Rozdział 31

20K 771 20
                                    

Ostatni tydzień wakacji spędziłam razem z Eduardem. Przebywaliśmy w swoim towarzystwie od rana do wieczora, w międzyczasie opiekując się Johnem i naszym kotem. Ed każdego dnia zabierał mnie w inne miejsce. Poniedziałek spędziliśmy w kinie, wtorek w aquaparku, w środę byliśmy na koncercie, a w czwartek udaliśmy się do spa. W piątek zaś poszliśmy do parku na rolki. Jeździłam na nich jak mała nieporadna dziewczynka, bo nigdy przedtem nie miałam do czynienia z rolkami. Z początku szło mi fatalnie i wiele razy wylądowałam tyłkiem na asfalcie. Eduard starał się mi pomóc, a w pewnym momencie zaangażował się do tego stopnia, że w końcu oboje wylądowaliśmy tyłkami na środku chodnika. W sobotę poszłam z brunetem na kręgle. Założyłam się z nim, że wygram, bo moja mama dawno temu pracowała w kręgielni jako sprzątaczka, więc co nieco umiałam. W tamtej kręgielni pracował bardzo miły właściciel i zawsze gdy szłam do mamy po zakończonych zajęciach w szkole, mężczyzna włączał mi jeden z torów i pozwalał grać do czasu aż moja rodzicielka skończyła sprzątać. Niestety byłam zbyt pewna siebie, a Eduard miał rację mówiąc, że nie uda mi się go pokonać. Moją karą było nocowanie u chłopaka z soboty na niedzielę, co rzecz jasna mi się podobało. Ed natomiast obraził się, gdy jego młodszy brat wepchnął się pomiędzy nas i spał z nami na kanapie w salonie. Śmiałam się z tej sytuacji, bo mina Eda, tak jak i jego zachowanie, były bezcenne. Niestety noc minęła szybko, a w niedzielę musiałam przenieść się wraz z Annie do akademika. Poniekąd ucieszyło mnie to, bo akademik znajdował się bliżej domu Eduarda, niż dom Ryan'ów. Postanowiłam, że Willow na razie zostanie z Olsenami, bo zabranie go ze sobą do pokoju w akademiku było zbyt ryzykowne, a ja nie chciałam, aby mnie stamtąd wyrzucili. Następnego dnia siedziałam już w ławce na uczelni i wpatrywałam się smętnie w profesora, który mruczał coś niezrozumiale pod nosem.

-Witaj skarbie - usłyszałam obok siebie głos chłopaka, którego szczerze nie lubiłam.

- Spadaj Colin - mruknęłam, rozglądając się wokół. Annie nie przyszła na wykłady, bo rano źle się czuła. Niestety Eda ani Chrisa także nie widziałam, więc jak do tej pory siedziałam w ostatniej ławce sama.

- Oj, no nie bądź taka - powiedział Colin, trącając mnie ramieniem.

- Zabieraj się stąd, dobrze Ci radzę - mruknęłam, chcąc brzmieć i wyglądać groźnie.

- Właściwie lubię kiedy dziewczyny udają trudne do zdobycia. Wtedy jest ciekawiej - stwierdził mój nieproszony towarzysz i posłał w moim kierunku szeroki uśmiech. Miałam ochotę się wyrzygać.

- Cześć słońce - obok nas zjawił się Eduard i na powitanie pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do chłopaka z wdzięcznością, podczas gdy on posyłał Colinowi zniesmaczone spojrzenie. Chłopak zacisnął pięści i cały się przy tym napiął, czego nie dało się nie zauważyć.

- Spieprzaj stąd Rodgers - warknął Ed.

- Ustaw się w kolejce Olsen - odparł dziarsko Colin.

- W kolejce do czego? - prychnął mój wybawca. - No, pochwal się jak wiele osób ma ochotę przywalić Ci w ryj - dodał.

- W kolejce do podrywu - rzucił Colin, a ja zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy go nie znokautować.

- Dobra masz ostatnie trzy sekundy, żeby zabrać stąd swoje tłuste dupsko - zagroził Ed – a potem stracę cierpliwość.

- Mam to gdzieś - stwierdził dziarsko Colin i jeszcze wygodniej rozsiadł się na krześle obok mnie, zaplatając ręce na piersi. Wokół nas zapadła cisza, którą mącił jedynie cichy głos wykładowcy.

- Czas minął - powiedział Ed i w tej samej chwili pociągnął Colina za kaptur, wywracając go na podłogę. Sekundę później obok mnie siedział już Olsen, a między ławkami leżał zaskoczony Colin.

Naznaczone DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz