Rozdział 14

26.5K 1K 13
                                    

W trakcie jazdy motocyklem nie próbowałam już rozmawiać z Eduardem. Myślałam tylko o tym jak bardzo Daan musiał nienawidzić własnego brata, że aż postanowił nagrać mu taką wiadomość. Właściwie mogłam się tego spodziewać, bo tylko ja tak naprawdę wiedziałam, co skłoniło Daana do nawiązania ze mną bliższej relacji. To wszystko było popieprzone, a ja czułam się tak, jakbym całe życie spędziła w trójkącie z bliźniakami. Westchnęłam przeciągle i przekręciłam głowę w drugą stronę, opierając policzek o plecy Eduarda. Gdy otworzyłam oczy wpadłam w panikę. Zobaczyłam Daana, który wpatrywał się we mnie z dziką wściekłością. Przytuliłam się mocniej do pleców Eda i ponownie zamknęłam oczy, a gdy po kilku sekundach je otworzyłam Daana już nie było. Moje serce waliło jak młotem i dziwiło mnie, że mój towarzysz tego nie zauważył. Miałam wrażenie, że było słychać nawet mój przyspieszony oddech. Odchrząknęłam niepewnie i wyjrzałam zza pleców Eduarda, aby do niego zagadać, ale zamiast pytania z moich ust wyrwał się krzyk.

- Stój! - wykrzyknęłam z przerażeniem, przez co Eduard gwałtownie zahamował. Motocykl zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów przed Daanem.

- Ness co ty odwalasz? - spytał Ed, odwracając się w moją stronę na tyle, na ile było to możliwe. Chłopak po chwili zauważył moje rozkojarzenie i szeroko otwarte ze zdumienia usta. - O co chodzi? - spytał domyślnie.

- On się na nas patrzy - wyszeptałam niezrozumiale.

- Kto? - Eduard zadał mi kolejne pytanie, a ja uniosłam palec w górę i wskazałam nim na Daana.

- Daan - powiedziałam. Słysząc swoje imię mój były chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- Ness to tylko Twoja wyobraźnia - powiedział Ed, łapiąc moją twarz w swoje dłonie. - Spójrz na mnie - rozkazał, a ja po chwili wahania wykonałam jego polecenie. - Nie zapominaj o tym, że to tylko wyobraźnia - powtórzył. - Ignoruj to co widzisz, aż w końcu przestanie Cię szokować i będzie Ci obojętne - dodał.

- To nie jest takie proste - jęknęłam bezradnie, ale ze zdziwieniem zaobserwowałam, że postać Daana znajdująca się za Eduardem zaczęła blaknąć.

- Musisz się postarać, bo w innym wypadku nigdy nie odzyskasz równowagi. - Wypowiadając te słowa, chłopak zdjął dłonie z mojej twarzy i na powrót wrócił do swojej poprzedniej pozycji.

- A ty? - spytałam. - Ty ją odzyskałeś? - Niestety nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie, bo Eduard bez zapowiedzi ruszył w dalszą drogę do mojego akademika. Tym razem wystartował powoli, dzięki czemu w porę objęłam go rękoma i przytuliłam policzek do jego pleców. Choć niechętnie, jedno musiałam mu przyznać. Czułam się bezpiecznie, gdy chłopak był w pobliżu.

***

- No to... - zaczęłam niepewnie, nie wiedząc co tak właściwie chciałam powiedzieć. Podeszłam do Eduarda siedzącego na motocyklu i oddałam mu kask, który przed chwilą zdjęłam.

- Jak już wejdziesz do pokoju, to zawołaj proszę Christiana - przerwał mi Ed, biorąc ode mnie kask, który z pewnością miał za chwilę trafić w ręce Chrisa.

- Jasne - odparłam i mimowolnie spojrzałam prosto w zielone oczy Eduarda. Pomyślałam, że były one zdecydowanie piękniejsze niż oczy Daana, które zawsze były szare i bez życia. - To... - Przygryzłam wargę, bo czułam się niezręcznie. - Do jutra - rzuciłam, a gdy chciałam odwrócić się na pięcie, poczułam muśnięcie na dłoni.

-Dobranoc. - Ed pochylił się w moim kierunku i ucałował delikatnie mój policzek. Nie rozumiałam dlaczego chłopak to zrobił, ale nie przeszkadzało mi to. Co więcej było to przyjemne i sprawiło, że nie mogłam złapać tchu. Po raz kolejny w życiu poczułam motylki w brzuchu i uświadomiłam sobie, że ostatni raz czułam się tak w dniu śmierci Daana, gdy Ed mnie całował. Ta myśl była niewłaściwa, ale taka była prawda. Jeszcze przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, a potem Ed na powrót założył swój kask, co dało mi jasno do zrozumienia, że powinnam już iść. Tym razem bez słowa odwróciłam się w kierunku wejścia do akademika i poszłam do pokoju o numerze trzynaście, aby zawołać Christiana.

***

Przez resztę tygodnia podczas zajęć wszyscy rozmawialiśmy ze sobą tak jak zwykle. Stwierdziłam, że może dla Eduarda ten czuły gest nie miał zbyt wielkiego znaczenia, więc postanowiłam niczego nie rozpamiętywać i nie wyobrażać sobie zbyt wiele.

- Chyba naprawdę rzucę tą robotę - mruknęła Annie podczas przerwy w pracy, w międzyczasie wcinając kanapkę. Po zajęciach na uczelni pracowałyśmy zwykle tylko cztery godziny, więc czas mijał szybko. Poza tym był piątek, więc następnego dnia miałyśmy przyjść do supermarketu na osiem godzin, co zdecydowanie nie podobało się mojej przyjaciółce.

- Nie będziesz musiała - usłyszałyśmy za plecami głos właściciela supermarketu i od razu odwróciłyśmy się w jego kierunku.

- N-nie rozumiem - wyjąkała Stephanie.

- Przykro mi, ale muszę was zwolnić - powiedział mężczyzna, a ja zamarłam słysząc jego słowa. Pracowałam w tym supermarkecie od początku września, a więc właśnie minęło siedem miesięcy odkąd zostałam zatrudniona. Nie mogli mnie tak po prostu zwolnić.

- Nie może Pan - zaczęłam z przestrachem. - Ja potrzebuję tej pracy - wyznałam.

- Wiem i rozumiem sytuację w jakiej się znalazłaś, ale niestety nie mogę Ci pomóc - odparł mój rozmówca. - Plajtujemy, więc nadszedł czas aby pozbierać to co zostało i jak najszybciej się tego pozbyć. Nie mogę sobie pozwolić na wpadnięcie w długi - wyjaśnił mężczyzna. - Jutro i w niedzielę są ostatnie dni otwarcia sklepu. Zrobimy ogromną wyprzedaż, a potem będziemy musieli się pożegnać - zakończył swoją wypowiedź i odszedł, a ja jeszcze przez długą chwilę wpatrywałam się w miejsce, w którym przed chwilą stał mój pracodawca.

- Co ja mam teraz zrobić? - jęknęłam z rozpaczą.

- Coś wymyślimy - zapewniła Stephanie i poklepała mnie przyjacielsko po ramieniu. - A teraz chodźmy już, bo przerwa się skończyła.

***

Przez cały tydzień zadręczałam się myślami co zrobię, jeśli nie znajdę wkrótce nowej pracy. W każdej wolnej chwili wraz z Annie przeglądałam ogłoszenia w internecie ale wszystko było albo za daleko albo na pełen etat.

- Co się z Tobą dzieje? - spytał w pewnym momencie Christian. - Cały czas chodzisz zamyślona, a w dodatku wolisz spędzać czas sama niż z nami - zauważył. Przez cały tydzień unikałam towarzystwa swoich przyjaciół, bo usilnie starałam się znaleźć dla siebie jakieś odpłatne zajęcie.

- Nie jestem sama - rzuciłam zadziornie, odwracając się do swoich towarzyszy. - Po prostu nikt nie widzi moich demonów - posłałam przyjaciołom wymuszony uśmiech, ale żadne z nich nie dało się nabrać.

- Pożyczymy Ci jakieś pieniądze - powiedziała Stephanie, domyślając się co tak naprawdę zaprzątało moje myśli.

- Dzięki Annie, ale ja nie mogę w nieskończoność od was pożyczać - zauważyłam. - Potem nie będę miała z czego oddać - westchnęłam z rezygnacją, a moja przyjaciółka przygryzła wargę.

- Przecież możesz zostać nianią dla Johna - wtrącił nagle Eduard, a ja spojrzałam na niego sceptycznie. - Kolejna i tak się zwolniła, więc rodzice znowu kogoś szukają. - Chłopak wzruszył obojętnie ramionami, a ja miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia.

- Dziękuję! - wykrzyknęłam, rzucając się chłopakowi na szyję. Chris i Annie obserwowali całą tą sytuację z niemałym zaskoczeniem, a ludzie przechodzący obok nas na korytarzu zerkali na nas z zaciekawieniem. - Kiedy mogę zacząć? - spytałam, odrywając się od zaskoczonego Eduarda.

- Myślę, że chyba nawet dziś - powiedział chłopak, a ja z radości klasnęłam w dłonie. Już nie mogłam się doczekać opieki nad Johnem. 

Naznaczone DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz