Rozdział 22

1.6K 104 36
                                    

Sophie's POV:

Źle się z tym wszystkim czuję.
Na moje barki spada milion problemów, związanych tylko i wyłącznie z jedną osobą.

Ktoś mi powie jak?

Dodatkowo, załamuje mnie moja postawa.

Każdy stara się mi pomóc, pogadać ze mną, uśmiechać się dzień w dzień, a ja odpłacam się im wszystkim moim nagannym zachowaniem.

Dlatego teraz unikam wszelkiego kontaktu z drugą osobą.
Słucham cały czas muzyki, chyba, że ktoś będzie chciał ze mną porozmawiać.

Nie mogę zlewać przyjaciół, prawda?

Mimo, iż próbę rozmowy podejmuje tylko Leondre.

Mia zabiera mi Kate, znaczy się, nie.
Ona spędza z nią cały czas w szkole.
Nawet nie mają czasu zatrzymać się i powiedzieć cześć.
Ale zdążyłam się dowiedzieć, że Katherine zostaje na zawsze.

Charliego nie ma, a Jaosn jest o to zły.

Ciągle powtarza, że za ostro potraktowałam blondyna, ale wie, jaki jest mój charakter – wybuchowy.

Wychodzę aktualnie ze szkoły i zauważam Chloe – czeka na kogoś.

Trochę ciekawi mnie, dlaczego zerwała z Lenehanem, czy tam, on zerwał z nią – lub była to tylko wymyślona na poczekaniu bajka – i na kogo czeka.

Oczywiście do niej nie podejdę, bo cóż, nie lubimy się, nad czym nie ubolewam, rzecz jasna.

Idę dalej i zauważam Leondre, który też na kogoś czeka.

Serio?

W międzyczasie dostaję SMS-a od Jasona, że zostaje godzinę dodatkową w szkole.

Dobrze, że mnie o tym poinformował przynajmniej.

Postanawiam się przełamać dzisiejszego dnia i podejść do Leo.

Oczywiście w czasie, kiedy o tym pomyślałam, podjeżdża po niego samochód, a w nim Charlie.

Cicho wzdycham i udaję się do domu sama.

No cóż, mogłam pomyśleć wcześniej.

'*'

Budzę się i jest nadal jasno - co ze mną nie tak?

Patrzę na telefon, na którym mam dodatkowo nie odczytaną wiadomość.

Mama:
Przyjedziesz w ten weekend na urodziny taty?
Okrągłe 40 lat

Ja:
Porozmawiam z Jasonem, mam nadzieję, że przyjadę

Odłączam słuchawki i schodzę na dół.

— Jason mam sprawę. — Wchodzę do salonu, w którym Charlie, Jace i Leondre grają na PS'ie.

Wspaniale.

— Tak? — nie odrywa wzroku od telewizora.

— Musimy jechać na weekend do mamy — oznajmiam a następnie siadam na jednym z wolnych foteli.

— Coś się stało? — Rzuca mi przelotne spojrzenie.

— Tata ma urodzony, okrągła czterdziestka — kręcę głową — wypadałoby być, no wiesz.

— Wiem — wzdycha. — Radzę ci znaleźć autobus, bo nie mam czasu — mówi to w odrobinę oschły sposób, ale staram się nie zwracać na to uwagi.

— Czemu? — dziwię się.

Co on ma takiego w planach, Boże?

— Wycieczka do Londynu — oznajmia.

Live Your Life |BaM|Where stories live. Discover now