Rozdział 20

893 80 29
                                    

Charlie's POV:

Grzebię trochę w pokoju Sophii. Jest bardzo przytulny.

Zaglądam do jednej szafki, a tam kawałek kartki. Wyciągam ją i rozprostowuję.

Siadam na łóżku, a na kolanach kładę papier.

Wydaję mi się, że to list, także go sobie przeczytam. Z natury jestem bardzo ciekawski.

Droga Soph!
Jak już wiesz mój duet Bars And Melody zajął trzecie miejsce w Britain Got Talent.

W tym momencie przeżywam szok i kończę czytać. Jedno zdanie, a tyle emocji.

Wkładam kartkę do kieszeni. Wstaję z miejsca i rozglądam się dalej po jej pokoju. Zauważam ramkę, do której od razu podchodzę.

Robię jej zdjęcie, dlatego że wydaję mi się, że to my. To na pewno my.

Wychodzę czym prędzej z jej domu, bo nie wytrzymam ani chwili dłużej.

Ciągnę się za włosy, ponieważ boli mnie serce. Okłamała mnie, a raczej zataiła prawdę.

Dlaczego nie powiedziała, że mnie zna?

Wsiadam do samochodu i szybko odjeżdżam.

Piszę jeszcze do niej krótkiego SMS-a, aby za bardzo się nie martwiła.

'*'

Trzaskam drzwiami frontowymi i zdejmuję buty, które kopię w kąt.

Ból, zastąpuje właśnie gniew.

Do przedpokoju wchodzi moja matka z zaniepokojonym wzrokiem.

— Co się stało? — pyta niepewnie.

Patrzę na nią, a pod powiekami już czuję łzy – łzy bezsilności.

— Kolejna dziewczyna mnie skrzywdziła i to w tak krótkim czasie — wzdycham i przecieram oczy.

— Co się stało? — powtarza i podchodzi bliżej.

— Nigdy nie wydawało ci się, że Sophie jest podobna, albo ma takie same nawyki, jak TA Sophie? — przeczesuję włosy z nerwów.

— Tak, na przykład dzisiaj rano, mówiła dzień dobry z takim samym entuzjazmem, uśmiechem i tymi samymi błyszczącymi oczami — rozczula się — poza tym, odepchnąłeś jej twarz, tak samo zrobiłeś trzy lata temu, ona zbladła, jakby sobie przypomniała — daje kolejny przykład — dlaczego pytasz?

— Bo to ona — oznajmiam krótko. — Nie powiedziała mi tego. Nie powiedziała! — podnoszę głos ze złości.

— Spokojnie, skąd ta pewność?

— Stąd — wyjmuję list, który pisałem za młodu i podaję go mamie. Potem wyciągam telefon i pokazuję jej fotografię. — Ona musiała o tym wiedzieć, że to ja. Dlaczego mi nie powiedziała?

— Skąd pewność, że cię poznała?

— Mogła mnie nie poznać, ale przecież mówiłem kilka razy nazwę zespołu, musiała to skojarzyć z listem, ale mi nie powiedziała. — Czuję jak łzy spływają już po mojej twarzy.

— Skarbie — przytula mnie rodzicielka, a w jej ramionach jest mi najlepiej. — Może nie czytała tego listu? Dopytaj u jej przyjaciół, kogoś, komu najbardziej ufa, może jest jakieś wyjście, może rzeczywiście cię nie poznała? — daje mi rady.

— Dziękuję — szepczę, kurczowo trzymając się jej swetra — dzisiaj zapytam Leo, a jutro Jasona, może coś wiedzą — wzdycham, a potem odsuwam się od matki.

Live Your Life |BaM|Where stories live. Discover now