Rozdział 31

1.7K 107 21
                                    

Sophie's POV:

Staram się otworzyć oczy, lecz moja głowa mi na to nie pozwalała, ponieważ cholernie boli.

— Księżniczko, zrobiłem ci śniadanie — szepcze mi do ucha przyjemny głos, to na pewno Charlie.

— Daj mi najlepiej tabletki i całe wiadro wody — jęczę cicho.

— Mam wszystko — upewnia mnie. — Tylko musisz otworzyć te swoje piękne oczy.

Teraz to jest słodkie, awh.

Powoli zaczynam podnosić powieki i już mogę zobaczyć blondyna, który się nade mną nachyla.

— Tak trudno było? — uśmiecha się.

— Tak, oczywiście — śmieję się.

Siadam, a następnie dostaję od Charliego dwie tabletki, które połykam prawie od razu i je popijam.

— Teraz czekać — mruczę i zaczynam masować delikatnie skronie, choć nie wiem, czy to cokolwiek pomoże.

— Zjedz coś. — Podsuwa mi pod nos śniadanie.

— Spalone naleśniki, uwielbiam — szczerzę się.

— Mogę je zaraz zabrać — oburza się.

— Dobra, dobra — unoszę ręce ze śmiechem — zjem je.

Kładzie mi tacę z jedzeniem na kolanach.

Na słoiku z nutellą jest napisane Dla ukochanej, co jest cholernie urocze.

— Ty coś jadłeś? — pytam go, odgryzając kawałek.

— Zaraz — uśmiecha się uspokajająco.

Biorę naleśnika do ręki i podsuwam mu pod usta.

— Jedz — rozkazuję. — Może z ręki nie kulturalnie, ale jedz.

Posłusznie otwiera buzię i odgryza kawałek.

— Co mówiłaś, że spalone. Pyszne są! — śmieje się. — Chcę jeszcze. — Ponownie otwiera buzię, a ja wpycham mu tam resztę naleśnika.

Zaczynamy jeść na zmianę, świetnie się przy tym bawiąc.

— Dziękuję. — Odkładam wszystko na szafkę nocną.

Charlie uśmiecha się szeroko i wyciera mi delikatnie kąciki ust, następnie oblizując palce.

— Teraz smakuje lepiej — puszcza mi oczko, a na moje policzki wpływa lekki rumieniec.

— Która godzina? — pytam, starając się tę sytuację zignorować.

— Kilka minut po pierwszej — wzrusza ramionami.

— Okej — przytakuję

Zaczynam rozglądać się po pokoju, strzelając przy tym palcami.

— Robiłam wczoraj coś nieodpowiedniego? — decyduję się na to kompromitujące pytanie.

— Um, nie no, wszystko było dobrze. — Unika kontaktu wzrokowego i drapie się za uchem.

— Wiem, że kłamiesz — kręcę głową. — Nie bój się mi tego powiedzieć, na pewno nie było tragicznie — śmieję się nerwowo.

Tak naprawdę, nie wiem, czego mogę się spodziewać.

— Całowaliśmy się i próbowałaś zaciągnąć mnie do łóżka — mruczy ledwo słyszalnie, ale jednak dociera to do moich uszu.

— Nie było tragicznie — macham ręką. — Chcesz to powtórzyć? — poruszam brwiami dla rozluźnienia sytuacji.

— Kiedy indziej — szczerzy się.

Live Your Life |BaM|Where stories live. Discover now