Rozdział 9

1.3K 80 25
                                    

Sophie's POV:

Wchodzę do domu i automatycznie spoglądam na zegar – piętnasta, czyli mam równo godzinę do przyjścia moich gości.

Rzucam plecak na kanapę w salonie, a następnie podwijam rękawy koszulki, żeby ich nie pobrudzić.

Przy gotowaniu często to się zdarza.

'*'

Mam wszystko gotowe - wystarczy podgrzać, a trochę czasu mi zostało.

Postanawiam odezwać się do mojej internetowej przyjaciółki – mieszka na drugim końcu kraju i trochę ciężko się nam spotkać.

Matka Hari Poty:
Hej, co tam? 💕

Mała❤:
Heeeej, nudno trochę, czekam na mojego przyjaciela ❤😚

Matka Hari Poty:
Co będziecie robić? (͡° ͜ʖ ͡°)

Mała❤:
Pakować się :))
Mówiłam ci, że rodzice wywożą mnie do jakiegoś miasta na tydzień XD

Matka Hari Poty:
Nie powiedzieli ci jakiego? 🙄

Mała❤:
Nah, ale napiszę ci jak się dowiem 😚

Matka Hari Poty:
Okej, zaczekam ❤

Mała❤:
Dobra, David przyszedł, pa 😘

Blokuję ekran z myślą, jak małe jest prawdopodobieństwo, że akurat tutaj przyjedzie – to nadal drugi koniec kraju.

Wzdycham cicho i idę nakryć do stołu.

'*'

Najpierw wraca Jason, który jest wykończony całym dniem, a później przychodzą chłopcy, a ja wszystko szykuję.

— Smacznego. — Stawiam przed każdym jego talerz i sama siadam do stołu.

— Co was tu sprowadziło? — Charlie próbuje nawiązać z nami jakąkolwiek rozmowę.

— Zawsze chciałam tu mieszkać, większe perspektywy niż w Bournemouth — wzruszam ramionami.

— Też tam mieszkałem — uśmiecha się.

— Fajne miasteczko — przytakuję.

— A jak wy się poznaliście i jak tu trafiliście? — tym razem mój przyjaciel zabiera głos.

— Moja była dziewczyna, w sumie ta pierwsza, napisała do Leondre na Facebook'u i jakoś się z nim zapoznałem, teraz się przyjaźnimy i mamy zespół — opowiada Charlie.

Mam wrażenie, jakbym kiedyś o tym słyszałam.

— Jesteśmy tu czystym przypadkiem, na początku naszej kariery nasz menadżer przypadkiem podpisał jakiś kontrakt, przez który tu trafiliśmy — śmieje się młodszy.

— Jesteś naprawdę optymistycznie nastawiony do życia _ podpieram łokieć na stole, a następnie kładę podbródek na dłoni — to przyciąga do ciebie ludzi — uśmiecham się.

— Ucz się — komentuje Jason.

— Nie umiesz gotować, tak ci przypomnę — puszczam do niego oczko, a on prycha.

Live Your Life |BaM|Where stories live. Discover now