliśmy się w stronę chatki. Właściciel telefonicznie przekazał nam kod do dyspozytora, z którego mieliśmy wyciągnąć swoje klucze i już po chwili przekroczyliśmy próg domku o numerze cztery. Chatka na pierwszy rzut oka wydawała się mała, ale wnętrze wynagradzało to wrażenie. Wszystko zostało urządzone z dbałością o najmniejsze szczegóły. Na podłodze leżał dywan imitujący skórę z niedźwiedzia, a fotele zostały do niego dobrane kolorystycznie.

- Ma swój klimacik - rzuciła Stephanie, kładąc torebkę na stole, który znajdował się obok kominka.

- Kanapa jest moja - oznajmiłam władczym tonem, kierując się w stronę wspomnianego mebla. Miałam zamiar wygodnie się na nim rozłożyć i ponownie pójść spać. Wiedziałam, że skoro przespałam większą część podróży to nie powinnam być zmęczona, ale mimo wszystko czułam się nie najlepiej. W samochodzie co chwilę się budziłam, a na dodatek na przemian śnili mi się Eduard i Daan.

- Ness daj spokój - zaczął Christian.

- To ty daj mi spokój - burknęłam. - Co za różnica gdzie będę spać? - spytałam.

- Dla mnie żadna - przyznał z westchnieniem chłopak.

- No właśnie - odparłam z zadowoleniem, posyłając chłopakowi triumfalny uśmiech. Christian nie dodał już nic więcej, a jedynie zabrał swoją torbę podróżną i udał się w kierunku wybranej przez siebie sypialni. Zaraz za nim podążyła Stephanie, tym samym zostawiając mnie i Eduarda sam na sam. Starałam się ignorować chłopaka, który w ciszy stał nade mną i obserwował jak wyciągałam z walizki piżamę oraz szczoteczkę do zębów. Miałam zamiar się wykąpać i nikt nie był w stanie mi w tym przeszkodzić.

- Ness. - Eduard postanowił się odezwać. Wyczułam w głosie chłopaka żal i smutek, ale nie miałam zamiaru się na to nabrać.

- Co? - rzuciłam obojętnie, zapinając torbę.

- Porozmawiaj ze mną - poprosił Ed, siadając obok mnie na kanapie. Natychmiast się od niego odsunęłam.

- Mogłeś ze mną porozmawiać zanim zacząłeś rozmawiać - zrobiłam palcami cudzysłów nad głową - z Amandą - warknęłam ze złością, która była pomieszana z nieskończonym żalem i pretensją wyczuwalną w moim głosie. Tymczasem Eduard odwrócił głowę w moim kierunku i posłał mi przepraszające spojrzenie.

- Proszę - rzucił - uwierz mi, że się z nią nie całowałem - powiedział, ale uciszyłam go gestem dłoni. Nie miałam ochoty słuchać typowych wymówek mężczyzn, którzy zawsze twierdzili, że to nie to na co w istocie wyglądało.

- Daruj sobie - westchnęłam obojętnie. - Wiem co widziałam - stwierdziłam. Chciałam podnieść się z kanapy i ostatecznie zakończyć naszą bezsensowną wymianę zdań, ale Ed złapał mnie za rękę i pociągnął z powrotem na miejsce.

- Najpierw mnie wysłuchaj i nie przerywaj mi. - Otworzyłam usta aby oznajmić, że miałam jego wyjaśnienia głęboko w poważaniu, ale Eduard zasłonił je swoją dłonią. Chłopak widział, że byłam zdenerwowana, ale nie zrażał się, więc ostatecznie byłam zmuszona go wysłuchać.

- Amanda mnie zawołała, bo chciała porozmawiać o Tobie. - Zdziwiłam się. - Miałem zamiar jej powiedzieć, że nie chcę aby wcinała się między nas dwoje - zapewnił - ale ona wtedy mnie pocałowała. Z początku nie wiedziałem co się właściwie stało, ale po chwili ją odepchnąłem. Niestety ty najwyraźniej tego już nie widziałaś - rzucił. - Zapewniam Cię, że nie lubię tej dziewczyny i gdybym chciał się z nią całować, to zrobiłbym to już dawno temu. Ona nie ma skrupułów i chyba każdy chłopak na uczelni zdążył ją już przelecieć - przypomniał wspaniałomyślnie. Nie mogłam się z tym nie zgodzić, bo często widywałam Amandę w akademiku. Dziewczyna za każdym razem sprowadzała do swojego pokoju innego chłopaka. Tymczasem Eduard chyba dostrzegł w moich oczach, że zaczynałam się mocno nad czymś zastanawiać, bo zabrał dłoń z moich ust. - Tylko pomyśl Ness - zaczął. - Kocham Cię, więc po co miałbym Cię zdradzać? - Ed wielokrotnie powtarzał mi, że mnie kochał, ale dopiero w tamtej chwili poczułam siłę tego uczucia. Też go kochałam i poniekąd żałowałam, że nie wysłuchałam jego wyjaśnień wcześniej. Byłam pewna, że Christian już od dłuższego czasu wiedział co tak naprawdę zaszło między Eduardem i Amandą. Momentalnie cała złość na chłopaka Annie mi przeszła. Okazało się, że to ja byłam uparta jak osioł i sama zgotowałam sobie całonocne koszmary. Niestety widok Amandy całującej Olsena był dla mnie bolesny i nie potrafiłam pozbyć się tego obrazu. - Nie płacz - wyszeptał Eduard, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że po moich policzkach faktycznie spływały łzy. Czym prędzej wytarłam je rękawem swojej bluzy i spojrzałam na Eduarda.

- A Colin Rodgers? - spytałam szeptem, a Ed spojrzał na mnie niezrozumiale. - To on powiedział mi, że całujesz się z Amandą pod gabinetem rektora - wyjaśniłam.

- Dobrze wiesz, że to dupek i z pewnością chciał się jakoś na nas odegrać za to, że ciągle go spławiasz - zauważył brunet. - Właściwie mało mnie obchodzą jego pobudki. Obchodzi mnie tylko to czy mi wierzysz i czy jesteś w stanie mi wybaczyć - dodał.

- Właściwie nie mam czego Ci wybaczać - westchnęłam. - Mogłam z Tobą porozmawiać wcześniej, a nie uciekać - przyznałam. - Ale to było okropne uczucie - dodałam z żalem.

- Wiem - odparł Ed. - Doskonale znam to uczucie - wyznał ze smutkiem, spoglądając prosto w moje oczy. Dopiero po chwili zrozumiałam, że Eduard czuł się w ten sposób przez większość czasu, gdy ja Daan byliśmy parą. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro, więc zapragnęłam znaleźć się w ramionach Eda. Owinęłam ręce wokół szyi chłopaka i obiecałam sobie, że już nigdy więcej go nie wypuszczę. 

Naznaczone DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz